-Sobota, tutaj o 18. Nawet nie myśl o nie zjawieniu się. W tedy twój marny żywot się skończy szybciej niż myślisz.
Zaśmiał się kpiąco, widząc jak próbuję się podnieść. W końcu zniknął za zakrętem, a mi łzy spływały po policzkach. Starłem je szybko i ruszyłem w stronę domu Jimina. Starałem się uspokoić i robić pozory osoby ,,wszystko jest w porządku".
Zapukałem do drzwi, które otworzyły się na oścież po niespełna minucie.
-Tae!
Rzucił się na mnie z ogromnym uśmiechem wymalowanym na twarzy, po czym pociągnął w głąb domu. Zaciągnął mnie do salonu, a tam zastałem pełen stół jedzenia, zapalone świeczki i zgaszone światła. Widniały też dwa białe talerze i kieliszki z czerwonym winem.
-Chcę ci pokazać jak dużo dla mnie znaczysz Tae.
Zaczerwienił się delikatnie mówiąc to i musnął moje wargi. Nie czułem się najlepiej, a tym bardziej zeszło ze mnie całe życie. Ale na pewno nie umknęło mojej uwadze, że bardzo się starał by ten wieczór był niezapomniany.
Próbowałem się w sobie zebrać, by cieszyć się tą chwilą razem z nim. Choć, to było ciężkie.
-Dziękuję Jimin.
Postarałem się o uśmiech i przytuliłem go mocno.
Zasiedliśmy do stołu i nabieraliśmy jedzenia. Grzebałem widelcem w jedzeniu. Żołądek po uderzeniu nadal mnie bolał i nie uśmiechało mi się jeść.
-Tae?
-Tak?
Uniosłem wzrok na chłopaka.
-Nie smakuje ci?
Zapytał kładąc dłoń na mojej.
-Nie, nie. Jest pyszne.
Nabrałem na widelec pieczeń i włożyłem do buzi.
-Jesteś jakiś nieobecny. Stało się coś?
-Nie. Po prostu ciężki dzień.
-To może cię rozluźnię?
Nachylił się nad stołem i pocałował mnie namiętnie.
-Kocham Cię Kim Taehyung. Jesteś najlepszym co w życiu mnie spotkało. Chcę się z tobą kochać. Czuć twoją bliskość jak jeszcze nigdy dotąd.
Rozszerzyłem oczy w zdziwieniu. Byłem w szoku. Nie podejrzewałem, że już będzie chciał to zrobić. To oznaczało kolejny stopień naszego związku.
-Czy ty też tego chcesz?
Zawsze, tylko nie dziś.
-T-tak... chcę.
Okrążył stół i pomógł mi się podnieść. Otoczył swoimi ramionami, wpijając się w moje usta. Zacisnąłem ręce na jego koszuli, a łzy wzbierały mi się do kącików oczu.
-Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.
Wyszeptał popychając mnie na kanapę. Górował nade mną i składał mokre pocałunki na twarzy, szyi i obojczykach. Nie mogłem powstrzymać szlochu. Oderwał się na chwilę i przypatrywał mojej reakcji.
-Tae? Jeśli nie chcesz nie będę kontynuować.
-N-nie. Rób swoje.
Wyszeptałem drżąc. Mój żołądek bolał coraz mocniej. A myśli opanowały słowa ojca. Nie przestawałem płakać ani na chwilę. Nie umiałem.
Nie mogę cię zawieść Jimin.
Rozpinał moją berzową koszulę, złączając w trakcie nasze wargi. Rzucił ją w kąt i uniusł mnie delikatnie do siadu. Tworzył lśniące ścieżki na moim torsie, aż zjechał do podbrzusza. Uniusł na mnie wzrok, jakby czekając na zgodę. Skinąłem delikatnie głową, a on ściągnął moje spodnie i zsunął bokserki.
Chwyciłem najbliższą poduszkę i skryłem w niej zapłakaną twarz. Jednak Jimin złapał ją i delikatnie odchylił.
-Kochanie, nie wstydź się. Jesteś śliczny, cały.
Zaczerwieniłem się jak jeszcze nigdy. To był pierwszy raz, gdy blondyn widział mnie w całej okazałości.
Dotknął palcami mojego członka, a ja ugryzłem się w rękę, by nie syknąć. Otworzył szufladę w kredensie i wyciągnął buteleczkę z miętowym lubrykantem. Pompką nabrał na dłonie i rozsmarował żel na moim członku.
To było dziwne uczucie, czułem się trochę skrępowany.
-J-Jimin nie brzydzisz się mnie? Nie musisz robić tego na siłę.
-Zwariowałeś? Nigdy bym się ciebie nie brzydził. Jesteś idealny skarbie.
Usiadł na nogach i przybliżył twarz do penisa. Chwycił go w dłonie i włożył do ust. Zaczął się ruszać, a ja starałem się stłumić jęki. Zacisnąłem ręce na jego barkach wbijając paznokcie w jego skórę. Czułem niesamowitą przyjemność. Przez chwilę zapomniałem o wszystkich troskach.Widząc, to jak się stara zagryzłem jedną wargę i chwyciłem podbródek by wstał. Spojrzał na mnie z mieniącymi oczami, a ja pociągnąłem go, przez co wpadł mi w ramiona. Pocałowałem go zachłannie i teraz ja ściągałem z niego ubrania. Gdy już byliśmy całkowicie nadzy, nie odrywając się od siebie, udaliśmy się do sypialni.
-Tae... mój idealny... najpiękniejszy.
Wyszeptał mi do ucha przygryzając płatek. Wzdrygnąłem się, a zimny dreszcz przeszedł me ciało.
Obrócił mnie do siebie tyłem, trzymając w biodrach.
-Może troszeczkę boleć.
-Rób swoje.
Wstydziłem się tego, ale niestety już dwa razy byłem w takiej sytuacji. Bolało mnie, to że dla Jimina nie byłem czysty. (Nie tknięty przez nikogo innego)
Znów przechwycił lubrykant i nawilżył moje wejście, jak i swojego penisa. Zacząłem się lekko trząść na to uczucie. W końcu wszedł we mnie. Przeczekał chwilę, aż się przyzwyczaję do tego specyficznego uczucia. Łzy znów ściekały na mój brzuch. Oplutł mnie od tyłu rękoma i całował w trakcie mój kark. Gdy w końcu byłem gotów, zaczął się we mnie poruszać. Na początku nie dawało mi to zbytniej przyjemności, a przeszywający bół. Jednak z czasem, się uspokoiłem i złączyłem nasze usta. Nadal nie przestawał się poruszać.
-Kocham... cię...
Wydukałem ledwo nabierając powietrza. Znów trzymałem dłoń przy ustach. Odsunął ją i wyszeptał.
-Chcę słyszeć te piękne dźwięki.
Językiem przejechał po mojej szyi.
***
Jimin zasnął. Wtulił mnie w swoje ramiona. Przejechałem palcami wzdłuż jego torsu. Westchnąłem przeciągle i zdjąłem z siebie jego ręcę. Podniosłem się delikatnie, by go nie obudzić i poszedłem się ubrać. Gdy już byłem gotów do wyjścia, podszedłem na palcach do śpiącego chłopaka i musnąłem jego wargi.
-Będę tęsknić i... wybacz mi.
Wyszeptałem, a jedna niechciana łza spadła na białą pościel.
***
Powiem wam, że pisząc tą scenę trochę dziwnie się czułam XD
Jak wyszło?
bo w sumie nie wiem 😂No to... do następnego 😊💕
Piszcie koniecznie czy dostaliście powiadomienie o rozdziale. Ostatnio wattpad się buntuje, a to najprawdopodobnie po ostatniej aktualizacji.
CZYTASZ
My ideal leader «~VMIN/VKOOK/VMINKOOK~» REMONT!
Fanfiction|zakończone| • Taehyung siedzi samotnie na ławce z małą lodówką, wypełnioną po brzegi wodą. Zawsze przyglądał się grającemu, szkolnemu zespołowi koszykówki. A przede wszystkim jego liderowi. Dlaczego pomimo srogiej aury Jimina i podejścia do chłopak...