Rozdział 6

689 18 0
                                    

    Cały czas myślę nad tym, co powiedział mi James. Wyjdziesz za mnie? To zdecydowanie za wcześnie! Rodzice zauważyli, że coś się stało, ale nie powiedziałam im prawdy. Uważam jednak, że powinnam, lecz najpierw muszę to skonsultować z chłopakiem. W razie czego pójdziemy do niego.
Chcę powiedzieć o tobie rodzicom. Myślisz, że powinnam? Jeśli coś pójdzie nie tak, to przyjdziemy do was.
Po chwili otrzymałam odpowiedź.
Ok.
Schodzę na dół i siadam na kanapie między nimi. Na szczęście nie ma Mike'a, bo jest u kolegi. Mama patrzy na mnie, jakby myślała, że chcę im powiedzieć, że jestem w ciąży.
- Co jest?- pyta ojciec.
- Muszę Wam coś powiedzieć...... Mam chłopaka......
- No to chyba dobrze- mama uśmiecha się, tata również.
- Ale to nie takie proste- odpowiadam cicho- On nie jest zwykłym chłopakiem... To.... Wilkołak.
- Anais, proszę cię- oboje omal nie wybuchają śmiechem.
- To jest prawda! Wiedziałam, że tak będzie, że mi nie uwierzycie!- ich miny zaczynają się robić coraz bardziej poważne- On jest prawdziwym wilkołakiem! Widziałam to na własne oczy! Jego koledzy także! Jak mi nie wierzycie, to idźcie tam, gdzie mieszka i sami sobie go poznajcie!- zaczynam krzyczeć coraz głośniej.
- Może nam jeszcze powiesz, że jest mordercą i zabił tę dziewczynę w lesie!- odzywa się tata.
Nie wytrzymuję i wybiegam z domu. Idę zapłakana w stronę domu Jamesa, mam nadzieję, że jakoś mi pomoże. Gdy dzwonię dzwonkiem do drzwi niemal natychmiast otwiera mi jeden ze współlokatorów, Andy mu chyba było na imię.
- Wejdź- mówi bardzo spokojnie.
Wchodzę i widzę Jamesa siedzącego na kanapie. Jest sam, nikogo więcej z nim nie ma. Andy idzie do swojego pokoju, a ja siadam obok i kładę mu głowę na ramieniu. Jest bardzo zaskoczony moim widokiem. Obejmuje mnie ramieniem i uspokaja. W jego uścisku czuję się bezpiecznie.
- Mam rozumieć, że nie przyjęli tego do wiadomości?
- Pewnie, że nie. Najpierw zaczęli się śmiać, a potem spoważnieli, krzyczeli i nawet pytali się, czy zabiłeś tę dziewczynę w lesie! Oni nigdy tego nie zrozumieją!
- Ciiii- całuje mnie w czoło i przytula. Od razu się uspokajam. On ma jakiś dar, który daje mi spokój.
Zastanawiam się, czy zadać mu jedno pytanie. Decyduję, że tak.
- A tak na poważnie..... To faktycznie ty zabiłeś?
- Nie ja, ale jeden z naszych. Szarpała się i przez przypadek oberwała. Wszystko widziałem. Ten chłopak dalej jest w naszym stadzie, ale tu nie mieszka. Z resztą widziałaś, mieszka nas tylko czterech.
Ulżyło mi. Przynajmniej wiem, że mój chłopak nie jest mordercą.
- Mogę.... Mogę tu zamieszkać?- pytam. James wygląda na zaskoczonego- Nie mam siły wracać do domu. Wiesz, co może się dziać. Poza tym mogą mnie już nigdy nie wypuścić z domu. Zostanę tu dzisiaj na noc, mam książki na jutro do szkoły. Potrzebowałabym tylko jakiś ciuchów, a potem po szkole pójdę i zabiorę swoje rzeczy.
- W porządku- odpowiada- Powiem którejś z dziewczyn, żeby ci coś seksownego pożyczyła.
Śmieję się. Jest mi tu o wiele lepiej, niż mogłoby być w domu.
- Śpisz ze mną czy sama?- pyta nagle chłopak.
- Yyy, nie wiem...... Naprawdę nie wiem.....
- Dobra, dam ci na razie osobny pokój, a potem pomyślisz.
Zgadzam się.

Wilkołak: Miłość czy przymus?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz