2.

3.2K 107 71
                                    

Kolejny nudny dzień. Wstałam po 9:00 i poszłam do łazienki umyć się i ogarnąć twarz. Przebrałam się, wzięłam telefon, który schowałam do kieszeni w spodniach i zeszłam na dół. Kiedy zobaczyłam moich rodziców w domu nie mogłam uwierzyć. Co oni nie pracują? Siedzieli w kuchni przy stole. Ojciec czytał jakąś gazetę, a matka przeglądała coś w telefononie. Nie zauważyli nawet kiedy wchodziłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki jogurt i trzasnęłam drzwiczkami. Szłam w kierunku schodów, ale zatrzymał mnie głos mojej matki.

- Ej Tia, chodź tu ma chwilę - powiedziała

Jeju tylko trzasnęłam drzwiczkami. O ci chodzi kobieto.

Obróciłam się na pięcie i spojrzałam na nią obojętnym wzrokiem. Stałam tam i patrzyłam na rodziców.

- Mamy coś dla Ciebie - powiedział ojciec.

Zaczęłam iść, szurając nogami o ziemię. Stanęłam po drugiej stronie stołu. Pewnie znowu mi dadzą jakiś nowy smartfon czy coś w tym stylu. Mam tego od chuja, a i tak nie używam większości więc po co mi kolejne. Poza tym jak chcą tak zasłaniać, to że ciągle jestem sama w domu, a oni się mną nawet nie interesują to im to nie wychodzi.

Kiedy zauważyłam bilet, który trzymała moja matka, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Czekaj, zaraz co? Bilet na samolot. No błagam. Czemu dopiero teraz mi to dajesz? Mega się uszczęśliwiłam, ale na mojej twarzy widniał obojętny wyraz. No wiecie nie chciałam im pokazywać, że mi zależy czy coś tym stylu, choć nie ukrywam, że byłam bardzo zaskoczona.

- Trzymaj, to na lot - oznajmiła matka

No to, że na lot to wiem, ale gdzie?

- Lecisz do Seul - dodał ojciec.

Ze szczęścia chciałam skakać, ale nie chciałam im dać za wygraną. Wzięłam bilety i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Za plecami usłyszałam jeszcze kiedy i o której mam lot. No to super. Lecę jutro o godzinie 18.00. Zaczęłam się pakować. Do głowy przyszły mi myśli o Luizie. Nie mogę jej tak zostawić. Zaraz do niej zadzwonię i wszystko opowiem.

Po paru minutach zadzwoniłam do niej, a po godzinie ona już była u mnie. Ale rodziców już nie było. W sumie dla mnie to dobrze, bo i tak nie zwracają na mnie uwagi. Zresztą ja na nich też.

Rozmawiałam z Luizą, pakując moje ubrania do walizki. Szczerze to smutno mi się zrobiło na myśl, że nie będę się już z nią widzieć. Przerwałam pakowanie i usiadłam obok niej na łóżku. Widziałam smutek w oczach mojej przyjaciółki.

- Będziemy utrzymywać kontakt? - zapytała, patrząc w moje szklane oczy.

- Jasne - powiedziałam po czym ją przytuliłam.

Trochę było łez i takie tam wiecie, ale po chwili ogarnęłyśmy się. Wyjęłam telefon z kieszeni i postanowiłam napisać do Jimina o tym, że lecę do Korei. Nie chciałam mówić tego Tae. Pisałam wcześniej trochę z Jiminem. To znaczy poznaliśmy się i takie tam.

TiaMin
Hej! Nie zgadniesz!

ChimChim
Co się stało?

TiaMin
Lecę do Korei!

ChimChim
Super! A gdzie konkretnie?

No to dupa. Nie chcę mówić gdzie będę mieszkać, bo nie chce ich spotykać. Dobra trzeba jakoś skłamać.

TiaMin
Do Busan

ChimChim
Oo to moje rodzinne miasto. Może się spotkamy jak będę u rodziny?

TiaMin
Nie będę miała czasu. A i nie mów dla Tae.

ChimChim
Ah Dobrze

Miejmy nadzieję, że nikomu nie powie.

                           *Jimin*

Tia przeprowadza się do Korei. Nieźle. Tylko szkoda, że nie do Seul. Ale może kiedyś ją spotkam. Dobra mniejsza. Nie wiem czy powiedzieć dla V. Nie, nie mogę powiedzieć. Nie pisnę mu ani słowa o tym.

Było już po 19:00. Wszyscy byliśmy już w domu i siedzieliśmy w salonie, oglądając film. No oprócz Jina, który jak zwykle robił nam kolację.

- Kolacjaaa! - krzyknął głośno Jin

Wszyscy ruszyli w stronę kuchni. Zajęliśmy miejsca przy stole, a Jin podał nam makaron z sosem krewetkowym.

Po kolacji wszyscy ruszyli w stronę swoich pokoi i położyli się spać. Leżałem na łóżku i wpatrywałem się w wiadomości Tia. Po chwili otworzyły się drzwi, za którymi stał V.

- Mogę się do Ciebie położyć? - zapytał ze smutną miną, stając w drzwiach.

Wiedziałem, że ma on gorszy dzień, więc pozwoliłem mu. Zresztą to mój najlepszy przyjaciel. Wszedł mi do łóżka, przykrył się kordłą i odwrócił się do mnie.

- Dzięki - powiedział szeptem z uśmiechem na twarzy i poszedł spać.

Ja jeszcze trochę siedziałem. Rozkminiałem nad tym, czemu jest mi tak smutno. Może chodzi o Tia? Dobra rano się go zapytam. Poszedłem więc spać.

- Dobranoc - powiedziałem szeptem, wtulając się w poduszkę i kordłe.

                            *TiaMin*

Skończyłam się pakować. Było już tak po 18:00. Luiza musiała już iść więc ją trochę odprowadziłam. Wróciłam do domu, zamknęłam drzwi i poszłam się umyć. Po 10 minutach kąpieli wyszłam z wanny, ubrałam się i weszłam do pokoju. Kiedy stałam w progu drzwi, widziałam mój pusty pokój. Nie mogłam się doczekać już lotu. Jutro będę w Korei omg. Trochę jeszcze powiedziałam przed telewizorem, oglądając jakieś Koreańske seriale i poszłam spać.

                               ***

Wstałam o godzinie 8:00. Tak to już dziś! Poszłam się ogarnąć i zjeść śniadanie. Zniosłam walizki na dół, przed drzwi i poszłam do mojego pokoju. Zobaczyłam na biurku pieniądze i karteczka z napisem:

,,Zamów sobie taksówkę"

Świetnie. Nie będę już ich widzieć. Dla mnie to i tak różnicy nie robi.

Minęło sporo czasu. Było już po 15:00, a musiałam zamówić taksówkę o 16:20 aby zdążyć na samolot. Zamówiłam taksówkę na tą godzinę więc mam to już z głowy. Nie zdążyłam schować telefonu, a już dzwoniła do mnie Luiza. Pogadałam z nią jakieś pół godziny. Po chwili zobaczyłam wiadomości chłopaków. Coś tam pisali, ale ja tylko zajrzałam i wyłączyłam telefon. Jimin chyba nic nie powiedział. Miejmy nadzieję, że nie. Nie chcę ich spotkać. Dobra trzeba już iść. Otworzyłam drzwi, za którymi stała taksówką. Postawiłam walizki przed dom, a kierowca wyszedł i schował je z trudem do bagażnika. Podałam mu adres i ruszyliśmy. Po 30 minutach byłam już na lotnisku. Fuck! Zostało mi 10 minut. Szybko odłożyłam bagaże i takie tam lotniskowe sprawy i biegłam w stronę wejścia do samolotu. Na szczęście zdążyłam. Zajęłam wolne miejsce przy oknie i zadzwoniłam do Luizy.


______________________________________

CZY TYLKO JA SHIPUJE V I JIMINA? JPRDL TO SHIP ŻYCIA!!

DOBRA WIĘC JEST 2 ROZDZIAŁ. NIE JEST ON WSPANIAŁY ALE WIECIE CHCE ŻEBY NA RAZIE BYŁO TAKIE WPROWADZENIE. MIŁO BYŁO JAKBYŚCIE COŚ PO SOBIE ZOSTAWILI. DZIĘKI WIELKIE.

Kocham Cię || Kim Taehyung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz