Spacer rycerza

6 3 2
                                    

Szedł po ogrodzie,
W pełnej swobodzie
Ptaki latały,
Wody szermrały.

Drzewa zginały brązowe palce,
Razem ze sobą wirując w walcu.
Słońce się odbijało w złoceniach
Na zbroi walecznego rycerza.

Który, dobiwszy z wędrowcem targu,
Doszedł do swoich synów na ganku.
Kłócili się oni
Płomiennymi słowami,
O to, czy zadawać się z tymi pannami,
Co ze wsi chodzą do dworu polami.

Rycerz się wtrącił
I w uniesieniu
Te słowa powiedział synowi każdemu:
Nie patrz oczami,
Nie patrz rozumem,
Bo pewnie myślisz, że to ważne wielce,
Czy w dobrobycie,
Czy w poniewierce:
Zawsze patrzaj na innych sercem.

Zapadła cisza
I tylko słychać,
Jak dusza wzdycha.

Słońce schyliło się aż do ziemi,
Już widać, jak sierp księżyca
Rzuca blask
Na twarz
Starego rycerza.

Melodia istnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz