~oczami Michaela
Siedziałem przy łóżku Suzie, patrząc jak zasypia.
Nie mogłem dopuścić do myśli to, że nie widzi. Po mimo rozmowy z lekarzem który powiedział mi, że wzrok za jakiś czas może wrócić, nawet nie miałem nadziei.Trzymałem ją za rękę i czułem jak coraz bardziej się rozluźnia.
Cała ta sytuacja bardziej stresowała mnie, niż ją. Co pokazywało jak bardzo jest silna.Gdy już miałem pewność, że śpi i się nie obudzi przy moim wstawaniu – wyszedłem.
Zrobiłem tak jak powiedziała Suzie i postanowiłem pojechać do domu. Tylko, że o tego rodzinnego. Nie chciałem być teraz sam, więc obecność rodziny, pomoże mi w tym bardzo.
Mam tam ubrania, więc nie będzie żadnego problemu. Myśle, że wręcz się ucieszą, że przyjadę. Gorzej będzie z informacją, którą muszę im przekazać. Przynajmniej mamie.
Potrzebuję się komuś wygadać, najlepiej mamie.- Suzie usnęła. Ja na jakiś czas wychodzę, dopóki śpi – powiedziałem do Ashley i Spencera, zakładając czapkę i okulary.
- Michael, nie wiem, czy dobrym pomysłem jest, abyś stąd wychodził – powiedziała Ash.
- Czemu? – poprawiłem włosy opadające z pod czapki z daszkiem.
- Podejdź do okna i sam się przekonasz – odezwał się tym razem chłopak.
Odwróciłem się do nich tyłem i skierowałem na pusty korytarz, gdzie były okna.
Wyjrzałem zza okna.Na parkingu, trawniku, przy wejściu do szpitala, wszędzie gdzie się dało, byli ludzie. Było ich kilka tysięcy. Niektórzy mieli transparenty z moją podobizną, inni białe rękawiczki, jak w teledysku do Billie Jean, a jeszcze niektórzy czarne fedory.
Wszystkich łączyło jedno. Nawet przez zamknięte okna było słychać, jak skandują moje imię.Jak jest możliwe, że nie nic wiedziałem.
Widziałem jak ochrona szpitala chodzi wte i we wte, nie pozwalając fanom wtargnąć do budynku.
Wróciłem do przyjaciół i usiadłem na krześle, głośno wzdychając.
- Może zadzwoń po swoją ochronę? – zaproponowała dziewczyna.
Od razu wyciągnąłem telefon Suz, który dalej miałem, ponieważ mój był dalej w mieszkaniu. Chyba jednak będę musiał zahaczyć o nie.
Wystukałem numer ochroniarza, który od razu odebrał.
- Suzie? – spytał zdziwiony.
- Nie, to ja Michael – powiedziałem szybko. – Znowu – dodałem.
- Co się dzieje, szefie?
- Po prostu przyjedź z chłopakami do szpitala. Sami się przekonacie.
- Dobrze, niedługo będziemy.
- Czekam pod salą Suzie.
- Do wiedzenia.
Rozłączyłem się i schowałem telefon do tylnej kieszeni spodni.
- Jak z Suz? – spytała Ashley po chwili ciszy.
- Trzyma się dobrze, też nie czuje się najgorzej – posłałem im delikatny uśmiech.
- Chociaż tyle dobrze – odpowiedziała.
Atmosfera między nami była dalej napięta, więc dalej się już nie odzywałem. Nie chciałem się znowu kłócić.
Nie chce mieć złych relacji z Ashley i Spencem. Są przyjaciółmi mojej dziewczyny, zresztą moim też.
Lubię ich, w sumie to nawet trochę zazdroszczę Suz. Nigdy nie miałem kogoś, kto by był już ze mną od kilkunastu lat. Zawsze miałem tylko kolegów, z którymi urywał się kontakt wraz z pójściem do nowej szkoły.
CZYTASZ
Don't Walk Away | m.j.
Fanfictionod razu mówię, że przez książkę przemawia wielki cringe i jest dużo błędów. nie usunęłam jej z wattpada, bo mam do niej jednak wielki sentyment Michael ma wypadek. Kiedy się budzi, zaprzyjaźnia się ze sprawczynią całego zdarzenia. Pewnego dnia na ic...