《Kitsune》
Siedzę w tym kwadratowym czymś już jakieś dobre dwie godziny,... Okropnie mi się nudzi, do tego nie wiem, co mam myśleć o tym wszystkim. Moje rozmyślenia przerwał nadlatujący smok. Co prawda nudzi mi się, ale nie podoba mi się taki sposób „rozrywki". Zanim zdążyłam się zorientować w moją stronę leciał strumień przerażających płomieni. Jedyne, co byłam w stanie zrobić to zasłonić się rękoma. Pomimo mojego zaskoczenia nic się nie stało. Otworzyłam delikatnie oczy by zobaczyć jak ogień odbija się od tej ''tarczy''. Smok też nie przewidział takiego zwrotu akcji. Zleciał na dół próbując mnie dobić. Machał łapami i kłapał szczękami tylko by mnie zranić. Na nic, ponieważ bariera cierpliwe stała i broniła mojego zadka. Usiadłam po turecku przyglądając się krwiożerczej bestii, która aktualnie była mało krwiożercza. Gdy smok zorientował się, że nic nie zdziała, zwyczajnie odszedł gdzie indziej szukać sowich ofiar. Więc z powrotem siedziałam bezczynnie na ziemi nie mogąc nic zrobić.
》》Time skip 》》
Nie mam pojęcia, co się dzieje z innymi. Minęło już coś około sześciu godzin. Bariera słabnie w swoim kolorze. Z intensywnego fioletu jak świeży siniak na bladym i delikatnym ciele, przeszła w kolor lekkiej fiołkowej barwy... Aż w końcu zniknęła całkowicie. Od razu zaczęłam szukać ludzi. Biegłam przed siebie nawet nie wiem gdzie, gdy nagle ujrzałam dwójkę magów. Jak się okazało był to Sting i teraźniejszy Rouge'm.
- Kitsune! - Krzyknął uradowany Sting. - Udało się! Smoki zniknęły! Uratowaliśmy przyszłość!
- Też się cieszę, że cię widzę. - W połowie drogi przestałam biec i zaczęłam iść wolno w ich kierunku.
- Kitsune... - Odezwał się Wiśnia patrząc na własne stopy.
- Cicho,... Później porozmawiamy. - Starałam się być surowa, lecz coś mi nie wyszło. Głos mi drżał jak cholera - Gdzie Play Boy? - Zapytałam już bardziej pewnie.
Nagle twarz Rouge zmieniła wyraz na zawiedzioną bądź złą, jakby moje pytanie go zabolało.
- Natsu go pokonał, wszystko wróciło do normy. - Blondyn odpowiedział na moje pytanie, bo Wiśnia się tak jakby zaciął.
- Dlaczego w ogóle to się stało?
- Prawdopodobnie Rouge z przyszłości musiał przeżyć coś okropnego. - Po tych słowach on jak i ja spojrzeliśmy na Cheneya. - Będzie trzeba go pilnować... - Dopowiedział do swojej wypowiedzi Sting.
- Taa.... - Odpowiedziałam przeciągle, po czym między nami zastała niezręczna cisza, którą zaraz przerwałam. - Chodźmy już.
《Narrator》
Przez następne kilka tygodni magowie dochodzili do siebie fizycznie i psychicznie. Zaraz od razu po walce mieszańcy tak jak i niektórzy czarodzieje, którzy nie zbyt oberwali podczas - zaczęli odbudowywać miasto. Kitsune leczyła bardziej swoją psychikę, niż ciało. Nic jej nie było, ponieważ z stanu śmierci uratował ją - jak to ona go nazwała - „Play Boy". A w późniejszej walce nie brała udziału przez tą samą osobę. Trzy miesiące później miał się odbyć bal, który miał wynagrodzić wszystkim starania w tej jakże okropnej walce i by uczcić zwycięstwo Fairy Tail w igrzyskach.
- I jak ja im to powiem? - Zapytała samą siebie Kitsune.
Leżała sama na łóżku w swoim domu. Zastanawiała się jak powiedzieć członkom Fairy Tail, że chce odejść? Sabertooth się zmieniło a ona chciała tam wrócić. Problem był taki, że nie wiedziała czy ją tam z powrotem przyjmą. Mistrz gildii - stary Orlando - został wykopany, chociaż złotooka wolała bardziej prawdomówną wersję – dziad dał nogę. Na jego miejsce poszedł Sting, tak jak powiedziała czarnowłosa. Zaś po młodej Orlando ślad zaginął. Nikt dokładnie nie wiedział, co się z nią dzieje. Według Kitsune teraz ta gildia będzie rzeczywiście gildią.
CZYTASZ
《Fairy Tail》 Lisica Mroku || R.CH
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] Kitsune Yami. Mag klasy S. Gildia - Sabertooth. W młodości wyrusza na misję tym samym znikając na kilka lat. Gdy wraca do domu jakim jest jej gildia wszystko się zmienia. Kiedyś miły starzec Orlando mistrz gildi zmienia się w przebrzydł...