Harry obudził się, czując czyjąś obecność koło siebie. Czuł się, jakby właśnie ktoś przywiązał go do zaprzęgu ścigających i przeciągnął po koronach drzew w Zakazanym Lesie. Otworzył oczy i spojrzał w bok, widząc śpiącego na krześle Draco. Uśmiechnął się półgębkiem i ścisnął dłoń, którą trzymał blondyn.
Malfoy momentalnie otworzył oczy, a widząc, że jest przytomny zerwał się z miejsca.
– Harry! – krzyknął i przytulił chłopaka do siebie. – Merlinie, tak się bałem! Nagle zemdlałeś... a potem przestałeś oddychać... Twoje serce nie biło... Już myślałem, że...
Ślizgon był bliski wpadnięcia w histerię. Kurczowo trzymał Pottera przy sobie. Harry'ego w pierwszej chwili zaskoczyła wylewność przyjaciela, a potem, kiedy dotarły do niego ostatnie zapamiętane zdarzenia, zmarkotniał. Sięgnął do wnętrza swojego umysłu, chcąc wyczuć obecność Dzieciaka, a kiedy nie natrafił na choćby jeden jego ślad zdębiał.
Skoro on był tutaj, to gdzie podziała się cząstka duszy, jeśli nieświadomie ponownie się z nią nie scalił? Strach zacisnął mu zimne palce na gardle. Bez ciała Dzieciak, był kruchy i podatny na zranienia, ale również niesamowicie niebezpieczny.
W tej chwili miał jednak jeszcze jeden, bardziej naglący problem, a był nim Draco, który nieświadomie mylił go z Horkruksem. Najłagodniej jak potrafił odsunął od siebie Malfoy'a.
– Draco – zaczął spokojnie. – Wydarzyło się coś, o czym powinieneś wiedzieć. Najważniejsze jednak, że nie jestem tym, za kogo mnie bierzesz. Nie jestem... NIM, to ja Alphard...
Szare oczy rozszerzyły się w szoku, a na twarzy odmalował się przerażenie.
– Skoro ty tu jesteś, to gdzie Harry? – zapytał zdenerwowany Draco. – Nie było cię... Odszedłeś,a Harry został tutaj... Powiedział, że to nic złego, że teraz on będzie tobą...
Drobna rysa, która powstała na sercu Harry'ego, kiedy ostatnim razem Dzieciak pokazał mu swoje wspomnienia z Draconem, przemieniał się teraz w głęboką, krwawiącą ranę. Harry czuł, że jeśli tego nie przerwie, to za chwilę się załamie.
– On cię oszukał Draco! – warknął. – Zawłaszczył sobie moje ciało... a raczej dobiłem z nim targu, że może je wziąć w zamian za zostawienie Dumbledore'a, ale... On tobą manipulował! Nigdy nie zależało mu na tobie i...
Jego słowa przerwał zamaszysty cios Draco prosto w jego policzek. Harry zatoczył się i złapał za obolałe miejsce. Czuł, że Malfoy o mało nie pogruchotał mu szczęki. Spojrzał na blondyna ze zdumnieniem.
– Kłamiesz! To nie prawda! Nie oszukałby mnie! Nie on! – krzyczał Draco. – Od początku chciałeś się go pozbyć! Chciałeś go zniszczyć! To wszystko twoja wina! Jeśli stała mu się krzywda, to cię zabiję!
– Nie! Draco! Nie rozumiesz! To nie tak – Harry czuł, że jest bliski łez. To wszystko było zbyt zagmatwane, szara mgła przesłaniała mu wspomnienia. Potrzebował chwili spokoju by samemu wszystko sobie poukładać. Które wspomnienia należały do niego, a które do Dzieciaka? Co zrobił dobrowolnie, a co powodowała manipulacja horkruksa?
– On był tutaj dla mnie! Był wszystkim czego potrzebowałem, ale oczywiście jak zawsze musisz być swoim samolubnym sobą! Zawsze musisz rujnować innym życie...
Na ostatnie słowa twarz Harry'ego stała się maską bez wyrazu. Wiedział, że Draco wcale nie myśli tego co mówi. Dzieciak manipulował, wyciągał na wierzch najgorsze z ludzkich cech i instynktów. Bawił się psychiką innych. Ale to i tak bolało. Bo dla Harry'ego Draco był rodziną, bratem.
CZYTASZ
Oczy które spoglądają w dal.
FanficPięć lat minęło... Pusty wzrok wbity w ścianę, pięści zbielałe od kurczowego trzymania się krzesła, usta zaciśnięte w wąską linię... pustka, rozpacz, zagubienie. Ileż można wpatrywać się w jeden punkt? Ileż można udawać, że wszystko jest w porządku...