Rozdział 11

435 19 1
                                    

Miesiąc później

     Dziś są moje 19-ste urodziny. I tak muszę iść do szkoły, bo jest czwartek. Na szczęście nie mam żadnej kartkówki ani sprawdzianu. Budzę się o 7.15. James jeszcze śpi, więc po cichu chcę wyjść z łóżka i zacząć się zbierać. Niestety, kochany budzi się i zatrzymuje mnie.
- Wszystkiego najlepszego, słonko- całuje mnie w usta.
- Dziękuję. Muszę się zbierać do szkoły.
- Nie możesz sobie wziąć wolnego?
- Kochanie, nie mogę, bo zdaję w maju maturę.
- Ale jest listopad.
- Ehh.
W końcu wypuszcza mnie z objęć, a ja idę wziąć prysznic i zjeść śniadanie razem z innymi. Oczywiście od razu od wszystkich dostaję życzenia. Kiedy zostajemy z Jamesem w kuchni sami, dostaję SMS-a od mamy.
Wszystkiego najlepszego ode mnie, taty i Mike'a. Przyjdź do nas po szkole.
- Co jest?- pyta chłopak, gdy widzi moją mieszaną minę.
- To mama. Chce, abym poszła do nich po szkole.
- Idź, przecież ja Cię nie zatrzymuję- mówi i całuje mnie na pożegnanie, gdyż „idzie pracować".
W szkole wszystkie przyjaciółki życzą mi dzietnego małżeństwa z Jamesem. Bardzo śmieszne.
- Nie wierzę, że z takim ciachem jeszcze nie było seksu- mówi Cassandra.
- Przestań!- śmieję się, choć wiem, że być może to nie jest śmieszne.
    Po szkole idę do rodziców. Wchodzę do domu, siadam na kanapie w salonie i rozmawiam z mamą. Ojca jeszcze nie ma, dlatego możemy spokojnie porozmawiać.
- Córcia, wiesz, że oboje z tatą cię kochamy. Ale jakoś nie potrafimy zrozumieć twojego wyboru. Znaczy...... Ja cię rozumiem trochę. Takie z niego ciacho, że ahhh
- Oj mamo......- przytulam się do niej. Przynajmniej znalazłyśmy porozumienie.
Po chwili do pokoju wbiega Mike z jakimś pudełkiem. Szczerze, cieszę się, że go widzę. -Wszystkiego najlepszego Anais!
- Dziękuję kochany- przytulam go i odbieram prezent dla mnie. W chwili, gdy przestaję go obejmować, widzę w drzwiach pokoju tatę.
- Proszę, wróciła do domu- zaczyna beznadziejnym tekstem.
- Mama powiedziała, że mam przyjść. A ty pewnie zapomniałeś, że mam dzisiaj urodziny.
- Hm, nie, nie zapomniałem- odpowiada i wręcza mi kopertę.
Otwieram ją i widzę jakieś kilka tysięcy.
- Po co mi tyle pieniędzy?
- Za coś musisz żyć. Nie możesz tego swojego, hm, chłopaka wykorzystywać ciągle.
Wiedziałam, że to tak będzie wyglądać. Nawet w dzień urodzin.
- Nie przyjmę tego prezentu- mówię spokojnym tonem i wychodzę z domu.

***

     Ciągle myślę o tym, co się stało. Wytłumaczyłam nawet Jamesowi, co się wydarzyło.
- Nie przejmuj się tym, proszę- uspokaja mnie.
Całe popołudnie spędzam przy kominku, ucząc się matematyki, a w przerwie czytając książkę. Wieczorem idę do naszej sypialni. Gdy chcę się położyć, wyczuwam pod poduszką jakieś pudełeczko. Wyciągam je, otwieram, a w środku znajduję pierścionek z małym brylancikiem. Idealnie leży na moim palcu. Nagle do pokoju wchodzi James.
- Podoba się?- pyta z nutką miłości w głosie.
- To...... naprawdę?
- To prezent na urodziny, jednocześnie pierścionek zaręczynowy. Może w końcu zdecydujesz się być chociaż moją narzeczoną.
- Oh, James...- podchodzę do niego i całuję w usta. Po chwili lądujemy pod kołdrą. Tym razem jestem zdecydowanie gotowa na seks.Kochamy się przez dobre kilka godzin. Jest naprawdę niesamowicie. Cały czas mówię: dalej, dalej, nie przestawaj. Sprawia mi to radość i przyjemność. Cieszę się, że mam Jamesa przy sobie.
Po kilku godzinach zasypiamy, zmęczeni i szczęśliwi.
**
A stwierdziłam czemu nie, macie xd

Wilkołak: Miłość czy przymus?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz