10

82 9 10
                                    

Leondre's POV

Karteczki pisałem z brunetką przez ostatni tydzień. Dzisiaj chcę pogadać z tą dziewczyną. Wiem, że ma na imię Monica i chodzi do pierwszej klasy na kierunku politechnicznym.

- Jesteś tu? - spytała mnie Grace.

- Um... Co? - potrząsnąłem lekko głową, przymykając oczy.

- Pytałam się czy mogłabym przyjść w ten weekend, żebyś pomógł mi w przygotowaniu do sprawdzianu z matematyki - powiedziała, wzdychając.

- Tak, jasne. A z jakiego masz tematu? - spytałem.

- Z tego wszystkiego, co do tej pory mi tłumaczyłeś - odpowiedziała.

- No to okej. Nie mam żadnych planów - mruknąłem.

Poszedłem pod klasę humanistyczną numer sześćset pięćdziesiąt dwa. Wyciągnąłem książkę i zacząłem powtarzać ostatni temat. Nagle na mojej książce pojawiła się kartka.

Co u ciebie?

Szybko wyciągnąłem długopis i odpisałem. Podniosłem wzrok, ale nie zauważyłem nigdzie brunetki. Cicho westchnąłem, chowając karteczkę do kieszeni. Po chwili zadzwonił dzwonek, więc wszedłem do klasy i czekałem na nauczyciela.

***

- Bardzo dobrze! Widzisz, już to umiesz - pochwaliłem Grace, gdy zrobiła zadanie całkowicie sama, bo wcześniej musiałem jej pomagać.

- Możemy zrobić jeszcze kilka zadań? Nadal nie czuję się z tym pewnie - poprosiła.

- Jasne, to pisz - odpowiedziałem, a po chwili zacząłem dyktować jej zadanie.

Kiedy skończyliśmy było przed ósmą wieczorem.

- Odprowadzić cię do domu? Jest już późno...

- Nie musisz - przerwała mi.

- Ale mogę, to dla mnie nic takiego. Chociaż się przewietrzę - odpowiedziałem, łapiąc za kurtkę.

- Skoro nalegasz... - westchnęła, zakładając buty.

- Mamo, idę odprowadzić G - poinformowałem rodzicielkę.

- Uważajcie na siebie - odpowiedziała mi mama.

Po założeniu butów i kurtki wyszedłem z domu, a wraz ze mną Grace.

- Lepiej tłumaczysz niż Manscorn - odezwała się dziewczyna po dłuższym milczeniu.

- Miło mi to słyszeć - lekko się zaśmiałem.

- Nie wiem jak ci się za to odwdzięczę. Poświęcasz mi tyle swojego wolnego czasu, a mógłbyś robić w tym czasie inne, ważniejsze rzeczy.

- W sumie to lubię spędzać ten czas na uczeniu cię. Chociaż jest w jakiś sposób produktywny, bo tak to zapewne albo bym siedział, słuchając muzyki, albo rozmawiał z Avril - odpowiedziałem.

- A właśnie, co tam u Avril. Dawno o niej nie wspominałeś - zapytała dziewczyna. W sumie to miłe, gdy się o nią pyta. Chociaż wiem, że kieruje nią czysta ciekawość, a nie troska.

- Chyba dobrze, przynajmniej tak wygląda. Mówiła coś, że ma dość swojej pracy, ale z drugiej strony nie chce jej stracić - odpowiedziałem.

- A gdzie pracuje? - zapytała brunetka z zaciekawieniem.

- W jakiejś restauracji rybnej, ale w sumie jest to bar, kawiarnia i restauracja w jednym - zmarszczyłem lekko brwi. Brunetka lekko się zaśmiała.

- Chciałabym ją kiedyś poznać. Wydaje się byś fajną osóbką - powiedziała po chwili ciszy.

- Nie żałowała byś znajomości z nią - uśmiechnąłem się.

- Kochasz ją, prawda? - zadała kolejne pytanie.

- Oczywiście. Skąd to pytanie? - znów zmarszczyłem brwi, spoglądając na towarzyszkę.

- Tak tylko pytam. Mało kto zdecydowałby się na związek na odległość - wzruszyła ramionami.

- Z tego, co wiem, to Avril miała wątpliwości, co do tego pomysłu, ale nigdy mi tego nie powiedziała wprost - lekko posmutniałem.

- Skąd ten pomysł? - brunetka spojrzała na mnie, marszcząc brwi.

- Charlie, jej brat, mówił mi, że przez pierwszy miesiąc wspominała coś o beznadziejności tego związku, bo nawet nie wiadomo czy się spotkamy. A później się wyprowadziła - powiedziałem, a na końcu wzruszyłem ramionami.

- Ale już jest okej? - spytała jakby z nadzieją w głosie.

- Chyba tak. Trudno mi powiedzieć, bo jak powiedziałem, mieszka teraz sama. To, że z Charlie'm spotyka się średnio dwa razy w tygodniu, nie oznacza, że mówi mu wszystko - odpowiedziałem.

- Tu mieszkam - powiedziała po chwili.

- W takim razie, do jutra? - bardziej spytałem, niż stwierdziłem.

- Do jutra - brunetka uśmiechnęła się, kiwając twierdzająco głową.

- Fajnie - odwzajemniłem uśmiech, po czym przytuliłem ją na pożegnanie.

- Grace! - z domu wyskoczyła mała dziewczynka, przytulając się do G. - Leo! - znów pisnęła ta dziewczynka, tym razem przytulając się do moich nóg.

- Wy się znacie? - zapytała Grace.

- Tak, spotkałam go kiedyś w parku - odpowiedziała dziewczynka. Zacząłem analizować każdy dzień, w którym byłem w parku i spotkałem jakąś dziewczynkę. Szybko przypomniała mi się sytuacja z Katelyn.

- Tak, to było zaraz po moim przyjeździe tutaj - potwierdziłem słowa pięciolatki.

- Kate, idź do domu, bo jest zimno, a ty nie jesteś odpowiednio ubrana - poprosiła ją łagodnie Grace. Katelyn pokiwała twierdząco główką, po czym zniknęła za drzwiami wejściowymi.

- Nie wiem, co jej wtedy powiedziałeś, ale musiało to być coś ważnego, bo inaczej by cię nie zapamiętała - powiedziała G.

- Co masz na myśli? - zmarszczyłem lekko brwi, nie rozumiejąc brunetki.

- Wiesz, co mam na myśli. Do jutra - powiedziała dziewczyna, po czym poszła do domu. Stałem chwilę w jednym miejscu, ale w końcu ruszyłem w drogę powrotną.

Moje myśli ciągle krążyły przy słowach Grace i tym, że Kate mnie pamięta. Nie zwracałem uwagi zbytnio na to czy coś jedzie, czy nie. W pewnym momencie zobaczyłem światła lreflektorów i usłyszałem głośny klakson. Cofnąłem się o dwa kroki od samochodu, a na moje szczęście kierowca zdążył wychamować. Przeprosiłem go gestami, po czym pobiegłem do domu, bojąc się, że następnym razem trafię do szpitala.

_____________

791 słów.

Nie wiem jak wy, ale ja jestem z siebie dumna.
Rozdział miał być już w zeszłym tygodniu, ale ten, co napisałam, nie podobał mi się, a w rezultacie usunęłam go.

💬⭐

I Won't Break You Again | L. D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz