07

100 11 22
                                    

Avril's POV

O piątej rano obudził mnie alarm budzika. Zaczęłam mruczeć pod nosem, że nienawidzę tej roboty, po czym wyłączyłam dźwięk. Przetarłam twarz i otworzyłam oczy.

Poszłam do łazienki, gdzie uczesałam się w koka, który jest obowiązkową fryzurą w mojej pracy, a następnie wykonałam podstawowy makijaż. Nie mogę mieć swoich kresek, ani cienia. Jedynie pomalowane rzęsy i czerwone usta. Tak, makijaż również jest obowiązkowy, jeśli ktoś się maluje. Następnie przebrałam się w mundurek, czyli czarne, obcisłe spodnie i koszulę.

Wróciłam do pokoju, gdzie założyłam buty i okulary. Zapomniałam wspomnieć, ale od jakiegoś miesiąca noszę bryle. Oczywiście są czarne, duże, ale nie są typowo kwadratowe, tylko bardziej okrągłe.

Kiedy byłam już gotowa do pracy, zrobiłam sobie śniadanie. Zabrałam jakieś drobne, aby móc kupić sobie coś na obiad i wyszłam. Zamknęłam drzwi, po czym otworzyłam samochód, który dostałam od mamy, za zdanie prawo jazdy za pierwszym razem.

Wsiadłam do pojazdu i podjechałam pod kawiarnię, w której pracuję. Zatrzymałam się na parkingu dla pracowników, zapleczem weszłam do budynku. Przybrałam fałszywy uśmiech, gdy zobaczyłam swojego szefa.

- Dzień dobry - powiedziałam do pracodawcy.

- Dzień dobry. Dzisiaj nawet udało się pani nie spóźnić.

- Cuda się zdarzają - odpowiedziałam, kierując się do szatni. Zdjęłam kurtkę i zmieniłam buty. Zawiązałam fartuch na biodrach i stanęłam przy kasie.

- Hej - powiedział do mnie Jacob, z którym pracuję. Jest wysokim, przystojnym chłopakiem. Jego włosy są jasnobrązowe, a oczy ma szare. Jego duże, malinowe usta zawsze są uśmiechnięte. Ma białe jak porcelana zęby. Urodą przypomina pięcioletnie dziecko, a głos ma tak niski, że gdybym nie wiedziała ile ma lat, powiedziałabym, że jest po trzydziestce.

- Jak tam? - spytał, polerując szklanki.

- W porządku - odpowiedziałam. - A u ciebie? - dodałam.

- Jak zawsze, czyli dobrze - odpowiedział, szeroko się uśmiechając. Po chwili przyszedł pierwszy klient. Wziął menu i usiadł przy stoliku numer pięć. Kilka minut później podeszłam do niego, aby odebrać zamówienie.

- Dzień dobry, co panu podać? - spytałam mało entuzjastycznie.

- Zastanawiam się pomiędzy stekiem, a kurczakiem w curry. Co pani poleca? - odpowiedział, wpatrując się we mnie jak w obrazek.

- Jako dobry pracownik poleciła bym panu kurczaka w curry, ponieważ jest droższy, ale stek jest smaczniejszy. Natomiast kurczak ma mniej kalorii, toteż cholesterolu. Finalnie lepiej, gdyby wziął pan purée z ziemniaków z sałatką warzywną i golonką - odpowiedziałam. Klient się uśmiechnął.

- To poproszę purée - odpowiedział.

- A do picia co pan sobie życzy?

- Małą czarną - odpowiedział.

- Podwójną?

- Nie.

- Dobrze. Danie powinno być gotowe za piętnaście, dwadzieścia minut - odpowiedziałam, po czym wróciłam za ladę. Dałam zamówienie kucharzom.

I Won't Break You Again | L. D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz