~Jimin~
Czekam na niego z dziesięć minut, a jestem pod jego domem!
Coraz bardziej się niecierpliwiłem. Wbiłem wzrok w złoty zegarek od ojca.
Pamiętam jakby to było dziś...
Poszedłem w stronę drzwi i zapukałem dość agresywnie. Już miałem na niego nawrzeszczeć, ale...
-Dzień dobry.
Kobieta, którą już wcześniej widziałem stała w drzwiach uśmiechnięta.
-Jest podawacz... znaczy Taehyung?
-Tak. Czy coś się stało?
-Nie Amando. Byliśmy umówieni.
Zza niej wyłonił się chłopak w bordowej, jedwabnej koszuli. Czarnych materiałowych, dopasowanych spodniach. Oczywiście do tego na jednym barku szary płaszcz, który kojarzyłem z którejś kolekcji. Posłał jej lekki uśmiech i stanął przede mną z zakrwionymi oczami.
-Prowadź.
Naglił, a ja otrząsnąłem się od zagapienia na jego delikatną twarz i nieskazitelną skórę.
-Tak, tak.
Była między nami niezręczna cisza. Choć w duszy cieszyłem się, że dostanie to na co zasłużył. Za te wszystkie kłamstwa. To jak mnie oszukiwał... znaczy... jak nas wszystkich oszukiwał.
-Po co zostałeś podawaczem wody? Przecież masz w cholerę pieniędzy. Starczy ci na całe życie. Nawet pracować nie musisz.
-Pieniądze to nie wszystko... czasami fajnie czuć się potrzebnym.
Zapatrzył się gdzieś w horyzont, a ja zastanawiałem się o czym tak rozmyśla.
-Mówisz, że pieniądze nie dają szczęścia?
Prychnąłem przetwarzając te cztery słowa.
-Może i ułatwiają wiele spraw, ale to nie można nazwać szczęściem.
Szliśmy tak obok, ramię w ramię. Jego słowa były dość... głębokie.
-To co według ciebie jest szczęściem?
-Gdy druga osoba chce zrozumieć. Miłość i uczucia też grają dużą rolę. I oczywiście akceptacja.
Rzucił mi szybkie spojrzenie kątem oka i przyspieszył kroku.
W końcu znaleźliśmy się pod właściwym miejscem. Neonowy, ogromny napis rzucał się w oczy dzięki tryskającym barwom.
-To tutaj.
Wskazałem na drzwi, na co nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok na dłonie. Otworzyłem je, a na krześle siedział jeden z klientów. Marszczył brwi z przeszywającego bólu. Popatrzyłem ukratkiem na Taehyunga, który kurczowo trzymał się rękawów swojej koszuli.
-Jimin! Stary! Długo cię tu nie było!
Wysoki chłopak z zielonymi włosami postawionymi do góry i tysiącami tatuaży na ciele, podszedł do mnie i poklepał po plecach.
-Cześć Kevin. Mam sprawę. Ten tu musi dostać niezłą lekcję.
Wskazałem na kulącego się w sobie podawacza. Wyglądał tak niewinnie.
-Ten cód natury?! Chcesz żebym go spieprzył?
A no tak... zapomniałem, że lubi facetów.
-N-nie jestem cudem. Tylko porażką...
Wymamrotał pod nosem, ale doskonale to słyszałem.
-Dobra ślicznotko siadaj na fotel. Zaraz się tobą zajmiemy.
CZYTASZ
My ideal leader «~VMIN/VKOOK/VMINKOOK~» REMONT!
Fanfiction|zakończone| • Taehyung siedzi samotnie na ławce z małą lodówką, wypełnioną po brzegi wodą. Zawsze przyglądał się grającemu, szkolnemu zespołowi koszykówki. A przede wszystkim jego liderowi. Dlaczego pomimo srogiej aury Jimina i podejścia do chłopak...