Rozdział 4

891 19 0
                                    

     Po szkole wracam do domu. Z nikim podejrzanym się nie widziałam, nikt mnie nie śledził. Idę do swojego pokoju i zaczynam odrabiać pracę domową z matematyki. Nienawidzę tego, lecz muszę to zrobić, bo jeszcze dostanę szmatę. Nagle otrzymuję SMS-a z nieznajomego numeru. Jego treść wzbudza we mnie strach.
Kiedy się znów zobaczymy, kotku?
Nawet nie muszę się zastanawiać, od kogo to. Ale nie wiedziałam, że wilkołaki też używają smartfonów. Nie zamierzam mu odpisywać. Na razie postanowiłam się z nim nie widywać. Muszę sobie wszystko przemyśleć. Nie da się tak ot zmienić życia, poznać postać, w którą prawie nikt nie wierzy, wyjść za nią i może jeszcze dzieci urodzić? Nie, nie, nie. Nie ma takiej opcji. Nawet się z nim nie umówię!

***

     Mam wrażenie, że ktoś jest na moim podwórku. Wyglądam przez kuchenne okno i wydaje mi się, że widzę jakiś cień między krzakami. Postanawiam wyjść na dwór, pod pretekstem znalezienia kota. Gdy wychodzę i idę w stronę drzewek, ktoś zachodzi mnie od tyłu, chwyta za biodra, zasłania ręką usta i ciągnie za garaż, aby nikt nas nie zauważył. To James. Jak on mnie tu znalazł?
- Nie dotrzymałaś obietnicy, kochana- puszcza mnie.
- A czy mówiłam ci, że tam przyjdę? Nie. Więc nie mów, że nie dotrzymałam obietnicy, bo to mój wybór, gdzie chodzę.
- Kur## nie pieprz- staje się coraz bardziej surowy- Alfie się nie odmawia.
Denerwuje mnie ta jego gadka.
- Ale ja cię nie znam! Nie mogę tak po prostu zrobić tego, co mi każesz! Nie mogę odejść od rodziny, ani od przyjaciół do jakiś twoich stad! Ja nawet nie wiem, czy chciałabym z tobą kiedykolwiek być!
Niespodziewanie chłopak całuje mnie w usta, robi to bardzo przyjemnie. Momentalnie czuję w sobie jego ciepło. Nie wiem, jak to możliwe, ale odwzajemniam ten słodki pocałunek. Ale nie mogę tego robić, nie teraz.
- Poczekaj- odrywam się od niego- Ja nie mogę teraz.
- Powiedz mi taką rzecz: czy cokolwiek ci się we mnie podoba?
Zbyt trudne pytania zadajesz gościu. Nie mam pojęcia, co mam odpowiedzieć.
- No......Przystojny jesteś. Mega przystojny. Naprawdę. Gdybyś nie był wilkołakiem, już dawno bym się za ciebie brała.
- A co nie pasuje ci w tym, że przemieniam się w wilka?
- No właśnie to. Musisz dać mi czas do namysłu. Muszę wszystko przeanalizować. Nie spotykajmy się na razie.
James zaczyna mruczeć.
- Ile to potrwa?- znów łapie mnie za biodra.
- Nie wiem- zdejmuję jego ręce- Uzbrój się w cierpliwość. Dam ci znać, kiedy możemy się spotkać.
Uśmiecha się do mnie i zaczyna odchodzić.
- Tak w ogóle- wołam za nim, a on się odwraca- Ile ty masz lat?
- Dwadzieścia dwa- odpowiada i odchodzi.
Tylko cztery lata. To wcale nie tak dużo. Jak na 22 lata ta jego sylwetka i bródka są zajebiste. Może faktycznie powinnam z nim być? Tylko co będzie, jak rodzice się dowiedzą, że to wilkołak? Czy w ogóle mi uwierzą?
Nagle pojawia się nasz czarny, leniwy kot, którego rzekomo poszłam szukać. Przynajmniej niczego nie będą podejrzewać.

Wilkołak: Miłość czy przymus?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz