~oczami Michaela
- Nie musicie tu siedzieć ze mną – odezwałem się po jakimś czasie.
- No, co ty – powiedziała Ashley. – Nigdzie się nie ruszamy.
Więcej się nie odzywałem. Siedzieliśmy pod ścianą w dalszej ciszy.
Mimo stresu, byłem bardzo zmęczony i prawie usypiałem.
Spencer już dawno usnął, opierając się o drugie krzesło.
Ja z Ashley w dalszym ciągu trzymaliśmy się, czekając.
Co prawda, prawie usypiałem, bo oczy zamykały mi się same, ale dzielnie wytrzymywałem.
- Michael, powiesz mi, co tam się stało? – szepnęła dziewczyna.
- Naprawdę, nie mam siły – westchnąłem, przeczesując włosy. – Wiesz, jak mi jest głupio? – odważyłem się na szczerość.
- Jak to? – popatrzyła na mnie zdziwiona. – Ona tam leży, nie wiadomo, czy się jeszcze obudzi, a ty mi mówisz, że jest Ci głupio, do cholery? – powiedziała trochę głośniej.
Wiedziałem, że to był kiepski pomysł, mówić cokolwiek. Teraz, już nie da mi spokoju.
- No, powiedz coś – powiedziała znowu, nie dostając ode mnie odpowiedzi. – Twoja dziewczyna walczy o życie, a ty się przejmujesz, tylko tym, czy przypadkiem to nie zaszkodzi twojej reputacji?
- Co ty mówisz? – spytałem zszokowany. – Jak możesz myśleć, że nie przejmuje się Suzie? Jest dla mnie najważniejsza, a ty nic nie wiesz.
- To mnie może oświeć?
- Nie mam ochoty tego mówić – szepnąłem, wstając i opierając się na przeciwległej ścianie.
- No, właśnie – zaśmiała się sarkastycznie, zakładając ręce na piersiach. – Nie masz ochoty, a spytałeś się Suzie, czy chce zostać postrzelona?
- Nic nie wiesz – powtórzyłem. – To była chwila, moment – popatrzyłem na nią z bólem w oczach. – Nie było Cię tam – dodałem.
- To mi powiedz, co tam się wydarzyło – westchnęła, mówiąc trochę spokojniej.
- Naprawdę, chcesz wiedzieć? – spytałem. – Chcesz wiedzieć, że jestem totalnym idiotą i nie umiem posłuchać innych, tylko wydaję mi się, że jestem najmądrzejszy?
- Nic nowego – prychnęła, wywracając oczami.
- Dzięki – powiedziałem, odchodząc od nich.
Skierowałem się na korytarz obok, który oddzielał dwa oddziały od siebie.
Usiadłem na schodach, wyprowadzających na klatkę.
Było tu spokojnie. Nikogo nie było, oprócz mnie i moich myśli.
Po jakimś czasie usłyszałem kroki.
- Nie przejmuj się Ash, jest tak samo zdenerwowana jak ty.
- To jest powód, aby mnie obrażać? – spytałem Spencera, który usiadł obok mnie.
- Nie powinna tak robić, ale postaw się na jej miejscu. To jej przyjaciółka, zna ją połowę swojego życia i jest dla niej bardzo ważna.
- Wiem, wiem. Dla mnie też jest ważna.
- I dla mnie – uśmiechnął się lekko. Po mimo nocy, korytarze oświetlały małe światła, więc widziałem chłopaka.
Znowu nastała ta wszechstronna cisza.
CZYTASZ
Don't Walk Away | m.j.
Fanfictionod razu mówię, że przez książkę przemawia wielki cringe i jest dużo błędów. nie usunęłam jej z wattpada, bo mam do niej jednak wielki sentyment Michael ma wypadek. Kiedy się budzi, zaprzyjaźnia się ze sprawczynią całego zdarzenia. Pewnego dnia na ic...