Harry udał się do biblioteki. Jak zwykle była pusta, nikt jej nie odwiedzał. Z resztą, niewiele osób potrafiło czytać. Król miał ciekawsze sprawy niż przeglądanie książek, podobnie jego doradcy. Nic dziwnego więc, że młody brunet przesiadywał w tym pomieszczeniu godzinami. Usiadł przy długim stole i rozglądnął się jakby szukał zmian w wystroju. Głupek, przecież tutaj nigdy nic się nie zmienia. Może wszystko prócz ilości kurzu na regałach.
Jego palce nerwowo uderzały o drewnianą powłokę stołu, gdy drzwi naprzeciw lekko się otworzyły. Do środka wszedł wysoki szatyn z tacą w dłoniach. Zbliżył się do swojego pana, a zarazem przyjaciela i postawił przed nim złoty kielich wypełniony winem. Harry omiótł spojrzeniem naczynie i odsunął je na bok. Szatyn uniósł zdziwiony brwi. Jeszcze chwilę temu jego przyjaciel był gotów zabić za łyk trunku, a teraz dobrowolnie go odsuwa.
– Za chwilę – odezwał się z lekkim uśmiechem Książę, widząc zdziwienie na twarzy szatyna. –Możesz iść. Nie martw się, wrócę o własnych siłach do komnaty – odparł brunet, dając tym samym wyraźny znak Liam'owi, że może się oddalić. Mężczyzna ukłonił się jak przystało i wyszedł z biblioteki. Teraz Harry pozostał zupełnie sam. No może nie zupełnie, były przecież książki, meble i ten kielich z winem, które samo prosiło się o wypicie.
W chwili gdy dłoń Zielonookiego zbliżyła się do naczynia, w jego głowie pojawiła się drobna brunetka. Uśmiechała się do niego i ewidentnie nie chciała opuścić jego myśli. Zrezygnowany młodzieniec uderzył lekko głową o blat stołu.
– Idź sobie, błagam – wyszeptał, masując skronie.
W końcu nie wytrzymał i przysunął do siebie kielich. Wziął jeden, drobny łyk i odsunął na poprzednie miejsce naczynie. Tego wieczora wino nie smakowało jak zwykle. Energicznie wstał z krzesła i jakby nic wyszedł z biblioteki.
Wolnym krokiem kierował się do swojego niewielkiego kompleksu. Stukot jego butów przerywany ciężkim oddechem roznosił się po całym korytarzu, a blask zapalonym pochodni oświetlał delikatnie jego twarz. Będąc niedaleko swoich komnat spotkał dwóch strażników w czasie warty. Skłonili się nisko, co Książę odwzajemnił, lecz nie w tak wielkim stopniu. Przekroczył próg swojej samotni i zamknął ciężkie drzwi. Witraże w szybach rzucały kolorowe cienie na podłogę. Harry nie mając siły na nic, zrzucił swoje szaty i pozostawił je tam, gdzie upadły. Usiadł na dużym łożu i przeczesał gęste włosy. Był zmęczony.
Ułożył się na boku, jak miał w zwyczaju i przymknął oczy. Miał nadzieję, że uda mu się zasnąć. Jego myśli jednak wolały zabawić się jego kosztem. Przed oczami miał twarz Luny. Delikatne rysy, ciemne włosy okalające jej twarz. Leżała tuż obok niego, na wyciągnięcie ręki. Uśmiechała się nieśmiało, a jej policzki pokrywała czerwień. Tak niewiele dzieliło go od jej ciała. Uchylił powieki i ujrzał puste miejsce obok. Westchnął przewracając się na plecy. Dlaczego to się dzieje? Czy to możliwe, żeby dziewczyna, którą widział tylko raz, tak bardzo namieszała mu w głowie?
To będzie długa noc. Bardzo długa.
*****
Promienie jesiennego słońca przebijające się przez szyby oświetliły jego twarz i wręcz torturowały swoją jasnością. Harry jęknął niezadowolony i otworzył oczy. Szybko jednak je zmrużył i przetarł dłonią. Podniósł się do pionu i jak co dzień omiótł spojrzeniem swoją sypialnie.To dziś, miał do niej jechać. Jakby na tę myśl wszystkie komórki jego ciała dostały zastrzyku energii. Brunet wyskoczył z łóżka i po narzuceniu na ciało szmaragdowego płaszcza zbliżył się do okna. Otworzył balkonowe drzwi i wyszedł na zewnątrz. Po wczorajszej pogodzie nie było śladu.
– Książę. – cichy głos z głębi komnaty zwrócił jego uwagę. Odwrócił się i jak co rano ujrzał jedną ze służących z tacą. Brunet wszedł do środka i przymknął drzwi. – Śniadanie podano – zakomunikowała po rozstawieniu posiłku na niewielkim stole. – Przygotuję kąpiel dla Księcia. –brunet podziękował jej skinięciem głowy i zabrał się za jedzenie.
CZYTASZ
Difficult Love // h.s. ✔
FanfictionGdy był już blisko usłyszał głos. Głos jakiejś dziewczyny. Śpiewała coś. Brunet wychylił się zza drzewa, dzięki czemu ujrzał ją w całości. Drobna brunetka, w jasnoniebieskiej, poszarpanej gdzieniegdzie sukni siedziała pod drzewem. Jej długie włosy r...