- Charlie... Nogi mi odpadają. - marudziłem mu do ucha, gdy on podziwiał florę w parku.
- Idiomy przecież już do wyjścia. - mruknął i spojrzał na mapkę.
Było grubo po dziewiętnastej, a ja już miałem dość łażenia. Chodziliśmy cały dzień po Madrycie, bo Charlie stwierdził, że jak już jesteśmy to możemy najpierw zwiedzić kilka innych zabytków.
- Charlie...- nie dokończyłem ponieważ blondyn podszedł do mnie i przełożył mnie przez plecy.
Charkie szedł jeszcze kilka minut gdy w końcu wyszliśmy z tego parku.
- Charlie! My żyjemy!- zacząłem krzyczeć jak głupi.
Jescze przed wejściem do parku żartowałem, że zostaniemy pożarci żywcem.
- To teraz możesz iść sam. - zrzucił mnie z pleców.
- Ale było mi wygodnie! - oburzyłem się.
W Madrycie nadal było mnóstwo ludzi, choć mniej niż rano, gdy zwiedzaliśmy to miasto.
- Zgubiliśmy się. - powiedział Charlie stając.
Popatrzyłem na niego z niedowierzaniem.
- Zatujesz sobie ze mnie teraz? - zapytałem, na co blondyn podkręcić głową.
- Nie no, zajebiście po prostu. - złapałem się za włosy.
Kręciłem się wokół własnej osi. W sumie nie iwme dlaczego, chciałam po prostu znaleźć pociąg do Barcelony.
Wyszliśmy z tłumu, a ja zauważyłem małą kawiarenkę. Z racji, że byłem dość bardzo głodny, a nie było zbyt dużo ludzi, pociągnąłem Charliego za rękę w stronę budynku.
- Masz kasę jescze? - zapytałem.
- No mam. - odpowiedział chowają rękę do kieszeni.
Weszliśmy do kawiarenki, a mi zaczęła aż ślinka cieknąć.
- Kup mi jakieś ciacho! - pisnąłem widząc te wszytkie wypieki za szybą.
- Tym się chyba jednak nie najesz. - zaśmiał się blondyn.
- I co z tego! Charlie, proszę! - poprosiłem.
- Ty chyba od cukru jesteś uzależniony.
W Hiszpanii o tej nie zachodziło jescze słońce. W internecie z telefonu Charliego sprawdziłem że w lipcu zachodzie dopiero po godzinie 21.
- Kup mi jescze coś do picia. Ale sam wybierz. Dla mnie to za duży wybór. - mruknąłem i wyszedłem z budynku.
Usiadłem przy stoliku dwuosobowym i włączyłem telefon.
143 nieodebranych połączeń od mamy, taty i siostry.
Charlie wyszedł po chwili i usiadł naprzeciwko mnie.
- Co robisz? - zapytał patrząc na mnie.
Oczy zaszły mi mgłą.
- 143 nieodebranych połączeń. - mruknąłem.
- Chcesz zadzwonić. - stwierdził.
- Nie wiem. Ale nie przemyślałem tego.
- Oddaj mi telefon. - wyciągnął rękę po urządzenie.
Zrobiłem to o co poprosił i przysunąłem przezroczystą filiżankę z owocową mrożoną herbatą. Napiłem się łyka.
- Wiesz jak stąd się wydostaniemy? - zapytałem po chwili.
- Yyyyy...
- Daj mi pięć minut. - przewrócił oczami i wstałem.
Mój wzrok nakierował się na młoda dziewczynę z jasnymi, ale nadal brązowymi włosami spietymi w wysokiego koka. To co przykłuło moja uwagę to wycięty wycięty tył głowy w różne fantazyjne wzory.
Przyznam spodobała mi się.Podszedłem do dziewczyny. Miała lekki makijaż i czarne okulary. Uśmiechnęła się szeroko na mój widok, przez co mogłem dostrzec małe dołeczki, które były słodkie.
- Buenos días? - bardziej zapytałem niż stwierdziłem.
To tak było dzień dobry?
- ¡Hola* - powiedziała na co zrobiłem się cały czerwony.
- Do you speak English? - zapytałem.
- Tak. - zaśmiała się.
- To dobrze, bo już myślałem, że będzie wtopa. - uśmiechnąłem się.
Usiadłem koło nie na krześle.
- Leondre. - podałem jej dłoń.
- Emily. - uścisnęła ją.
- Słuchaj. Razem z moim kolegą mamy mały problem. - zacząłem.
- A jak mogę Ci pomóc? - zapytała, a ja znów mogłem podziwiać jej cudne dołeczki.
- Charlie nas zgubił. Debil nie wie jak trafić na pociąg do Barcelony. - pokazałem na blondyna, który bacznie się nam przyglądał i pił herbatę.
- O to miło się składa. Też jadę do Barcelony. Mamy pociąg za dwadzieścia minut. - dopiero teraz zauważyłem jakie ona ma piękne piwne oczy.
- To świetnie! Możemy pojechać razem. - od zawsze zbyt szybko ufałem ludziom.
- To chodź. Przedstawię Ci Charliego. - uśmiechnąłem się.
___________
* CześćNie zwracaj cię uwagi na mnie w tym opowiadaniu. Też mam prawo mieć wakacje w Hiszpanii, okey?
Wogole zapraszam was na "Wolf's dream". To Chardre. Mam nadzieję, że przeczytacie. 💟Wogole to kiedyś pisałam pod końcami rozidlzy przy pierwszej książkę
Buziaczki:
NiewidzialnaEmWięc...
Buziaczki:
NiewidzialnaEm
CZYTASZ
Droga do Hollywood |Chardre|
Fiksi Penggemar- Gdzie idziesz, mały? - usłyszałem za sobą. - Idę spełniać marzenia, duży. - mówię nie odwracając się. - A dokładniej? - Do Hollywood, zostać gwiazdą.- mówię. - To chyba naszej gwiaździe kierunki się pomyliły. A może najpierw chcesz odwiedzić Polsk...