~ oczami Suzie
- Czy Panowie nie rozumieją, że jest jeszcze słaba i musi odpoczywać? – powiedział głośno damski głos, wybudzają mnie ze snu.
- To jest bardzo pilne. Potrzebujemy zeznań poszkodowanej – ktoś powiedział spod drzwi.
- Proszę chwilę poczekać, wejdę do pacjentki – westchnął doktor Smith - mój lekarz – O! Obudziłaś się. Jak się czujesz?
- Boli mnie głowa i piecze trochę klatka piersiowa. Tak jest wszystko dobrze – powiedziałam spokojnie.
- Pieczenie niedługo przejdzie. Przeszłość skomplikowaną operacja, więc może boleć Cię. A jak głowa nie przestanie, to poproś pielęgniarkę o leki przeciwbólowe.
- Doktorze? – odchrząknęłam zmieszana.
- Tak, Suzie?
- Co z moim wzrokiem? – powiedziałam łamliwym głosem.
- Jak już mówiłem. Musimy czekać. Będziesz jeszcze widzieć. To jest różnica czasu.
- Dobrze – nabrałam powietrza do płuc, wypuszczając je. – A kiedy wyjdę ze szpitala? – usłyszałam śmiech mężczyzny.
- Jeszcze nie wiem, niedługo – powiedział pogodnie lekarz. – A co? Lepiej się czujesz?
- Lepiej by było w domu – wzruszyłam rękami, nie odpowiadając na jego pytanie.
- Czy dasz radę odpowiedzieć na kilka pytań panów policjantów? – spytał się, zmieniając temat.
- Chyba tak – odpowiedziałam, trochę poddenerwowana.
- Dobrze to zaraz pójdę ich zawołać. Chcesz, żebym został z tobą w trakcie przesłuchania? – wzdrygnęłam się na ostanie pytanie.
- Nie, dam sobie radę.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Podciągnęłam się na łóżku, opierając plecami o oparcie.
Po chwili otworzyły się drzwi.- Suzie, panowie policjanci zadadzą Ci kilka pytań – powiedział pan Smith. – Tylko proszę jej bardzo nie męczyć – zwrócił się do mundurowych. – Gdyby coś się działo, obok jest pielęgniarka – mówiąc to, wyszedł.
- Komisarz Wilson i porucznik Adams – zwrócił się do mnie szorstkim głosem.
Kiwnęłam głową nie wiedząc co powiedzieć. Chciałabym, żeby był tu Michael, ale w końcu sama kazałam mu jechać do domu.
- Zadamy Ci kilka pytań – powiedział drugi.
- Dobrze – zgodziłam się.
- Co wydarzyło się wczoraj w nocy?
- Wraz z moim chłopakiem...
- Jacksonem? – spytał jeden z policjantów.
- Tak – przytaknęłam – Z Michaelem Jacksonem pojechaliśmy do tego domu, ponieważ więzione są tam małe dzieci.
- To wiemy, ale co wydarzyło się w środku.
- Właśnie do tego zmierzam – westchnęłam. – Gdy znaleźliśmy te dzieci i chcieliśmy stamtąd uciekać, wpadła do pomieszczenia dwójka, uzbrojonych mężczyzn. Dalej zbyt wiele nie pamiętam, wiem tylko, że ochroniłam Michaela i sama dostałam. Później całkowita pustka.
- Dobrze. Zostali oni zatrzymani, ale szukamy ich wspólników, ponieważ nikogo innego nie było wtedy na miejscu.
- Chciałam powiedzieć jeszcze jedno – powiedziałam, marszcząc czoło.
CZYTASZ
Don't Walk Away | m.j.
Fiksi Penggemarod razu mówię, że przez książkę przemawia wielki cringe i jest dużo błędów. nie usunęłam jej z wattpada, bo mam do niej jednak wielki sentyment Michael ma wypadek. Kiedy się budzi, zaprzyjaźnia się ze sprawczynią całego zdarzenia. Pewnego dnia na ic...