*Ashley*
Obudziłam się wtulona w Hemmingsa, który w zasadzie zgniatał mnie całym swoim ciężarem, który nie należał do małych. W końcu dwa metry człowieka musiały trochę ważyć. Wyciągnęłam jedną z rąk i zaczęłam delikatnie dźgać chłopaka i przemawiać do niego wciąż zaspanym głosem.
-Luke, słonko... zgniatasz mnie - jęknęłam.
Oczy chłopaka powoli się otworzyły, rozglądając się i próbując ogarnąć sytuację, w jakiej się znajdował, wyglądało to dość zabawnie, dlatego zaśmiałam się pod nosem.
-Jesteś uroczy, jak jesteś zaspany i nie ogarniasz świata - stwierdziłam.
-Tylko jak jestem zaspany i nie ogarniam świata? - uniósł brew.
-Tak - powiedziałam, robiąc poważną minę.
-Och, w takim układzie chyba będę musiał się obrazić - oznajmił.
-No nieeee - mruknęłam, dźgając go w policzek, w jeden z dołeczków.
-Chyba że... dostanę buziaka na przeprosiny.
Uniosłam brew i spojrzałam na niego z rozbawieniem.
- Jak z dzieckiem.
Spojrzałam w jego niebieskie tęczówki, widać było, że oczekuje tego buziaka. Uniosłam więc nieco głowę w jego stronę i złączyłam nasze usta. Chłopak oddał pocałunek niemal natychmiast, obejmując mnie rękami i przyciągając bliżej siebie. Trwaliśmy tak dobrą chwilę. Kiedy w końcu się od siebie nieco oddaliliśmy, zgodnie stwierdziliśmy, iż jesteśmy głodni.
-Kebab? Jak dawniej? - zaproponował.
-Kebab, jak dawniej - potwierdziłam, powtarzając jego słowa, jednak tonem oznajmującym.
-Pójdziesz później ze mną do studia? - spytał, spoglądając na mnie, jak dziecko proszące rodzica o nową zabawkę.
-I tak nie mam planów na dziś - wzruszyłam ramionami
-Zatem już masz - zaśmiał się.
-Idę się ogarnąć i możemy iść - uśmiechnęłam się i wydostawszy się spod niego, zabrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, aby iść do łazienki i się ogarnąć.
Niecałe dwadzieścia minut później byłam już gotowa, Luke też na takiego wyglądał, więc zamknąwszy mieszkanie, udaliśmy się do jego samochodu. Gdyż Luke nie do końca ogarniał to miasto, standardowo robiłam za nawigację i prowadziłam go do dobrego kebaba.
Opuściliśmy pomieszczenie, trzymając nasze 'śniadania' w rękach. Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz lokalu. Już kilka minut później widziałam jednego z cudownych osobników, znanych jako paparazzi, który robił nam zdjęcie.
-Wow, nasz kebab będzie sławny - zaśmiałam się.
-Przywykłem już - westchnął.
-Wiesz, kiedyś nie mieliśmy takich 'problemów' - stwierdziłam, biorąc kolejnego gryza.
-Przywykniesz, kochanie - mruknął, uśmiechając się.
Kiedy Luke użył tego określenia, poczułam ciepło w serduszku. Stare uczucia zdecydowanie do mnie wracały, to zabawne znów czuć przy nim przysłowiowe motyle w brzuchu, jak dawniej. Dałabym tak wiele, żeby móc z nim zostać, jednak moje zapały w dużej mierze ostudzał fakt, iż niedługo cudowny czas się skończy, a Luke z chłopakami i Kate wrócą do Anglii. Chłopak spojrzał na mnie z troską wymalowaną na twarzy.
-Wszystko okej?
-Tak, czemu pytasz? - zerknęłam na niego.
-Posmutniałaś jakoś - stwierdził.
-Nie, zdaje ci się - odparłam, niemal natychmiast uśmiechając się.
-Znam cię, Ash - stwierdził - ale przecież do niczego cię zmusić nie mogę - mruknął.
Niedługo później skończyliśmy swoje posiłki i udaliśmy się z powrotem do jego samochodu, aby pojechać na nagrania do studia. Panowała między nami dość kłopotliwa cisza, którą przerywało jedynie radio. Widziałam troskę w jego oczach, za każdym razem, kiedy na mnie spoglądał, a ja posyłałam mu wtedy jedynie zakłopotany uśmiech. Kilkanaście minut później zaparkowaliśmy na tyłach budynku, który był naszym celem i tylnym wejściem dostaliśmy się do środka. Jako iż studio znajdowało się na jednym z wyższych pięter, byliśmy zmuszeni jechać windą. Weszliśmy do środka dźwigu, który na całe szczęście okazał się pusty. Drzwi zamknęły się za nami, a już po kilku sekundach można było czuć, iż poruszamy się do góry. Spojrzałam w cudowne, błękitne oczy Luke'a, który stał przede mną, on także patrzył się w moje. Ułamkami sekund było, kiedy zbliżyliśmy się do siebie dostatecznie, by połączyć nasze usta w pocałunku, który trwał całą naszą podróż. Nie mogłam się mu oprzeć. Po prostu nie potrafiłam. Miał w sobie coś, czego nie miał nigdy nikt inny. Drzwi windy otworzyły się, a my jak gdyby nigdy nic, wyszliśmy z niej i udaliśmy się do odpowiedniego pomieszczenia. Z zadowoleniem mogę stwierdzić, że nic się nie zmieniło, a atmosferę mają cały czas taką samą jak na próbach dwa lata temu. Chłopcy wygłupiali się wspólnie i denerwowali swojego menagera i osoby odpowiedzialne za nagrania, ale nie byliby sobą, jeśli by tego nie robili. Około dwie godziny później było po wszystkim.
-Idziesz z nami dziś na imprezę Ashley? - spytał Calum.
Spojrzałam wpierw na niego, później na Luke'a i resztę.
-Wiesz, prawdę mówiąc to przyda mi się trochę rozrywki - odparłam.
-W takim... - zaczął Hood, jednak bardzo szybko przerwał mu Hemmings.
-Przyjadę po ciebie - oznajmił, tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-W porządku - odparłam, wzruszając ramionami.
Chłopcy zamienili jeszcze kilka słów ze swoją ekipą, a zaraz po tym wszyscy udaliśmy się do wyjścia.
-Odwiozę cię - szepnął mi na ucho Luke, kiedy jechaliśmy windą.
Uśmiechnęłam się jedynie w jego stronę i pozostawiłam to bez jakiegokolwiek komentarza.
CZYTASZ
Old Love Will Not Be Forgotten | L. Hemmings x Halsey
FanfictionMinęły dwa lata, odkąd los ich rozdzielił. Teraz, kiedy każde z nich ułożyło sobie życie na nowo, a rany się zagoiły, w internecie pojawia się ogłoszenie o pewnym koncercie. W momencie, w którym jej oczy je ujrzały, serce zabiło szybciej, a stare uc...