część 2

7.5K 200 75
                                    

Obudziłam się rano,Jin już też nie spał
J:wyspałaś się,kotuś
-yhymm.dziękuje że mogłam u ciebie nocować,pewnie te cioty by mi niepozwoliły i by się jeszcze śmiały ze mnie.
J:nie dziękuj, zawssze możesz na mnie liczyć.
-Jin a dlaczego nie chcecię mnie wypóścić?(powiedziałam smutna)
J:nie smutaj, bo też będe smutny.,
Rap monster pewmie jakieś sprawy ma i dlatego tu jesteś.
-ahh.,jestem bardzo głodna
J:chodź do kuchni to ci zrobie śniadanko,okej
-yhymmm
Zeszłam z Jinem do kuchni gdzie reszta już debilów siedziała.
S:Dlaczego Muna nie spała na kanapie , w ogóle to gdzie ona spała?
J:u mnie
RM:czemu
-a co wy matką moją jesteście, nie musimy się wam z wszystkiego tłumaczyć
RM:Jin mów.
-co za ciota
J:bała się burzy i spała u mnie
V:haha że co?
-że gówno ..jesteście, wredni i śmiejecie się ze mnie,nienawidze was.(po policzku zaczęły spływać łzy )pobiegłam do pokoju od Jina.
J:no i widzisz co zrobiłeś,idioto,mieliście być mili dla niej...to jest dziewczyna,to krucha delikatna ososba idioty.
V:przepraszam hyung.
J:nie przepraszaj mnie tylko Munę, bo to zniej się śmiałeś a nie ze mnie.

Prov Muna
Pobiegłam do Jina pokoju,całyczas płacząc,nie umiałam powstrzymać łez.
Gdzy byłam w pokoju pobiegłam do konta i siedziałam płacząc
(Oni to cioty,nie dojebane,żeby się z dziewczyny śmiać).
Moje rozmyślania przerwał V

V:przepraszam że....
-idź sobie,nie chcę cie widzieć.
V:ale ja chcę cię przeprosić.ja nie chciałem. Skarbie.
-nie jestemtwoim skarbem,odwal się
V:nie, jak niewybaczysz mi to nie wyjdę
-dobra wybaczam, a teraz WON!!!!
Nagle V podszedł do mnie bliżej i mnie przytulił, ja nie wiedząc co zrobić odwzajemniłam uścisk,bo tego mi było trzeba.
-nie gniewam się.
V:to dobrze ty mój smerfie
-ale ty masz dziwny tok myślenia o innych
V:wiem,Dobra a teraz chodź do kuchni zjemy coś bo pewnie wszyscy na nas czekają.
-okej
Zeszłam z V do kuchni i usiadłam koło Jina i V,
J:no a więc tak Wszyscy chcą ci coś powiedzieć, każdy z osobna,
S:oh serio. No dobra.... prze....przepraszam Muna
J:dalej
JM:przepraszam Muna
J:no dalej na co czekacie
JH:przepraszam Muna
V:przepraszam Muna
RM:ja nue przepraszam nikogo.
-bo ty cipta jesteś i nie umisz przepraszać
RM:przepraszam
JK:przepraszam Muna
J:no i tyle,Muna wybaczasz im
-tak
J:no a teraz zjemy coś
-no, a mogę po śniadaniu iść do domu?
JH:do jakiego domu, przecież jesteś w domu u siebie
-nie ja tu nie mieszkam,to nie mój dom.
JM:ależ twój.
-wypóście mnie,prosze
J:ale my nie możemy
-skoro tak,to ucieknę.
S:ta jasne
-no a chcesz zobaczyć no co mnie stać
S:no.Wyglądasz słodko jak się wkurzasz kruszynko
-nie nazywaj mnie tak
S:bo co...hmm? Kruszynka ty moja
-bo wyjebie ci w tą mordke kruszynko
V:uuuuuuuuuuu.ostro
Po skończonym posiłku poszłam uciec.
Poszłam do drzwi które wcześnjej szarpałam i próbowałam je otworzyć.
I chuj z tego nie da się,co za downy.
Oh wyjde balkonem.haha
Podeszłam do drzwi balkonowych i je otworzyłam .
o kurwa jedno piętro, troche wysoko,a chuj skoczę i się dowiem czy coś mi się stanie.
Miałam skoczyć ale czyjaś ręka mnie chwyciła.
oh to Suga
S:co ty odpinkalasz.hmmm?
-uciekam.kurwa a nie widać
S:masz przejebane.
-zawsze mam przejenane .
S:dobra nie marudź.
Suga chwycił mnie mocno za nadgarstek i ciągnął za ręke gdzieś
-ałaaaa.Suga to boli.
S:mogłaś nie próbować uciekać.
-ake wy mnie tu siłą trzymaze wbrew mojej woli.
S:zamknij się.
Suga zaciągną mnie do jego pokoju,rzucił mnie na łóżko i sam się położył.
Zacząl mnie całować,ale o dziwo delikatnie, oh ale zajebiście
Ale nie mogę tak
-Suga co ty robisz.
S:to będzie kara
-co nie.,przestań.
Nagle przestał i poszedł spać, ja oczywiście chciałam wstać z łóżka i uciec ale Suga mnie trzymał tak mocno że nic z tego.
S:na następny raz pomyśl czy ci się opłaca uciec.(wymruczał słodko)
Postanowłam go całować po szyji aż jęki z siębię wydawał,i nagle ugryzłam go w ucho,on odskoczył jak popażony a ja uciekłam z pokoju ale Suga zaczął mnie gonić,napodkałam V
-V pomocy.Suga mnie chcę zbić(skłsmałam)
V:że co.
-no,pomóż proszę
V:zaraz kotuś.
V:eeee co Suga tu taj robisz
S:o tu jesteś Muna
-on mnie chce zbić V
S:jakie zbić ona chciała uciec ale ją złspałem i zaciągnąłem do siebie i poszłrm spać,ale trzumymałem ją żeby nie uciekła, to ona postanowiła mnie całować po szyji i potem ugryzła.
V:Oh Muna,ale ty dzika, też bym tak zrobił.
-dzięki.
S:dawaj mi ją V zaraz jej pokaże kto tu rządzi.
V:nie bo jej zrobisz krzywde
S:nie,po pierwsze nie zrobie jej krzywdy,po drugie chcę się podroczyć zato co zrobiłam
V:po pierwsze nie,po drugie nie, po trzecie nie chociaż trzeciego niebyło hahah
S:ale ty głupi żes V jest
V:no. A teraz Muna idziesz ze mną.
-ok
poszłsm z V do pokoju imusiadłam sobie na łózko i czekałam czy coś powie
V:mogę dać ci całusa
-tak, za to że mnie uratowałeś przed Sugą
Po chwili V się zbliżył i mnie pocałował w usta, W usta. A nie w policzek jak pozwoliłam

Całował mnie  ale było przyjemnie, po chwili V zaczął ściągać mi bluzkę
-V,stop, stop,stop,stop,ja nie mogę
V:czemu?
-bo ja nie jestem gotowa, mam dużo powodów
V przestał i siadł na łóżko
V:przepraszam
-nic nie szkodzi, było nawet przyjemnie.
Po chwili zasnęłam razem z nim
Ale za nim zasnęłam to V mnie pocałował w czoło i poeiedział Dobranoc skarbie

Porwana przez BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz