*Luke*
Wyszedłem z mieszkania i udałem się prosto do samochodu. Miałem w planie jechać po Marie, która kończyła właśnie swoją sesję. Mieliśmy zamiar pojechać na kawę, a później obiecałem zabrać ją na próbę. Nie wiedziałem czemu, ale chłopcy nie przepadali za dziewczyną i nie byli zbyt chętni, abym zabierał ją na próby. Mimo wszystko Kate na próbach się pojawiała, niestety ona także nie darzyła Marie nadmierną sympatią, a szkoda. Jedyne koleżanki Marie, jakie znałem, pochodziły z jej branży, a dodatkowo nie grzeszyły inteligencją. Niestety ulice w tych godzinach były dość mocno zakorkowane, co przedłużało moją podróż. Po kilkunastu minutach znalazłem się pod budynkiem, w którym odbywała się sesja. Napisałem dziewczynie sms, że czekam, a dwie minuty później drzwi pojazdu otworzyły się, a w nich pojawiła się Marie. Pocałowałem ją na przywitanie i ruszyłem do naszej ulubionej kawiarni.
Weszliśmy do środka, standardowo po pomieszczeniu roznosił się zapach aromatycznej kawy. Niestety stolik, przy którym zawsze siadaliśmy był zajęty, dlatego pozostało nam wybrać inny. Kilkanaście minut później oboje sączyliśmy swoje kawy.
-I jak tam sesja? - spytałem.
-Dobrze, wszyscy są zadowoleni - odparła - cieszę się, że jadę z tobą na próbę, lubię je oglądać. Będzie Kate?
-Tak, powinna być - powiedziałem, uśmiechając się.
-Lubię ją, jest bardzo miła - stwierdziła. - Pamiętasz, że w pojutrze idziemy na galę?
-Jakbym mógł zapomnieć - zaśmiałem się. - Masz już strój?
-Pewnie, ale musimy dopasować coś tobie, musimy do siebie pasować - odparła, oglądając swoje paznokcie.
Skończyliśmy pić kawę, rozmawiając o pierdołach, po czym zebraliśmy się i wróciliśmy do samochodu, którym udaliśmy się na próbę. Włączyłem radio, ręka, która znajdowała się na kierownicy wystukiwała rytm lecącej piosenki, a druga ustatkowała się na udzie Marie.
Kilkanaście minut później zaparkowałem pod studiem. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do windy. Wysiedliśmy na właściwym piętrze i poszliśmy do naszego studia. Chłopcy byli już na miejscu, razem z Kate. Przywitaliśmy się z wszystkimi, widziałem niechętne spojrzenie Kate w stronę Marie, jednak ostatecznie przyjęła sztuczny uśmiech. Jako że nasz manager jeszcze się nie zjawił rozmawialiśmy trochę o nadchodzącej trasie.
-Na pewno odwiedzę was w Nowym Jorku, po prostu muszę - wypaliła nagle Kate.
-Czemu akurat w Nowym Jorku? - spytał Ashton.
-Chciałabym spotkać się z Ashley, zobaczyć co u niej - odparła.
Kiedy usłyszałem imię swojej byłej dziewczyny moje serce zabiło szybciej, a ja pobladłem. Przypomniało mi się, kiedy mówiła, że bardzo chciałaby zobaczyć nas na jakimś większym koncercie. Pytanie, czy pojawi się na koncercie tam pewnie będzie nurtować mnie do końca. Z zamyślenia wyrwała mnie ręka Marie na moim policzku i jej troskliwe spojrzenie. Przestałem wgapiać się w przestrzeń i rozejrzałem się po pomieszczeniu, oczy wszystkich wpatrzone były na mnie. Rzuciłem chłopakom porozumiewawcze spojrzenie, aby nic nie mówili Marie, nie chciałem tego.
-Wszystko okej? - spytała z troską.
-Tak, tak - mruknąłem, bawiąc się swoimi palcami.
Na próbie nie szło mi najlepiej, a moje myśli skupiały się głównie na Ashley, byłem ciekaw, czy wciąż ma niebieską burzę włosów, czy się ustatkowała. Kiedy udało mi się zapomnieć, ułożyć sobie życie na nowo pojawia się takie coś. W przerwie, gdy Marie wyszła do łazienki, podeszła do mnie Kate.
-Przepraszam, nie pomyślałam - oznajmiła.
-Nie, nic się nie stało, chyba niepotrzebnie tak zareagowałem - jęknąłem, biorąc łyka wody.
-Chciałbyś się z nią spotkać, jak już tam będziesz? Słyszałam, że zostaniecie tam raczej na dłużej - powiedziała, nerwowo nakręcając na palec kosmyk włosów.
-Nie wiem, mam mętlik w głowie, nie wiem co robić. Mam dużo czasu, przemyślę to - odparłem.
-Przemyśl to dobrze, nie musicie przecież do siebie wracać, ona też mogła ułożyć sobie życie. Zawsze możecie się spotkać i pogadać, po prostu - oznajmiła, uśmiechając się ciepło. - Poza tym, zawsze możesz ze mną pogadać na ten temat.
Podziękowałem dziewczynie i wróciliśmy do reszty, a po chwili dołączyła do nas Marie.
Cały dzień nie mogłem skupić się dosłownie na niczym, ciągle musiałem zbywać martwiącą się Marie, gdyż nie chciałem zaprzątać jej tym głowy. Jak mogłoby wyglądać nasze spotkanie? A jeśli znów do siebie coś poczujemy, a jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Tak wiele pytań pozostawało bez odpowiedzi, a żeby ją poznać miałem tylko jedno rozwiązanie.
Oto jest, najmocniej przepraszam za przerwę, ale wypadło mi kilka wyjazdów, jak już wspominałam. Cieszcie się nowym rozdziałem, a ja postaram się już nie robić takich przerw, a jeśli to uprzedzać was wcześniej. Miłego weekendu!

CZYTASZ
Old Love Will Not Be Forgotten | L. Hemmings x Halsey
FanficMinęły dwa lata, odkąd los ich rozdzielił. Teraz, kiedy każde z nich ułożyło sobie życie na nowo, a rany się zagoiły, w internecie pojawia się ogłoszenie o pewnym koncercie. W momencie, w którym jej oczy je ujrzały, serce zabiło szybciej, a stare uc...