V

130 21 13
                                    

Szliśmy przez autostradę.
Było gorącą, a słońce prażyło nas w ciała.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić.

- Kurwa. - szepnąłem patrząc na ekran urządzenia.

- Co jest? - zapytał Charlie przystając.

- Mama dzwoni. - przygryzłem wargę.

- Kurwa. Wyłącz telefon. - zaproponowała Charlie.

Tak jak mi powiedział starszy tak i zrobiłem.

Nagle niebejskooki stanął i że swojego plecaka podróżnika wyjął kartkę i czarny flamaster.
Po dla mi swój telefon i powiedział:

- Zobacz kiedy będzie samolot do Hollywood i czy są wolne miejsca. - rozkazał.

Weszlłm na stronę lotniska i wyszukałem samolotu do Hollywood.

-Następny samolot jest o siedemnastej. - powiedziałem.

- To bez pośpiechu. Mamy kilka godzin. - uśmiechnął się i napisał coś na kartce.

Gdy skończył oddałem mu telefon, a sam blondyn wcisnął mi do rąk kartkę.

Przyjrzałem się napisów na niej: LOTNISKO.

Zaśmiałem się.

- To najlepsze rozwiązanie jeśli nie chcesz iść na nogach pięćdziesiąt kilometrów. - mruknął Charlie ubierają plecak.

Zaczął me machać kartką, ale samochody ani się nie zatrzymały.
Czasem niektórzy mężczyźni pokazywali nam środkowego palca, lub pukali sie w czoło.
Jeden nawet krzyknął przez otwarte okno: pedały.

Nie ukrywam.
Przykro mi się zrobiło, nie jestem homoseksualistą, a do gejów nic nie mam.

- Wogóle, mały. Ile masz kasy na podróż? - zapytał Charlie kładąc się na ziemi.

- Ponad tysiąc funtów. - odpwiedziałem siadając ma trawie, byłem już zmęczony tym machaniem.

- Malo trochę, ale może nam się uda. - mruknął cicho.

Czekaliśmy jeszcze kilkanaście minut gdy nagle duże, niebieski auto zatrzymało się przed nami.

Drzwi otworzyły się.

- Cześć, chłopcy! - krzyknęły jakąś dziewczyna razem z koleżanką.

- Siema, panienki. - powiedział Charlie wstając.

- Gdzie się wybierają, takie ciach jak wy? - zapytała brunetka.

- Na lotnisko. - odpowiedziałem zmieszany.

- To świetnie się składa, też jedziemy. Jedziecie z nami? - zapytała tym razem blondynka.

- Pewnie.- ucieszył się Charlie.

Dziewczyny otworzyły bagażnik, gdzie schowaliśmy swój bagaż, jeśli mogę to tak nazwać.

Usiedliśmy na tylnych siedzeniach i ruszyliśmy.

Byłem pod wielkim wrażeniem. Czułem ekscytację, ale i też strach.
Przecież to dwie obce dziewczyny, a Charlie sowibonje wsiadł do ich samochodu jakby się znali kupę czasu.

- To gdzie lecicie? - zapytała blondynka.

- Do Hollywood. - wyjaśnił Charlie.

- To powiedzenia tam.

***

- Jeszcze raz dziękuję. - powiedział Charlie zabierając swój plecak i mój.

- Drobniostka. Narazie, chłopcy!- krzyknęły wspólnie.

Zabrałem od Charliego plecak i poszliśmy do budynku.

Na lotnisku było tłoczno, ale przyjemnie chłodni dzięki klimatyzacji.

Podesismy do kasy z biletami. Kupiliśmy potrzebne papiery bez zbędnego gadania.

To będzie niesamowita podróż.

Droga do Hollywood |Chardre|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz