Jarmuż

2.6K 175 97
                                    

Dziewczyna wybuchła melodyjnym śmiechem, gdy zapętlony utwór ponownie się odtworzył. Jej rozgrzana dłoń dotknęła zimnej szyby wytwarzając wokół delikatną parę. Pozostawiła odcisk. Smugę, która dodawała charakteru czarnemu autu. Zerknęła w lusterko aby spotkać ciekawskie spojrzenie Finna. Uśmiechnął się. Doprowadzał ją do stanu pełnej euforii drobnym gestem. Była szczęśliwa.

Chłopak ścisnął kierownicę. Ciche nucenie pod nosem przeobraził w odważny śpiew. (T/I) wywróciła oczami. Szczęście jakie potrafił z niej wyciągnąć, cechowało się niewiarygodną siłą. Odnosiła wrażenie wolnej. Patrząc na niego, widziała same pozytywy. Darzyła go głębokim, prostym uczuciem. Jako jedyny potrafił wyciągnąć ją z brutalnego świata i przeprowadzić za mury skrywające piękne życie. Niczym surrealistyczny sen.

— Podobało ci się? — Zapytał ciepłym głosem. Przytaknęła. — Jack i Noah są dosyć specyficzni, ale potrafią robić świetne spotkania.

Żółte światła latarni, które prędko mijali przypominały rozmazany pastel. Scalały się w jedność. (T/I) odwróciła głowę do uśmiechniętego ciemnowłosego. Obserwowała jak słodko marszczy brwi, gdy poświęca całe skupienie ku ciemnej drodze. Opatulał ją bezpieczeństwem. Ufała mu.

— Są zabawni. — Odparła. — Trochę jak twój brat.

Finn parsknął śmiechem, włączając kierunkowskaz. Wykonał łagodny zakręt w prawo.

— Nick? — Zapytał. — Jego humor polega na podrzucaniu mi prezerwatyw w nieodpowiednich momentach.

(T/I) zakryła usta dłonią. Zachichotała, tworząc obraz opowiedzianej sytuacji. Przyłapała się na przygryzaniu wargi podczas obserwowania mimiki twarzy chłopaka. Raz przepełniało go szczęście, raz strach, raz skupienie.

Jednak lubiła to. Lubiła patrzeć, cieszyć oczy widokiem osoby, którą kochała.

Czuła szczęście.

***

— Incydent. — Powiedziała, siadając na kolana ciemnowłosego chłopaka. Wplątała swoją bladą dłoń między jego puszyste loki. — To był zwyczajny incydent.

Finn spojrzał w kierunku wiszącego zegara, którego drobne wskazówki ukazywały punkt trzynasta. Poczuł nagły impuls wstania i pośpieszenia do pracy. Spóźniał się. Zdjęcia ruszyły kilka minut temu, gdzie sceny chłopaka były jednymi z pierwszych. Jednak pod wpływem dotyku (T/I), odpłynął. Jakby zaciągnęła go do innej rzeczywistości — tej idealnej.

Dziewczyna delikatnie musnęła jego usta. Czując silne dłonie na swoich biodrach, pogłębiła pocałunek. Przelała w niego wszystkie uczucia. Jakby miała nie lada chwila wyjechać i porzucić roztargane uczucia. Przerwała czynność. Stykając nosy, posłali sobie szczere uśmiechy. Dopełniali się. 

— Muszę jechać.

— Wracając kup jarmuż. — Powolnie zeszła z jego kolan, dając pozwolenie do odejścia. — Proszę.

— Znów będziesz tworzyła jakieś wynalazki? — Zagadnął, wiążąc buty. — Po ostatniej sałatce miałem rewolucje żołądkowe.

Dziewczyna wywróciła oczami. Śledziła go wzrokiem, czując delikatny niepokój. Gdy beztrosko narzucił na siebie kurtkę poczuła skurcz. Nie chciała aby jechał. Nie chciała spędzić kolejnego weekendu sama. Finn zgarnął pęk kluczy z drewnianej szafki po czym obdarzył (T/I) pocałunkiem. Był inny. Wyjątkowy.

— Jarmuż. — Szepnął muskając jej zaczerwieniony nos. — Będę o osiemnastej, kocham cię.

Wyszedł. Przed zatrzaśnięciem drzwi, zdążyła zauważyć specyficzny błysk w jego czekoladowych oczach. Planował coś.

Siedziała na kanapie tępym wzrokiem analizując białą ścianę. Zbierała myśli. Odliczała do powrotu. Pragnęła tego.

Czując ciężar czasu włączyła pierwszy serial w proponowanych. Słysząc interesujące dialogi, przeglądała portale społecznościowe.

Sekundy zmieniały się w minuty, a minuty w godziny. Dzień przybrał maskę nocy. Ostatni odcinek dobiegł końca. Nerwowo spojrzała na zegar. Dziewiętnasta. Poczuła gorąc. Ciarki przeszły po jej całym ciele, gdy głowa przedstawiła najmroczniejsze wizje. Chwyciła telefon.

Finnie

Brak sygnału.

Finnie

Brak sygnału.

Finnie

Brak sygnału.

Wplątała dłoń we włosy jakby chciała je wszystkie wyrwać. Poczuła gule w gardle. Drżącymi dłońmi wybrała kolejny numer.

— Millie? — Zapytała. — Finn jest z tobą? 

— Skończyliśmy zdjęcia dwie godziny temu. — Wytłumaczyła zdeformowanym głosem. — Zresztą, wyszedł wcześniej.

Cisza. (T/I) szepnęła szybkie „dzięki" po czym zakończyła połączenie. Sparaliżowana strachem, ledwo wybrała kolejny; ostatni numer. Czekając na lini czuła jak wszystkie negatywne emocje rozdzierają ją od środka. Chciała płakać, lecz obiecała sobie że nie będzie. Przecież nie miała powodu. Nie miała.

— Halo, mamo?

— Co tam, córciu? — Zapytała. Zero odpowiedzi. Mijały sekundy pogrążone w ciszy. — (T/I), co się dzieje?

— Finn. — Szepnęła. — Powinien być o osiemnastej, jest dziewiętnasta trzydzieści.

— Może przedłużyli mu godziny pracy?

Dziewczyna zaczęła kręcić głową. Najbardziej absurdalna myśl stawała się najprawdopodobniejszą.

— Nie, dzwoniłam do Millie. — Wytłumaczyła. — Mamo, on nawet nie odbiera telefonu.

— Pewnie się wyładował. — Zapewniła, próbując uspokoić córkę. Mimo chęci, niewiele mogła zdziałać na odległość. — Nie panikuj.

— Jak mam...

Dzwonek. (T/I) bez słowa przerwała rozmowę. Podbiegła do drzwi. Czuła minimalną euforię wymieszaną ze strachem. Wierzyła, że to on. Dotykając klamki snuła wyobrażenia jak spowoduje konflikt po czym przeprosi.

Otworzyła.

Zakryła buzie, która samowolnie uległa lekkiemu rozdziawieniu. Nie panowała nad łzami. Zignorowała je. Czuła ból. Jakby ostre szpilki wbiły się w najbardziej czułe miejsce i drążyły dziurę. Pierwszy raz była niczym porcelanowa lalka, strącona z najwyższego szczebla. Nie chciała na nich patrzeć. Nie chciała widzieć radiowozów, policjantów oraz gapiów.

Pogrążona w szoku, zamknęła drzwi.

Straciła go.

Bardzo, ale to bardzo przepraszam za tak smutny rozdział

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Bardzo, ale to bardzo przepraszam za tak smutny rozdział.
Miałam cholerną chęć go napisać. Ale teraz postaram się brnąć w słodkie imagines ❤️

√ Imagines || Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz