*Ashley*
Obudziłam się bardzo wcześnie, do budzika zostało mi jeszcze sporo czasu. Byłam podekscytowana, a jednocześnie czułam, jak ze stresu boli mnie brzuch. Przewracałam się z boku na bok, próbując zasnąć. Luke spał obok mnie w najlepsze, choć on wraca dziś do domu, a nie zaczyna życie od nowa.
W końcu jednak udaje mi się zasnąć na chwilę. Tym razem obudziłam się razem z budzikiem i chłopakiem, śpiącym u mojego boku. Uśmiechnął się w moją stronę, a ja odwzajemniłam gest, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Nie mogę się doczekać - oznajmiłam.
-Ja też, spało się tu wygodnie, ale sto razy bardziej wole własne łóżko - zaśmiał się - moi rodzice odbiorą nas z lotniska.
-Cudownie, stęskniłam się za nimi. Co powiedzieli na to, że przylatuję razem z tobą? - zapytałam.
-Mama jest wniebowzięta i stwierdziła, że koniecznie musisz przyjść do nich, ponieważ ma nowy przepis na szarlotkę i ponoć wychodzi fenomenalna - odparł z rozbawieniem.
-Już nie mogę się doczekać - powiedziałam, podnosząc kołdrę i stawiając bose stopy na przyjemnie miękkim dywaniku.
Wzięłam do rąk przygotowane poprzedniego dnia wieczorem, leżące na walizce, ubrania i kosmetyczkę, a następnie udałam się do łazienki. Ubrałam się i wykonałam praktycznie zerowy makijaż, jedynie podkreślając delikatnie brwi i rzęsy, gdyż długa podróż z pełnym makijażem nie jest niczym przyjemnym. Użyłam jeszcze perfum i opuściłam łazienkę, dopakowując ostatnie rzeczy do walizki. Kilka minut później chłopak robił to samo. Wkrótce byliśmy gotowi do wyjścia. Ponieważ lodówka została wczoraj opróżniona do zera, postanowiliśmy zjeść coś szybko na lotnisku. Wzięliśmy walizki i torby z bagażem podręcznym i udaliśmy się do windy. W portierni Luke załatwił ostatnie formalności i zostawił klucze. Gdy wyszliśmy przed budynek, nasz transport już czekał. Nasze walizki na styk zmieściły się do bagażnika, wypchanego walizkami chłopaków. Kiedy byliśmy na lotnisku, mieliśmy dość czasu na zjedzenie spokojnego posiłku i załatwienie wszelkich odpraw i tym podobnych rzeczy. Emocje targały mną od środka, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Byłam bardzo szczęśliwa, że wracam do Anglii, u boku osoby, którą kocham i przyjaciół. W końcu przyszedł czas wpuszczania nas do samolotu. Chwyciłam rękę chłopaka i razem ruszyliśmy w stronę wejścia do wnętrza maszyny. To był pierwszy raz, kiedy leciałam biznes klasą i szczerze mówiąc byłam pod ogromnym wrażeniem tego, jak to wygląda i ile w końcu miejsca mam dla siebie. Siedziałam obok Luke'a, Calum obok Michaela, a Ashton zajmował miejsce przed nami, obok jakiegoś biznesmena, a przynajmniej wyglądał na takiego. Niemal od razu po starcie samolotu ubrałam na głowę opaskę, przykryłam się kocem i postanowiłam odespać niemal nieprzespaną noc. Siedzący obok chłopak założył słuchawki i zajął się wyborem filmu.
Nie mam pojęcia ile dokładnie spałam, ale gdy się obudziłam, Luke spał. W przeciwieństwie do mnie nie miał założonej opaski. Nieułożone dziś, przez pośpiech włosy, opadały mu delikatnie na twarz. Wyglądał uroczo. Na pokładzie samolotu było ciemno, większość osób spała. Calum i Mike oglądali jakieś filmy, a Ashton podobnie jak Luke pogrążył się we śnie. Według monitora, który był przede mną, do celu pozostało nam jeszcze mniej więcej półtorej godziny. Wyciągnęłam więc z torby słuchawki i podłączyłam je do telefonu, w celu posłuchania muzyki. Szybko jednak mnie to znudziło, więc postanowiłam obejrzeć serial. Teraz czas płynął już szybciej. W końcu powiadomiono nas, iż schodzimy do lądowania. Zapięłam pasy i pacnęłam Hemmingsa w ramię, aby go obudzić.
-Lądujemy, zapnij pasy - oznajmiłam, kiedy popatrzył na mnie półprzytomnym wzrokiem.
Chłopak wybełkotał coś pod nosem, postawił fotel we właściwej pozycji i zapiął pas. Po chwili zobaczyłam jego rękę wystawioną w moją stronę. Ujęłam jego dłoń i uśmiechnęłam się do niego szeroko. Witaj Anglio.
Po odebraniu bagaży pożegnaliśmy się z chłopakami i każde z nas ruszyło we własną stronę. Jedynie ja i Luke podążaliśmy razem. Wzrokiem szukałam Liz, stęskniłam się za nią. Wyszliśmy na zewnątrz budynku, przed którym już czekali na nas państwo Hemmings.
-Ashley! Słonko! - zawołała Liz, niemal od razu biorąc mnie w swoje ramiona.
Czasami zastanawiałam się, skąd w tej kobiecie tyle ciepła, o które wśród ludzi w tych czasach tak trudno. Sama jej obecność napawała mnie pozytywną energią, którą ona sama po prostu emanowała i przekazywała kolejnym osobom. Na nią nie dało się gniewać! Tata Luke'a - Andrew, wziął ode mnie walizkę i wszyscy razem ruszyliśmy w stronę ich samochodu. Kilka minut później, wszyscy wygodnie usadowiliśmy się w jego wnętrzu.
-Rozumiem, że odwozimy was do ciebie, Luke? - spytał Andrew.
-Tak - odparł chłopak.
-To naprawdę wspaniale, że zdecydowałaś się na powrót do Anglii - stwierdził mężczyzna, patrząc na mnie w lusterku.
-Jestem wniebowzięta - odparłam - ale czuję, że tutaj będzie mi lepiej. Swoją drogą, fakt że Luke jest tutaj, także mnie przekonuje - zaśmiałam się.
-Znalazłam nowy przepis na szarlotkę, ostatnio wyszła cudowna. Będę ją piec w tym tygodniu, więc koniecznie musicie nas wtedy odwiedzić - zaproponowała entuzjastycznie Liz.
-Koniecznie - powiedziałam, szeroko się uśmiechając.
Reszta drogi do mieszkania chłopaka minęła na rozmowach o pierdołach. Co prawda Luke był dość małomówny, ale wydaję mi się, iż jest to spowodowane podróżą i zmęczeniem. Rodzice chłopaka zostawili nas przed apartamentowcem, wraz z bagażami. Weszliśmy do środka i udaliśmy się prosto do windy. Podobało mi się wnętrze budynku, jednak najbardziej ciekawa byłam tego, jak wygląda mieszkanie od środka. Chwilę staliśmy przed jego drzwiami, nim Luke znalazł klucze.
-Daj mi walizkę, zaniosę je do sypialni, a ty się w tym czasie rozbierz, potem się oprowadzę - oznajmił.
-Niech będzie - odparłam, ściągając bluzę i buty i spoglądając na znikającego gdzieś chłopaka.
Niedługo później chłopak do mnie wrócił i zaczął pokazywać mi mieszkanie. Strasznie podobał mi się jego wystrój i całokształt. Widać jednak było, iż zamieszkiwane jest przez faceta. Zwiedzanie zakończyliśmy na sypialni, w której stało sporych rozmiarów łóżko, nawet go nie dotknęłam, a już czułam jak wygodne musi być.
-Rozpakuję się jutro, teraz marzę tylko o prysznicu i położeniu się spać - westchnęłam, podchodząc do chłopaka i przytulając się do niego.
-Nie ma problemu, skarbie - oznajmił, całując mnie w czoło.
Mniej niż pół godziny później leżałam już w łóżku. Teraz to chłopak był w łazience, a ja na niego czekałam. Moje przeczucia, odnośnie łóżka, się sprawdziły. Było cholernie wygodne. Wprawdzie chciałam poczekać na Luke'a, lecz sen zmorzył mnie tak szybko, iż nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Moi kochani, jest to ostatni rozdział, gdyż jak widać cali i zdrowi dotarli do Anglii. Przed nami jeszcze tylko epilog, ale nie martwcie się, gdyż ja mam plany. Zachęcam do obserwowania mojego profilu, aby być na bieżąco ze wszelkimi nowościami i nowymi opowiadaniami, a wierzcie mi, że takie pojawią się już niedługo. Muszę tylko zdecydować, które z zaplanowanych chciałabym teraz napisać. Życzę wam miłego dnia/wieczorku, bo nie wiem kiedy to czytacie.
CZYTASZ
Old Love Will Not Be Forgotten | L. Hemmings x Halsey
FanficMinęły dwa lata, odkąd los ich rozdzielił. Teraz, kiedy każde z nich ułożyło sobie życie na nowo, a rany się zagoiły, w internecie pojawia się ogłoszenie o pewnym koncercie. W momencie, w którym jej oczy je ujrzały, serce zabiło szybciej, a stare uc...