Rozdział 10 [END]

2.4K 121 6
                                    

- Sayu zbieraj się, ile można na ciebie czekać? - słyszałam krzyki mojego ojca.

- Już idę, noo...

Szybko założyłam swoją torbę na ramie, wsadziłam na wpół zrobioną kanapkę do buzi i biegiem opuściłam mieszkanie. Szybko wsiadłam do samochodu gdzie czekał na mnie tata i ruszyliśmy do Tokio.

- Twoje włosy są w totalniej ruinie - powiedział mężczyzna uważnie, patrząc na drogę.

- Wiem, ale się na to przygotowałam - mówiłam z pełnymi ustami - Ta kanapka jest ochydna... - dodałam.

- Nie wybrzydzaj tylko jedz.

- Tato, na przyszłość nie łącz tylu składników ze sobą, bo potem wychodzi jedna wielka breja - mówiłam dalej, kończąc śniadanie na szybko.

- Mnie tam smakowało - wzruszył ramionami.

- W takim razie nie masz za grosz poczucia smaku - wyjęłam z torby butelkę wody i napisałam się, aby zmyć to coś z mojego języka.

- Chcesz iść, jednak do szkoły? - zapytał, a na jego czole wyskoczyła żyłka irytacji.

- Nie, dzięki - uśmiechnęłam się szeroko.

Resztę trasy przesiedzieliśmy w ciszy, którą czasami przerywały moje marudzenie kiedy próbowałam rozczesać włosy. Dobrze, że zawsze noszę przy sobie szczotkę, bo w innym wypadku miałabym na głowie gniazdo.
Ogólnie nie mam z ojcem jakiś super kontaktów takich, że wielka miłość i tego typu rzeczy. Rozmawiamy ze sobą tylko jeżeli to konieczne, ale i tak przeważnie siedzimy w ciszy. Tata jest pracoholikiem, więc to logiczne, że wolał biznes od swojej rodziny. Nie mam mu tego za złe, a nawet gdy byłam mała bardzo go podziwiałam.
Dzisiaj dzięki ojcu mam wolne od szkoły i jadę wraz z nim obejrzeć budynek w Tokio gdzie tata miał otworzyć kolejny obiekt sportowy. Dodatkowo miałam okazję obejrzeć finał w siatkówce mężczyzn, więc małe wsparcie Seijoh napewno się przyda.

- Jesteśmy na miejscu - samochód zatrzymał się na parkingu przy tylnim wejściu do obiektu - Przyjadę po ciebie później, ponieważ mam parę spraw do załatwienia... baw się dobrze.

- Nie będzie cię na meczu? - zapytałam zdziwona - Zawsze lubiłeś oglądać siatkówkę...

- Może innym razem się uda - odparł z delikatnym uśmiechem.

Westchnęłam głośno, wysiadając z pojazdu. Ledwo zamknęłam drzwi, a samochód szybko odjechał co wydawało się być jak dla mnie podejrzane.
Postanowiłam się tym, jednak nie przejmować i prędko udałam się na główną halę gdzie rozpoczął się już mecz. Kiedy weszłam na trybuny do moich uszu dotarł głośny doping obu walczących przeciwko sobie drużyn. Chciałam podejść bliżej, aby pokibicować Oikawie oraz Iwaizumiemu, ale był tak duży tłok, że z tego zrezygnowałam. Wolałam już usiąść na samym końcu, ale mieć idealny widok na całe boisko niż stać miażdżona przez wyższe ode mnie osoby co było bardzo prawdopodobne. Rozsiadłam się wygodnie na krzesełku i uważnie obserwowałam grę. Przyszłam idealnie na rozpoczęcie trzeciego seta zaczynającego się od zagrywki Tooru. Oznaczałoby to, że Aoba Johsai zdobyło wcześniejszego seta... świetnie! Chyba raczej nikogo nie zdziwi, że kibicuję Seijoh. Nie chodziło tu już o Oikawę czy Iwę lecz sama świadomość, że przegrało się z tą lepszą drużyną.

Skupiałam się bardzo na rozgrywce, analizując z tej odległości każdy detal jaki mogłam dostrzec. Widząc jaki poziom reprezentowały sobą te dwie drużyny sprawił, że jednocześnie byłam przerażona jak i zdeterminowana. Chciałam doprowadzić chłopaków z Karasuno do takiego samego poziomu jak nie lepszego. Cholera, jestem tak bardzo podekscytowana!
Mocną stroną Aoby Johsai były zagrywki, wystawy oraz gra kombinacyjna, jednak ich przyjęcie oraz blok leżał co mnie mocno dziwiło. Podczas rozgrywki z Seijoh nie mieli oni zbyt dużych problemów, aby odebrać lub zablokować nasze ataki... szczególnie ten ostatni. Tylko te wszystkie cechy nic nie znaczyły w porównaniu z potężną Wakatoshiego. Przynajmniej tak to wyglądało z punktu widzenia osoby trzeciej. AS Shiratoizawy robić co chciał co podejrzewam, że doprowadzało Oikawę do białej gorączki. Nawet mnie... osobę siedzącą na trybunach zaczęło to denerwować. W tym momencie zaczęłam żałować, że nie wzięłam ze sobą jakiekolwiek kartki, aby zapisać cokolwiek! Irytowało mnie to niezmiernie, ale nie pozostało mi nic innego jak siedzenie na tyłku i notowanie wszystkiego w pamięci.

Oikawa x OC » ostatni promyk Słońca » ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz