#19!

1.6K 146 89
                                    

~Jimin~

Czekam na niego z dziesięć minut, a jestem pod jego domem!

Coraz bardziej się niecierpliwiłem. Wbiłem wzrok w złoty zegarek od ojca.

Pamiętam jakby to było dziś...

Poszedłem w stronę drzwi i zapukałem dość agresywnie. Już miałem na niego nawrzeszczeć, ale...

-Dzień dobry.

Kobieta, którą już wcześniej widziałem stała w drzwiach uśmiechnięta.

-Jest podawacz... znaczy Taehyung?

-Tak. Czy coś się stało?

-Nie Amando. Byliśmy umówieni.

Zza niej wyłonił się chłopak w bordowej, jedwabnej koszuli. Czarnych materiałowych, dopasowanych spodniach. Oczywiście do tego na jednym barku szary płaszcz, który kojarzyłem z którejś kolekcji. Posłał jej lekki uśmiech i stanął przede mną z zakrwionymi oczami.

-Prowadź.

Naglił, a ja otrząsnąłem się od zagapienia na jego delikatną twarz i nieskazitelną skórę.

-Tak, tak.

Była między nami niezręczna cisza. Choć w duszy cieszyłem się, że dostanie to na co zasłużył. Za te wszystkie kłamstwa. To jak mnie oszukiwał... znaczy... jak nas wszystkich oszukiwał.

-Po co zostałeś podawaczem wody? Przecież masz w cholerę pieniędzy. Starczy ci na całe życie. Nawet pracować nie musisz.

-Pieniądze to nie wszystko... czasami fajnie czuć się potrzebnym.

Zapatrzył się gdzieś w horyzont, a ja zastanawiałem się o czym tak rozmyśla.

-Mówisz, że pieniądze nie dają szczęścia?

Prychnąłem przetwarzając te cztery słowa.

-Może i ułatwiają wiele spraw, ale to nie można nazwać szczęściem.

Szliśmy tak obok, ramię w ramię. Jego słowa były dość... głębokie.

-To co według ciebie jest szczęściem?

-Gdy druga osoba chce zrozumieć. Miłość i uczucia też grają dużą rolę. I oczywiście akceptacja.

Rzucił mi szybkie spojrzenie kątem oka i przyspieszył kroku.

W końcu znaleźliśmy się pod właściwym miejscem. Neonowy, ogromny napis rzucał się w oczy dzięki tryskającym barwom.

-To tutaj.

Wskazałem na drzwi, na co nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok na dłonie. Otworzyłem je, a na krześle siedział jeden z klientów. Marszczył brwi z przeszywającego bólu. Popatrzyłem ukratkiem na Taehyunga, który kurczowo trzymał się rękawów swojej koszuli.

-Jimin! Stary! Długo cię tu nie było!

Wysoki chłopak z zielonymi włosami postawionymi do góry i tysiącami tatuaży na ciele, podszedł do mnie i poklepał po plecach.

-Cześć Kevin. Mam sprawę. Ten tu musi dostać niezłą lekcję.

Wskazałem na kulącego się w sobie podawacza. Wyglądał tak niewinnie.

-Ten cód natury?! Chcesz żebym go spieprzył?

A no tak... zapomniałem, że lubi facetów.

-N-nie jestem cudem. Tylko porażką...

Wymamrotał pod nosem, ale doskonale to słyszałem.

-Dobra ślicznotko siadaj na fotel. Zaraz się tobą zajmiemy.

My ideal leader «~VMIN/VKOOK/VMINKOOK~» REMONT!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz