*Luke*
Kolejne nastolatki przychodziły, aby nas przytulić i zrobić sobie z nami zdjęcie, w końcu ktoś z ekipy powiedział, że została ostatnia osoba. Uwielbiałem nasze fanki, były naprawdę cudowne. Ostatnią osobą, jaką spodziewałem się zastać na spotkaniu z nimi była Ashley, która właśnie weszła do pomieszczenia. Nasze spojrzenia się spotkały, nie trwało to jednak długo, gdyż chłopcy niemal od razu zamknęli ją w uścisku. Stałem kawałek od nich, przyglądając się całej tej sytuacji. Niezbyt wiedziałem, jak powinienem się zachować, w końcu mam dziewczynę, a ona pewnie też nie jest sama. Miło było znów zobaczyć jej uśmiech, iskierki radości w oczach na nasz widok i wciąż niebieskie włosy. Zastanawiał mnie fakt, czy była przez pewien czas blondynką, w końcu taki miała zamiar przed wylotem. Podszedłem do nich i spojrzałem na nią, ciągle była taka mała, zaczęło przypominać mi się wszystko, każda spędzona razem chwila, każdy poranek, kiedy mogłem budzić się obok niej. Otrząsnąłem się dopiero w momencie, kiedy Michael uderzył mnie w ramie.
-Odezwiesz się w końcu? - spytał chłopak, patrząc na mnie ponaglająco.
-Tak, umm... Cześć Ashley - oznajmiłem, wyciągając w jej stronę rękę.
-Hej - powiedziała, niepewnie ściskając moją dłoń.
Żadne z nas nie wiedziało jak się zachować, z pewnością było widać to gołym okiem. W końcu chłopcy zaproponowali dziewczynie, aby obejrzała koncert zza kulis, a później poszła z nimi na wspólne piwo, aby pogadać i nadrobić czas, w którym się nie widzieli. Wiedziałem, że nie będę mógł w pełni się skupić, podczas tego koncertu. Czułem na sobie wzrok Ash, nie mogłem jednak powiedzieć, że mój nie skupiał się na niej przez większość czasu. Odprowadziliśmy ją do miejsca, w którym mogła sobie wygodnie usiąść, a sami poszliśmy po instrumenty i powoli kierowaliśmy się na scenę.
*Ashley*
Byłam ostatnia, w panice przepuściłam kilka dziewczyn, które były przede mną, co oczywiście spotkało się z ich zdziwieniem, mimo to nie protestowały i korzystały. W końcu nadeszła moja kolej, teraz nie miałam już odwrotu, nie miałam kogo przepuszczać. Weszłam do środka, na twarzach chłopców, od razu zawitało zdziwienie, choć z twarzy Luke'a trudno było cokolwiek odczytać. Mike, Ashton i Calum podbiegli do mnie i zamknęli mnie w szczelnym uścisku, co nie umknęło ochroniarzom i spotkało się z ich dziwnymi spojrzeniami. Jedynie Hemmings stał na uboczu, doskonale maskując jakiekolwiek emocje. Jedyne, co dało się z niego wyczytać, to że intensywnie o czymś myślał. W końcu Mike trącił go w ramie, mówiąc coś do niego i poganiając go spojrzeniem. W końcu ruszył się w moją stronę i wyciągnął do mnie dłoń. Niepewnie ją uścisnęłam, nie do końca wiedziałam, jak powinnam się zachować. Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, ale przynajmniej pozostałą trójkę cieszy mój widok.
-Zostaniesz za kulisami? Po koncercie proponujemy wspólne piwo - zaśmiał się Ashton.
-W sumie, dlaczego nie - uśmiechnęłam się, zdecydowanie mi ich brakowało. - Kate jest z wami?
-Tak, ale nie tutaj, nie zmieniła numeru, spotkajcie się, zostajemy tu jeszcze trochę - oznajmił Calum.
-Zadzwonię do niej jutro - odparłam, siadając na miejscu, które mi wskazali.
Nie mogłam oderwać wzroku od Luke'a, wyglądał cholernie dobrze. Nie zmienił się wiele od mojego wyjazdu, aczkolwiek zmienił się zdecydowanie na lepsze. Byłam ciekawa, co o mnie myślał w tym momencie. W końcu obiecałam sobie, że zobaczę ich kiedyś na żywo.
Koncert zleciał szybko, a mi bardzo podobało się to, jak poruszają się po scenie, w ogóle całokształt tego przedsięwzięcia. W końcu chłopcy wrócili, widać było, jak bardzo zmęczeni byli koncertem. Niemal rozpływałam się podczas ich piosenek, ich głosy niesamowicie się wyrobiły, a głos Hemmingsa działał na mnie niemal kojąco, w zaistniałej sytuacji. Zespół przebrał się w świeże ubrania i nieco ogarnął, aż wreszcie mogliśmy wspólnie opuścić arenę tylnym wyjściem. Udaliśmy się do busa, który zabrał nas do jednego z pubów. O dziwo Luke pojechał z nami, czego bym się po nim kompletnie nie spodziewała, chociaż pewnie też miał niesamowity mętlik w głowie i nie myślał do końca racjonalnie. Weszliśmy wszyscy do środka lokalu i zajęliśmy spory stolik. Każde z nas zamówiło sobie piwo, a chłopcy jeszcze coś drobnego do zjedzenia, w końcu byli zmęczeni po koncercie.
