Rozdział 22 - Chyba zapomniałaś kto tu jest panem

445 39 5
                                    

《《Rouge》》

Wbiegłem do gildii tak szybko jak moje nogi mi pozwalały, zostawiając tym samym blondyna w tyle.

Oby nie była zła. Oby nie była zła. Proszę.

W myślach w kółko powtarzałem te słowa, modląc się o to by jednak nie była zła. W ten czas nie może być żadnych sprzeczek pomiędzy nami. Idąc przez korytarz zauważyłem Yukino, jednak nie było Kitsune nigdzie w pobliżu białowłosej, mimo iż to z nią wychodziła do kawiarni. Szybko do niej podbiegłem.

- Yukino-chan wiesz, dokąd udała się Kitsune? – Zapytałem na jednym wdechu, szybko, by równie szybko otrzymać odpowiedź.

- Kitsu? Ah tak. Udała się do waszego domu. – Odpowiedziała uśmiechając się miło. Odwzajemniłem jej tym samym i pędem ruszyłem w stronę naszego miejsca zamieszkania.

Po chwili znalazłem się pod drzwiami. Unormowałem oddech i pewnie pchnąłem drewnianą powłokę do przodu wchodząc do środka. W przedsionku stały buty czarnowłosej. Ściągnąłem płaszcz wieszając go na wieszaku zaraz obok tego złotookiej. Szedłem powoli i najciszej jak się da do salonu. Na kanapie spała bądź zwyczajnie leżała Kitsune. Ciężko było mi to określić. Podszedłem do niej z nadzieją, że śpi i się nie obudzi.

Nadzieja matką głupich.

- Czemu pojechaliście do Fairy Tail beze mnie? – Powiedziała leżąc z zamkniętymi oczami. – Przecież wiesz, że wykorzystam każdą szansę by spotkać się z bratem, ... Naprawdę go kocham i czasem chciałabym go zobaczyć, przytulić i poskarżyć się na różne rzeczy, szczególnie na ciebie. - W jej głosie słychać było zrezygnowanie, smutek i pewnego rodzaju rozczarowanie.

- Nie mogłem Cię zabrać, bo szykuje coś,... Specjalnego. – Powiedziałem kucając przed nią.

《《Kitsune》》

Coś specjalnego powiadasz?

- Nie rozumiem. – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą otwierając delikatnie powieki przypatrując się jego ciemnokrwistych oczom. Czerwień jego tęczówek jest tak dosadnie ciemna i piękna... Po prostu niesamowita. Mogłabym patrzeć na nie godzinami.

- Ale zrozumiesz, może nie dzisiaj, nie jutro ale mogę ci obiecać, że nie będzie to trwać tak długo jak myślisz. – Przeniósł swoją zimną dłoń na mój policzek wywołując na moim ciele przyjemne dreszcze.

- Rouge,... Myślisz, że byłabym kiedyś dobrą żoną? – Zapytałam podnosząc się do siadu, trzymając jego rękę dalej przy moim policzku, jakbym bała się, że zabranie jej oznacza jego zniknięcie. Tak, dalej myślałam o tym nieszczęsnym ślubie, który raczej szybko nie nastąpi.

- Myślę, że byłabyś nie tylko wspaniałą żoną, a w przyszłości również wspaniałą mamą,... Naszych dzieci. – Odpowiedział przysuwając się bliżej mnie.

Na ustach złożył delikatny, lecz czuły pocałunek, wsuwając swoje ręce pod moje plecy i nogi biorąc tym samym w ramiona.

- Chodź spać. Jutro rano wstajemy pilnować dzieci. Wiem jak szybko się denerwujesz, więc musisz być wyspana by mieć do nich, choć trochę cierpliwości. – Mówiąc to był już na górze schodów.

- Tak,... Masz rację. – Mocniej wtuliłam się w jego tors.

Gdy dotarł do naszej sypialni postawił mnie na podłodze.

- Nie możemy iść tak spać. – Powiedziałam w końcu patrząc na chłopaka, który położył się na łóżku w ciuchach.

- Czemu? – Zapytał nie domyślając się, o co mi chodzi.

《Fairy Tail》 Lisica Mroku  || R.CHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz