Dni mijały, a ja poznawałem Cię jeszcze lepiej. Spędzaliśmy razem prawie każdy dzień, Ty coraz to cudowniejszy, ja coraz to bardziej zakochany. Czas płynął wtedy pod znakiem leżenia na trawie czy plaży przy akompaniamencie cichych dźwięków radia.
Któregoś, pamiętam dość chłodnego jak na czerwiec dania, Hoseok wymyślił wspólny wypad do Seulu. Miało być świetnie, alkohol, klub i co dla niego wtedy najważniejsze mnóstwo dziewczyn do podrywania. Zgodziłem się odraz, to miasto po prostu mnie do siebie przyciągało, więc jak miałbym się nie zgodzić. W dodatku Seul i Ty obok to naprawdę idealne połączenie.
Nie stroiłem się wtedy jakoś bardzo, zwykłe jeansy i biała koszulka. Miał to być w tylko miły wypad do klubu a nie randka czy coś w tym stylu. Ułożyłem włosy w artystyczny nieład, spryskując je na koniec lakierem żeby wytrzymały się całą noc i byłem gotów do drogi.
Spotkaliśmy się wszyscy pod domem Hoseoka, była to taka nasza baza wyjściowa, by ustalić kto z kim jedzie i jak to wszystko zrobimy. Z Busan do Seulu był dość spory kawałek, który trzeba było jakoś pokonać. A że samochód z naszej całej paczki mieli tylko Hoseok, Ty i Namjoon trzeba było wszystko ładnie podzielić.
Zaraz wybuchły sprzeczki kto z kim jedzie, pamiętam że stałeś wtedy oparty o swój samochód i śmiałeś się zaciągając papierosowym dymem. Wyglądałaś wtedy pięknie, i wiem że mówię to cały czas ale naprawdę byłeś istnym cudem świata, a ja nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku.
W końcu wyszło tak, że Hoseok jechał z Jinem, Eunhyukiem i Donghae. Ty brałeś yugjeoma, Boguma i Taehyunga. A ja niestety byłem skazany na Jimina i Namjoona, i to nie tak że byli jacyś źli, po prostu od patrzenia na to jak się do siebie kleją miałem mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyłem się jak głupi, bo w końcu Jimin to mój najlepszy przyjaciel i jego szczęście to moje szczęście, a z drugiej strony było mi tak cholernie przykro że Ty nadal jesteś dla mnie nie osiągalny, że już od miesiąca daje Ci jawne znaki o tym iż mi się podobasz a Ty nic. No ale trudno.
Podróż jednak nie była taka zła jak się spodziewałem. Rozwalony niczym hrabia na tylnym siedzeniu rozmawiałem w najlepsze z Jiminem kiedy Joon prowadził jednocześnie trzymając drobną dłoń chłopaka w tej swojej dużo większej.
W Seulu byliśmy punkt siedemnasta, szybki obiad u naszego przyjaciela, który też zaproponował nam nocleg, i o dziewiętnastej ruszyliśmy na miasto. Było naprawdę chłodno, a ja inteligentny Jeon Jungkook nie w miałem ze sobą żadnej bluzy, tylko popylałem w cienkim podkoszulku. Chyba zauważyłeś że trochę zamarzam bo tak jakby nigdy nic poszedłeś do mnie, zdjąłeś swoją bluzę wręczając mi ją zaraz z delikatnym uśmiechem.
Myślałem że zejdę na zawał i zwrócę obiad przez motylki i inne owady które przewracały mój żołądek we wszystkie strony. To było takie urocze.
Na moje policzki zaraz wpełzł soczysty rumieniec, podziękowałem Ci szerokim króliczym uśmiechem szybko zakładając odzienie, które swoją drogą pachniało bosko. Przez resztę drogi do klubu cieszyłem się do siebie jak dzieciak po dostaniu cukierka.
Nie było Ci wtedy zimno?
CZYTASZ
I Have Questions 》 m.yg j.jk
Fanfiction".. My, my name was safest in your mouth and why'd you have to go and spit it out? Oh, your voice, it was the most familiar sound but is sounds so dangerous to me.." Jungkook wspomina cudowne chwile z Yoongim, jednocześnie zadając pytania, na które...