Czy to była kłótnia?

76 13 2
                                    

Jak wiadomo, sielanka nie będzie trwała wiecznie, a szczęście jest ulotne jak dym z papierosów. Pewnego ranka, strasznie deszczowego, nie dostałem od ciebie codziennego SMS-a. I może zwykły człowiek by się tym nie przejął, bo przecież mogłeś być wtedy zajęty, albo po prostu zapomniałeś, ale ja podchodziłem od zmysłów.

Nic mi się nie kleiło, wszystko leciało mi z rąk, a to wszystko przez jednego pieprzonego SMS-a, którego nie wysłałeś. Naprawdę byłem wtedy na pograniczu rozpaczy i wściekłości, nie pisałeś cały dzień. Pewnie do dziś nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo byłem wtedy rozbity.

Patrząc na to teraz, czuje dziwny ścisk w żołądku i sercu. Teraz już widzę, jak bardzo byłem od ciebie uzależniony. Od każdego dotyku, spojrzenia, słowa, czy nawet głupiego SMS-a. Uzależniłeś mnie od siebie, jak narkoman uzależnia się od heroiny, już za pierwszym razem. Oczywiście, moja duma nie pozwalała mi napisać. Szło za tym też to, że po prostu widząc brak twojej wiadomości, uznałem, że nie masz ochoty mnie widzieć, czy pisać ze mną.

I czuje to do dziś, kiedy już nie ma Cię przy mnie, ja nadal czekam codziennie rano na tą cholerną wiadomość, chociaż przecież jestem świadom, że nigdy to się nie stanie.

Raczyłeś się odezwać dopiero trzy dni później, rano. Dostałem co chciałem, czyli standardowego porannego SMS-a, ale zamiast się cieszyć, wściekłem się jeszcze bardziej. Nawet nie wytłumaczyłeś mi wtedy czemu nie dałeś znaku życia przez trzy dni. Nawet głupiego przepraszam nie napisałeś. Ja rozumiałem, że masz swoje życie, nie jesteśmy w związku, abyś musiał mi się zapowiadać, ale to bolało Hyung. Poczułem się, po prostu, znienacka wyrzucony w zakurzony kąt pokoju, jak jakaś nic niewarta zabawka. I może wyolbrzymiałem, ale tak właśnie się czułem.

Wziąłem to jednak „na spokojnie"
odpisując ci jak zawsze i umawiając się z tobą pod domem Hoseoka. Na miejsce przyszedłem wcześniej, żeby mieć czas na wypalenie uspokajającego papierosa. Pojawiłeś się niedługo po mnie, strasznie zmarnowany, ale wtedy mnie to jakoś nie obchodziło.

Nawet nie zdążyłeś się przywitać, a ja zaatakowałem. Zacząłem krzyczeć, prawie płakać i ukazywać na wierzch moją znienawidzoną delikatną duszę, która czuła się zraniona. Nie dałem Ci dojść nawet do słowa, wściekłość wzięła górę, a myśli o spokojniej rozmowie, wyparowały jak moje kości, kiedy widziałem twój uśmiech. Co mnie zaskoczyło ty dałeś mi się wykrzyczeć, nie mówiąc nawet słowa, a kiedy już skończyłem swój monolog zagarnąłeś mnie w ramiona, szepcząc cicho.

„ Nie miałem pojęcia, że jesteś tak delikatny kwiatuszku. „

A ja wtuliłem twarz w twoją szyję cicho płacząc, nawet nie wiedziałem z czego. Z tego, że poszedłeś to tej sprawy tak spokojnie i delikatnie, czy dlatego, że utonąłem jeszcze głębiej w miłości do Ciebie.

•••

Przepraszam, za trochę słaby rozdział kwiatuszki, ale ostatnio brak mi weny, która całe szczęście wraca! Strasznie trudno było mi przebrnąć przez tę  "Kłótnię", ale chyba dałam sobie jakoś radę, prawda? Powiedzcie czy jest ok.
Buzi🌼

I Have Questions 》 m.yg j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz