Leondre's POV
Karteczki pisałem z brunetką przez ostatni tydzień. Dzisiaj chcę pogadać z tą dziewczyną. Wiem, że ma na imię Monica i chodzi do pierwszej klasy na kierunku politechnicznym.
- Jesteś tu? - spytała mnie Grace.
- Um... Co? - potrząsnąłem lekko głową, przymykając oczy.
- Pytałam się czy mogłabym przyjść w ten weekend, żebyś pomógł mi w przygotowaniu do sprawdzianu z matematyki - powiedziała, wzdychając.
- Tak, jasne. A z jakiego masz tematu? - spytałem.
- Z tego wszystkiego, co do tej pory mi tłumaczyłeś - odpowiedziała.
- No to okej. Nie mam żadnych planów - mruknąłem.
Poszedłem pod klasę humanistyczną numer sześćset pięćdziesiąt dwa. Wyciągnąłem książkę i zacząłem powtarzać ostatni temat. Nagle na mojej książce pojawiła się kartka.
Co u ciebie?
Szybko wyciągnąłem długopis i odpisałem. Podniosłem wzrok, ale nie zauważyłem nigdzie brunetki. Cicho westchnąłem, chowając karteczkę do kieszeni. Po chwili zadzwonił dzwonek, więc wszedłem do klasy i czekałem na nauczyciela.
***
- Bardzo dobrze! Widzisz, już to umiesz - pochwaliłem Grace, gdy zrobiła zadanie całkowicie sama, bo wcześniej musiałem jej pomagać.
- Możemy zrobić jeszcze kilka zadań? Nadal nie czuję się z tym pewnie - poprosiła.
- Jasne, to pisz - odpowiedziałem, a po chwili zacząłem dyktować jej zadanie.
Kiedy skończyliśmy było przed ósmą wieczorem.
- Odprowadzić cię do domu? Jest już późno...
- Nie musisz - przerwała mi.
- Ale mogę, to dla mnie nic takiego. Chociaż się przewietrzę - odpowiedziałem, łapiąc za kurtkę.
- Skoro nalegasz... - westchnęła, zakładając buty.
- Mamo, idę odprowadzić G - poinformowałem rodzicielkę.
- Uważajcie na siebie - odpowiedziała mi mama.
Po założeniu butów i kurtki wyszedłem z domu, a wraz ze mną Grace.
- Lepiej tłumaczysz niż Manscorn - odezwała się dziewczyna po dłuższym milczeniu.
- Miło mi to słyszeć - lekko się zaśmiałem.
- Nie wiem jak ci się za to odwdzięczę. Poświęcasz mi tyle swojego wolnego czasu, a mógłbyś robić w tym czasie inne, ważniejsze rzeczy.
- W sumie to lubię spędzać ten czas na uczeniu cię. Chociaż jest w jakiś sposób produktywny, bo tak to zapewne albo bym siedział, słuchając muzyki, albo rozmawiał z Avril - odpowiedziałem.
- A właśnie, co tam u Avril. Dawno o niej nie wspominałeś - zapytała dziewczyna. W sumie to miłe, gdy się o nią pyta. Chociaż wiem, że kieruje nią czysta ciekawość, a nie troska.
- Chyba dobrze, przynajmniej tak wygląda. Mówiła coś, że ma dość swojej pracy, ale z drugiej strony nie chce jej stracić - odpowiedziałem.
- A gdzie pracuje? - zapytała brunetka z zaciekawieniem.
- W jakiejś restauracji rybnej, ale w sumie jest to bar, kawiarnia i restauracja w jednym - zmarszczyłem lekko brwi. Brunetka lekko się zaśmiała.
- Chciałabym ją kiedyś poznać. Wydaje się byś fajną osóbką - powiedziała po chwili ciszy.
- Nie żałowała byś znajomości z nią - uśmiechnąłem się.
- Kochasz ją, prawda? - zadała kolejne pytanie.
- Oczywiście. Skąd to pytanie? - znów zmarszczyłem brwi, spoglądając na towarzyszkę.
- Tak tylko pytam. Mało kto zdecydowałby się na związek na odległość - wzruszyła ramionami.
- Z tego, co wiem, to Avril miała wątpliwości, co do tego pomysłu, ale nigdy mi tego nie powiedziała wprost - lekko posmutniałem.
- Skąd ten pomysł? - brunetka spojrzała na mnie, marszcząc brwi.
- Charlie, jej brat, mówił mi, że przez pierwszy miesiąc wspominała coś o beznadziejności tego związku, bo nawet nie wiadomo czy się spotkamy. A później się wyprowadziła - powiedziałem, a na końcu wzruszyłem ramionami.
- Ale już jest okej? - spytała jakby z nadzieją w głosie.
- Chyba tak. Trudno mi powiedzieć, bo jak powiedziałem, mieszka teraz sama. To, że z Charlie'm spotyka się średnio dwa razy w tygodniu, nie oznacza, że mówi mu wszystko - odpowiedziałem.
- Tu mieszkam - powiedziała po chwili.
- W takim razie, do jutra? - bardziej spytałem, niż stwierdziłem.
- Do jutra - brunetka uśmiechnęła się, kiwając twierdzająco głową.
- Fajnie - odwzajemniłem uśmiech, po czym przytuliłem ją na pożegnanie.
- Grace! - z domu wyskoczyła mała dziewczynka, przytulając się do G. - Leo! - znów pisnęła ta dziewczynka, tym razem przytulając się do moich nóg.
- Wy się znacie? - zapytała Grace.
- Tak, spotkałam go kiedyś w parku - odpowiedziała dziewczynka. Zacząłem analizować każdy dzień, w którym byłem w parku i spotkałem jakąś dziewczynkę. Szybko przypomniała mi się sytuacja z Katelyn.
- Tak, to było zaraz po moim przyjeździe tutaj - potwierdziłem słowa pięciolatki.
- Kate, idź do domu, bo jest zimno, a ty nie jesteś odpowiednio ubrana - poprosiła ją łagodnie Grace. Katelyn pokiwała twierdząco główką, po czym zniknęła za drzwiami wejściowymi.
- Nie wiem, co jej wtedy powiedziałeś, ale musiało to być coś ważnego, bo inaczej by cię nie zapamiętała - powiedziała G.
- Co masz na myśli? - zmarszczyłem lekko brwi, nie rozumiejąc brunetki.
- Wiesz, co mam na myśli. Do jutra - powiedziała dziewczyna, po czym poszła do domu. Stałem chwilę w jednym miejscu, ale w końcu ruszyłem w drogę powrotną.
Moje myśli ciągle krążyły przy słowach Grace i tym, że Kate mnie pamięta. Nie zwracałem uwagi zbytnio na to czy coś jedzie, czy nie. W pewnym momencie zobaczyłem światła lreflektorów i usłyszałem głośny klakson. Cofnąłem się o dwa kroki od samochodu, a na moje szczęście kierowca zdążył wychamować. Przeprosiłem go gestami, po czym pobiegłem do domu, bojąc się, że następnym razem trafię do szpitala.
_____________
791 słów.
Nie wiem jak wy, ale ja jestem z siebie dumna.
Rozdział miał być już w zeszłym tygodniu, ale ten, co napisałam, nie podobał mi się, a w rezultacie usunęłam go.💬⭐
CZYTASZ
I Won't Break You Again | L. D.
FanfictionLeondre Devries wyjeżdża na studia do Nowego Jorku. W Port Talbot zostawia swoją dziewczynę - Avril. "Nie chcę cię stracić. Nie złamię cię ponownie" Czy ich związek przetrwa? Jest to II część "You Broke Me"