-Na ile tu zostajecie? - spytałam, upijając piankę, która powstała na powierzchni napoju.
-Mamy do nagrania tutaj płytę, więc póki tego nie uczynimy. Po jutrze idziemy do jakiejś stacji telewizyjnej, także na brak czasu nie możemy narzekać, chyba że wieczorami - oznajmił radośnie Ashton.
-Fajnie, cieszę się, że znów się spotkaliśmy - odparłam, uśmiechając się.
Rozmawialiśmy w zasadzie o wszystkim, każdy był równie zaangażowany w tę rozmowę, wyłączając Luke'a który co jakiś czas wtrącał pojedyncze słowa, lub krótkie i niezłożone zdania.
-Przepraszam na moment - powiedział, wstając od stolika i wychodząc na zewnątrz budynku.
-Pewnie poszedł zadzwonić - wzruszył ramionami Mike.
-Calum, palisz jeszcze? - spytałam, a do głowy przyszedł mi pewien pomysł.
-Tak, palę - odparł lekko zdziwiony.
-Poratujesz fajką i ogniem? - spojrzałam na niego błagalnie.
-Od kiedy palisz? - zapytał, podając mi otwartą paczkę, z której wyjęłam papierosa, a także zapalniczkę.
-To rozmowa na inne okoliczności - zaśmiałam się, wstając od stolika i wychodząc w tym samym kierunku co Hemmings.
Faktycznie chłopak stał na zewnątrz, dyskutując z kimś przez telefon, nie wyglądał na nadto szczęśliwego. W ciągu swojego życia wypaliłam zaledwie kilka papierosów, nie należało to dla mnie do najprzyjemniejszych czynności, aczkolwiek potrzebowałam pretekstu, aby znaleźć się w tym miejscu z Lukiem i z nim porozmawiać na osobności. Wsadziłam faję do ust i podpaliłam ją, następnie chowając zapalniczkę do kieszeni w bluzie. Kiedy chłopak skończył rozmawiać podeszłam w jego stronę. Spojrzał na mnie zmieszany, jednak nic nie powiedział, po prostu stał.
-Możemy pogadać? - spytałam.
-Skoro tu stoję, to chyba tak - odparł.
-Możemy porozmawiać jak dorośli ludzie, nie musi być między nami takiego dystansu, pewnie każde z nas ułożyło sobie życie, dlaczego nie możemy pozostać w dobrych stosunkach, tylko się unikamy?
-To wszystko nie jest takie proste, Ash - mruknął, spoglądając na papierosa w moich dłoniach. - Czy ty palisz?
-Nie, potrzebowałam pretekstu, żeby tu przyjść. Głupio mi było prosić cię o rozmowę przy wszystkich - wzruszyłam ramionami, rzucając niedopałek na ziemię i zgniatając go butem.
-Jak zawsze masz genialne pomysły - zaśmiał się. - Czemu przyszłaś na koncert?
Czułam, że podjęłam dobrą decyzję, przychodząc tutaj. Miałam wrażenie, że pierwsze lody zostały przełamane i było to początkiem zdrowych relacji.
-Powiedziałam ci przed wylotem, że chciałabym kiedyś zobaczyć wasz koncert. Co do pójścia na meet and greet... sama nie wiem, poniosło mnie - zaśmiałam się, co wywołało również uśmiech na jego twarzy.
-Możemy wrócić do środka, bo zaczną się wkurzać, a w któryś dzień możemy iść na jakąś kawę i pogadać - zaproponował.
-Okej, to może być dobry pomysł - uśmiechnęłam się, zadowolona z rezultatu, jaki uzyskałam.
Wróciliśmy do środka, chłopcy posłali sobie znaczące spojrzenia, gdy zobaczyli, jak wchodzimy, rozmawiając ze sobą. Siedząc przy stoliku napisałam Lindsay, że zadzwonię później, gdyż zasypywała mnie wiadomościami z milionem pytań.
Zabawa dopiero się zaczyna. Życzę wam miłego dnia!
![](https://img.wattpad.com/cover/132459273-288-k772637.jpg)
CZYTASZ
Old Love Will Not Be Forgotten | L. Hemmings x Halsey
FanficMinęły dwa lata, odkąd los ich rozdzielił. Teraz, kiedy każde z nich ułożyło sobie życie na nowo, a rany się zagoiły, w internecie pojawia się ogłoszenie o pewnym koncercie. W momencie, w którym jej oczy je ujrzały, serce zabiło szybciej, a stare uc...