Cholerny tleniony blondasie, czemu muszę Cię kochać?

80 12 0
                                    


Nie minęły nawet dwa dni, a Ty Hyung znów postanowiłeś zachować się jak skończony Idiota, przestając się nagle do mnie odzywać. To był już drugi raz w przeciągu tak krótkiego okresu.

Nie wiedziałem, czy po prostu się mną bawisz — najpierw rozkochując w sobie do granic możliwości, by dotrzeć do moich najbardziej ukrytych warstw; kłócąc się, albo najzwyczajniej w świecie się nie odzywać, tylko po to, by później udawać skruszonego i wciskać mi kity o jakiś ważnych sprawach. Czy jednak naprawdę ci zależy, chciałbyś mnie kochać, trzymać za rękę i całować.

Nie wiedziałem wtedy nic.

W mojej głowie panowała istna burza wywołana tylko i wyłącznie imieniem Ciebie, głupi tleniony blondasie, z uroczym uśmiechem, zapachem kwiatu mirabelki na sobie i przenikliwym, hipnotyzującym spojrzeniem.

Pamiętam dokładnie, jak wtedy zastanawiałem się, jak to się stało, że pokochałem Cię tak mocno i ślepo, w tak krótkim czasie. To było wręcz niedorzeczne. Kiedy siedząc na parapecie okna liczyłem, każdą kroplę deszczu czekając na jakąkolwiek wiadomość do Ciebie. Wtedy miałem wreszcie czas, by na chłodno i spokojnie przemyśleć co stało się między nami w te dwa miesiące.

Wszystko zadziało się chyba za szybko, za mocno, za intensywnie. Myślałem, że przerwa od Ciebie dobrze mi zrobi, więc nie myśląc za dużo, złapałem za telefon leżący w rogu okna i napisałem ci szybkiego sms 'a, w którym prosto mostu oznajmiłem ci, że chce odpocząć, od znajomych, od imprez, i najważniejsze, od Ciebie. Po napisaniu krótkiej wiadomości od razu wyłączyłem telefon. Jeśli przerwa to przerwa, zero kontaktu, zero myśli, zero uczuć.

I na samym postanowieniu się skończyło.

Żeby nie było, nie włączyłem telefonu, ale myślenia i uczuć jednak łatwo wyłączyć się nie dało, a co najgorsze chodziłeś mi po głowie jeszcze częściej i więcej. Prawie każda moja myśl była o tobie, a jeśli nie o tobie to związana z Tobą. Nie widziałem, czy naprawdę jestem już aż tak głęboko w tym cholernym bagnie znanym miłością, czy może jest jeszcze nadzieja. Z każdą kolejną minutą moje serce przygniatał coraz większy ciężar, będący mieszaną smutku, tęsknoty i dość bolesnego zawodu.

Tak, Hyung zawiodłem się. Zawiodłem się na tobie, na twoich słowach, na twoich czynach, na twoich rzekomych uczuciach. Nie było to przyjemne uczucie, wręcz przeciwnie, było niczym ogromny głaz miażdżycy mi klatkę piersiową, stopniowo pozbywając się ze mnie powietrza, siły i łez, które, mimo że próbowałem bardzo mocno, w końcu wypłynęły spod moich powiek mocząc policzki. Pragnąłem wtedy tylko i wyłącznie twoich ust, tak miękkich i lekko popękanych. Ust, które oddadzą mi tlen, siłę i życie. Mimo wszystko jednak mój upór wygrał i nie odezwałem się, nawet nie pisnąłem słowa, moje gardło było zaciśnięte, jakby ktoś związał na nim mocny supeł, zostawiając mi tylko odrobinę luzu, by móc w miarę oddychać.

Przesiedziałem na parapecie całą noc, już nie płacząc, wpatrując się w gwiazdy z pytaniem, czy to wszystko było dobrym posunięciem, czy dobrze ulokowałem uczucia, czy pokochanie ciebie mnie kiedyś nie zabije.

•••

Przepraszam was bardzo za tak długą nieobecność, ale moja wena po prostu uleciała, rozpływając się w eterze.

Teraz już wracam i mam nadzieję, że nie zapomnieliście o IHQ!

Miłej nocy/ Dnia



I Have Questions 》 m.yg j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz