Rozdział 14

380 17 0
                                    

     Minęło Boże Narodzenie, Sylwester i Nowy Rok. Było naprawdę świetnie. W Sylwestra przyszli do nas wszyscy kumple Jamesa, Ci, którzy wcześniej tu mieszkali. Bawiliśmy się doskonale, a na koniec oglądaliśmy piękny pokaz fajerwerków. A nie, przepraszam, na koniec był seks oczywiście.

***

     Niestety czas wrócić do szkoły. Nie najlepiej się czuję. Nic mi się nie chce, jakoś nie mam często ochoty na jedzenie. Jest środa, do szkoły dziś, jutro, pojutrze i 2 dni wolnego. Rano wymiotuję. Mam dość. Ale od czego to? Jestem na coś chora? Nie mogę się dłużej zastanawiać, bo spóźnię się do szkoły.
W szkole cały czas przysypiam, ciągle źle się czuję. Ten Sylwester to chyba nie był dobry pomysł. Cassandra zaczyna mi gadać, że mam się nie martwić, ona też się teraz tak czuje, bo ma okres. ALE ZARAZ CHWILA MOMENT! KIEDY JA OSTATNIO MIAŁAM OKRES?! JUŻ ZE 2 MIESIĄCE MINĘŁY! Cholera, błagam, nie. Po szkole idę do apteki. Oby to był tylko sen.
- Poproszę 3 testy ciążowe- mówię.
Gdy wracam do domu, James niestety jest. Trudno, jakoś będę musiała je zrobić.
- Jak się dzisiaj czujesz?- super pytanie zadał.
- Tak jak zwykle. Pójdę do góry, ok?
Pod pretekstem odpoczęcia ma okazję je zrobić. Idę do łazienki i od razu robię wszystkie trzy, żeby mieć pewność. Wkładam je do pudełka i udaję się do pokoju w celu oczekiwania na wynik. Przy okazji mogę chwilę odpocząć. Zasypiam.
Budzę się po 10 minutach, przykryta kocem. James tu był, na szczęście nie znalazł testów. Właśnie, testy. Czas sprawdzić wyniki. Na pierwszym dwie kreski, na drugim dwie, na trzecim dwie. Da się tylko słyszeć mój krzyk na cały dom : FUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUCK!!!!!!!!!!!!
- Jezu, co się stało?!- James jest tak przestraszony, jakby co najmniej jakby obcięło mi rękę.- No co się stało?!
- Jestem w ciąży!- krzyczę.
Chłopak siada na łóżku i zakrywa usta dłonią. Widać, że jest zaskoczony. Ja też jestem zaskoczona.
- No ja się cieszę bardzo!- podchodzi do mnie i całuje w usta.
- James- oddalam się o niego- Ja nie jestem gotowa na bycie matką, ja jestem jeszcze młoda, chodzę do szkoły, muszę zdać maturę, iść gdzieś do pracy, co ja powiem w szkole, CO JA RODZICOM POWIEM. James, to nie takie proste!
- Kochanie, jakoś sobie poradzimy, zobaczysz. Teraz to ty umów się do jakiegoś lekarza czy coś.
- Wiem. Zaraz to zrobię.- biorę telefon do ręki i dzwonię do poradni, tej samej, do której chodziła moja mama. Jestem umówiona na piątek na 15.30.
- I co?- pyta James, kiedy kończę rozmowę.
- Piątek 15.30.
- Zawiozę cię tam, okej?
Kiwam głową. Boże, co ja zrobię. Co ja zrobię. Nie dam sobie rady. Ale jakoś muszę. A gdyby usunąć tą ciążę? Nie, nie dam rady, nie mogę. Zostało mi tylko powiedzieć jutro przyjaciółkom, a przede wszystkim powiadomić rodziców.

Wilkołak: Miłość czy przymus?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz