*Ashley*
Spojrzałam na skupioną twarz chłopaka, kiedy oglądał jakiś film w telewizji. Chwyciłam jego dłoń, zwracając tym samym na siebie jego uwagę.
-Zawieziesz mnie jutro do Ryana? - spytałam. - Rozmowa raczej nie potrwa zbyt długo, więc byłabym wdzięczna jeśli byś na mnie zaczekał.
-Nie ma problemu, skarbie. Wieczorem spotkamy się z chłopakami - odparł.
-Bardzo chętnie - uśmiechnęłam się.
***
Kolejnego dnia koło południa, gdyż żadne z nas nie zdecydowało się na wczesne podniesienie z łóżka, zjedliśmy śniadanie. W końcu leniwie zwlekliśmy się do wyjścia. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się najlepiej. Pogoda nie rozpieszczała, a więc senność towarzyszyła mi, mimo odpowiedniej dawki snu.
W momencie, w którym stanęłam pod drzwiami mieszkania Ryana, obleciał mnie strach. Wprawdzie Luke chciał iść ze mną, jednak wiedziałam, że to tylko pogorszyłoby sytuację. Wzięłam głęboki oddech i niepewnie zapukałam w potężne drzwi. Chwilę później stanął przede mną Ryan, nie wykazywał większej radości z mojej obecności, cóż z wzajemnością, braciszku. Weszłam do środka, powiesiłam kurtkę i torebkę na wieszaku i zdjęłam buty, choć nie sądziłam, że ta wizyta długo potrwa.
-Chodź do salonu - oznajmił chłopak, po chwili siadając na fotelu.
Zajęłam miejsce na drugim, naprzeciwko, czułam na sobie jego wyczekujący wzrok. Spojrzałam na niego, jego mina nie uległa jakiejkolwiek zmianie, wciąż ten sam grymas, świadczący o tym, jak bardzo jest niezadowolony.
-Powiesz mi, do cholery,po co tu przyszłaś? - warknął nerwowo.
-Wracam do Anglii z chłopakami - wybełkotałam szybko.
Chłopak zaśmiał się szyderczo i spojrzał na mnie z politowaniem.
-Żartujesz sobie prawda?
-W żadnym wypadku - stwierdziłam. - Wylatuję w poniedziałek, a dzisiaj jest piątek, jestem już w trakcie pakowania.
-Wrócisz do mnie na kolanach jak tylko znudzisz się temu blondaskowi - prychnął - Będziesz błagać, żebym pozwolił ci tu zamieszkać, póki nie znajdziesz czegoś swojego.
-O niczym nie masz pojęcia - syknęłam, chciałam sprawiać wrażenie twardej i nieugiętej, wewnątrz jednak zbierało mi się na płacz. Czułam, że rozpłaczę się jak małe dziecko, kiedy tylko opuszczę mieszkanie.
-Błagam cię, on się tylko tobą bawi, co sławny chłopak miałby chcieć od kogoś takiego jak ty? Spójrz na sieb...
-Dość, Ryan - krzyknęłam, zrywając się z fotela i pozostawiając go w osłupieniu - Mam nadzieję, że nie zobaczymy się szybko - wybełkotałam, zakładając buty.
-Zobaczymy kto będzie miał racje - parsknął śmiechem, zamykając za mną drzwi.
Wsiadłam do samochodu Luke'a bez słowa. Zapięłam pas, skrzyżowałam ręce na piersiach i zaczęłam płakać. Coś we mnie w tym momencie pękło, wszystkie emocje, wszystkie nerwy i stresy znalazły swoje ujście, po tym gdy Ryan przelał czarę goryczy. Auto nie ruszyło jednak z miejsca. Podniosłam wzrok, dotychczasowo wbity w moje kolana, chłopak spoglądał na mnie zmartwiony. Jedna z jego ciepłych dłoni znalazła się na moim udzie.
-Co on ci zrobił, Ash? - spytał.
-Nic - mruknęłam.
-To dlaczego płaczesz? - westchnął.
-Pokłóciliśmy się i poleciało trochę za dużo słów, to wszystko. Możemy jechać? - wybełkotałam.
-Niech będzie - mruknął, odpalając silnik i ruszając.
Kiedy weszliśmy do jego apartamentu, zdjęłam kurtkę i buty.Wewnątrz było jednak dość chłodno, dlatego udałam się do sypialni chłopaka i wzięłam jedną z jego ciepłych bluz.
-Przydałoby się zjeść obiad - oznajmiłam ponuro.
-Pizza? - zaproponował.
-Wiesz czego mi trzeba - odparłam, siląc się na niewielki i krótki uśmiech.
Usiadłam na kanapie i skupiłam wzrok w wyłączonym telewizorze. Słyszałam jak chłopak rozmawia z pizzerią przez telefon, a po chwili jak jego kroki zmierzają w moją stronę. Nie musiałam długo czekać, aż znalazł się obok mnie, przyciągając mnie do siebie. Ten wprawdzie niewielki gest miał dla mnie ogromne znaczenie i nieco poprawił mój nastrój.
-Kocham cię, Lukey - stwierdziłam nagle, wtulając się w niego bardziej, jakby chcąc jeszcze zmniejszyć dzielącą nas odległość, której w zasadzie nie było.
-Ja ciebie też, Ash - powiedział, bawiąc się moimi włosami.
Popołudnie mijało nam spokojnie, w końcu przyszedł czas spotkania z chłopakami. Zaczęłam się szykować odpowiednio wcześniej, abyśmy nie spóźnili się z mojego powodu. Umówieni byliśmy w jednym z pubów.
Kiedy weszliśmy do środka, uśmiechnęłam się na widok chłopaków. Ich obecność zawsze nastrajała mnie pozytywnymi emocjami. Usiedliśmy z Hemmingsem z nimi przy stoliku.
-Mam dla was super wiadomość, a przynajmniej wydaje mi się, że jest super - oznajmiłam z ekscytacją, nie mogąc doczekać się ich reakcji na to,co miałam zamiar powiedzieć.
-Zaskocz nas Ashi - zawołał Ashton.
-No więc, wracam z wami do Anglii! - powiedziałam uradowana.
Wyrazy ich twarzy wskazywały na zaskoczenie, jednak po niedługiej chwili widniała na nich radość. Poczułam jak ręka Luke'a oplata mnie w pasie i przyciąga nieco bliżej siebie. Odwróciłam głowę w jego stronę i widziałam, jak się uśmiecha, co również u mnie wywołało szczery, szeroki uśmiech.
-Trzeba to opić! - odrzekł Calum.
-Jestem za - wstawił się za nim Mike.
Luke był dziś jedyną trzeźwą osobą, ja także chciałam zachować trzeźwość umysłu, chociaż w pewnym stopniu. Niestety jednak picie z tą grupką chłopców ma to do siebie, że jest o to naprawdę ciężko. W końcu zrobiło się naprawdę późno, Luke dobrodusznie zgodził się odwieźć chłopaków tam gdzie trzeba. Droga z nimi wyglądała bardzo zabawnie, jako iż alkohol przeze mnie przemawiał, zwiększyłam głośność radia prawie na maksa i otworzyłam szybę. Chłopcy śpiewali razem ze mną, a na twarzy Luke'a na zmianę pojawiało się rozbawienie i zażenowanie, zupełnie jakby nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać. W końcu wysadziliśmy chłopaków pod hotelem i sami udaliśmy się do apartamentowca, gdzie Hemmings wynajął apartament na czas pobytu w Nowym Jorku. Lubiłam jeździć samochodem nocą, było w tym coś, co wprawiało mnie w dobry nastrój, szczególnie w akompaniamencie dobrej muzyki.
Kiedy wróciłam z łazienki, Luke leżał już w łóżku. Położyłam się obok niego, wtulając w jego klatkę piersiową. Na mojej twarzy zagościł uśmiech, czułam się teraz spokojna. Tej nocy zasnęłam szczęśliwa.

CZYTASZ
Old Love Will Not Be Forgotten | L. Hemmings x Halsey
FanficMinęły dwa lata, odkąd los ich rozdzielił. Teraz, kiedy każde z nich ułożyło sobie życie na nowo, a rany się zagoiły, w internecie pojawia się ogłoszenie o pewnym koncercie. W momencie, w którym jej oczy je ujrzały, serce zabiło szybciej, a stare uc...