Rozdział 12

170 17 13
                                    

To co zobaczyłam było odrażające...

W pomieszczeniu były porozrzucane mnóstwo zdjęć dzieci, które wyglądały jakby robili na nich jakieś eksperymenty.

Na jednym były były bliźnięta syjamskie i napisane dużymi literami „PRÓBA ROZDZIELENIA".

Słychać było również jakieś krzyki, tak jakby jacyś ludzie się kłócili.

-Michael?- spytałam przerażona - Też to widzisz?

-Tak - usłyszałam jego drżący z przejęcia i strachu głos.

W pewnym momencie jakiś facet wybiegł z domu. A my w ułamku sekundy znaleźliśmy się za krzakiem, aby nas nie zauważył.

-Musimy stąd iść - powiedziałam bardzo cicho.

-Tak..- pociągnęłam go za ramię, bo on chyba doznał szoku, ponieważ w ogóle się nie ruszał.

Biegliśmy w stronę lasu ile sił w noga, a raczej ja biegłam i pomagał Mike'owi poruszać się szybciej. Kiedy już drzewa nas osłaniały, zatrzymaliśmy się.

-Musimy coś z tym zrobić - odezwał się w końcu Michael.

-Tak.. ale co? Jak?- spytałam się kiedy już szliśmy spokojnie w stronę samochodu.

-Nie wiem... ale coś wymyślę...

Po pół godzinie byliśmy w aucie i wracaliśmy w ciszy do domu, kiedy Mike się odezwał:

-Musimy jutro tu wrócić...

-Chcesz, żeby nam coś zrobili? Nie lepiej pójść na policje?- powiedziałam poddenerwowana.

-Policja nic nie zrobi. Wiem coś o tym - machnął ręką.

-A myślisz, że my coś zrobimy?

-Więcej...- eh ten Michael. Jak coś sobie ubzdura to nie da nic powiedzieć.

-No dobrze... ale robię to tylko dlatego, że nie chce Cię puścić samego. Nie pochwalam tego co chcesz zrobić...

-Dziękuję. To jest dla mnie bardzo ważne. Kocham dzieci i nie chce, aby działa im się taka krzywda.

O trzeciej w nocy byliśmy w domu. Od razu poszłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka, nie przebierając. Już po chwili odpłynęłam w objęciach Morfeusza.

****************************

A, więc do tego rozdziału zainspirował mnie "Moonwalker" i Ludzka Stonoga". Jeśli ktoś oglądał to myślę, że wie o co mi chodzi ;D


Don't Walk Away | m.j.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz