– Jesteś pewny, że dasz radę? – spytała Luna, podając ukochanemu szmaragdowy płaszcz. Mężczyznę męczyły lekkie bóle głowy, ale nie mógł zignorować posłańca. Nawet jeśli był on od Desmonda.
– Tak Kochanie. Jeśli chcesz i będziesz czuła się spokojniejsza to możesz iść razem ze mną –powiedział, odwracając się w jej stronę. Chwycił w dłonie policzki kobiety i ucałował delikatnie jej usta.
Brunetka mruknęła zadowolona przez pocałunek i gdy odsunęli się od siebie również podeszła do szafy. Wyjęła z niej płaszcz bez rękawów do kostek i założyła na jasnoróżową suknię.
– Pięknie – skwitował Harry, wysuwają w jej stronę ramię. – Idź do mojego gabinetu. Za chwilę przyjdę tam z posłańcem – dodał, wskazując jedno z sąsiednich pomieszczeń. Luna skinęła posłusznie głową i udała się właśnie tam.
Książę natomiast wyszedł na korytarz, gdzie pod ścianą stał najwyraźniej posłaniec. Był blady jak ściana, a na jego czole uformowały się kropelki potu.
– Panie – zaczął, kłaniając się. – Mam złe wieści – dodał, prostując się.
– Chodźmy do mojego gabinetu. Tam porozmawiamy spokojnie.
Mężczyźni weszli do komnaty Zielonookiego i przeszli do jego gabinetu. W środku czekała już brunetka. Stała przy oknie i wpatrywała się w widoki za nim, a dokładniej na kwiaty w pałacowym ogrodzie.
– To moja ukochana. Będzie obecna przy naszej rozmowie, nie mam przed nią tajemnic – zaznaczył Harry, siadając za masywnym biurkiem.
Posłaniec stanął naprzeciw Księcia, po drugiej stronie biurka i przeskakiwał wzrokiem z kobiety na mężczyznę.
– Mów więc – odezwał się zniecierpliwionym głosem Harry.
– A więc...- zaczął i przełknął nerwowo ślinę. – Do pałacu doszły słuchy o buncie wśród żołnierzy na wybrzeżu. Król Desmond zabrał kilku strażników, a także mnie i wyjechaliśmy tam. Po dotarciu okazało się, że kobieta, którą przywiózł do nich król uciekła. Wojowie byli bardzo źli na naszego Pana. Wszczęli bunt i zaatakowali nasz orszak. Widząc, że strażnicy nie mają szansy na zwycięstwo skryłem się w pobliskim lesie. W czasie ataku jeden z żołnierzy ranił włócznią króla. Zginął na miejscu – powiedział, a serca pary zadrżały. Luna przytrzymała się mocniej ramy okna i spojrzała na ukochanego. Harry posłał jej niezrozumiałe spojrzenie. Był w szoku. – Ze strażników ocalał jedynie jeden z nich. To on oficjalnie poddał się przed wojami i poprosił o możliwość zabrania ciała króla. Tamci zgodzili się z niechęcią i przywieźliśmy do zamku zwłoki. W takiej sytuacji to ty Panie przejmujesz posadę swojego ojca i musisz zadecydować co zrobić.
Harry wciągnął powietrze i schował twarz w dłoniach. Potrzebował chwili na przetrawienie informacji.
Desmond zginął.
Nie ma go.
Harry królem.
– O Boże – wyszeptał po nosem, po czym uniósł wzrok na posłańca. –Proszę poinformuj wszystkich urzędników w zamku o zebraniu w sali głównej. Natychmiast – powiedział, wstając. Posłaniec skinął głową, po czym jak najszybciej udał się wykonać swoje zadanie.
– Harry.. – zaczęła szeptem Luna, gdy pozostali sami. Brunet zerwał się ze swojego miejsca i podbiegł do kobiety. Objął ją i przytulił jak najmocniej do siebie, jednocześnie przyciskając jej głowę do swojej piersi.
– Powinienem nosić teraz żałobę, lecz nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo się cieszę – powiedział, wtulając twarz w szyję kobiety. Luna odwzajemniła uścisk i dłonią delikatnie gładziła głowę bruneta. –Wreszcie będziemy mogli być razem i nikt nam w tym nie przeszkodzi – powiedział, odsuwając lekko twarz. Po jego policzkach spływały łzy. Chwycił w dłonie poliku Luny i szybko zatopił swoje wargi w jej ustach.
*****
– W takiej sytuacji Książę to ty zostajesz królem – odezwał się jeden z urzędników. Harry potarł dwoma palcami brodę i skrzywił się lekko pod wpływem pulsującego bólu wokół rany.– Musimy jak najszybciej pochować ciało króla Desmonda i ogłosić twoją koronację – dodał kolejny urzędnik. – Nie możemy długo czekać. Nasze Królestwo nie może tak nagle pozostać bez władcy. Jeszcze ta sprawa z tymi niewdzięcznymi wojami. Wiedziałem, że ta armia to będzie zły pomysł.
– Czy koronację można połączyć ze ślubem? – spytał młodzieniec. Chciał aby Luna mogła wstąpić na tron razem z nim.
– Oczywiście. Więc twoją wybranką będzie ta kobieta, która spędza z tobą czas? – spytał ten sam urzędnik. Książę skinął w geście potwierdzenia i nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu.
– W takim razie powiadomcie sąsiednie królestwa, a także wyślijcie herolda do miasta. Powiadomcie wszystkich o śmierci króla Desmonda. Jak na razie tylko to. Co do mojej koronacji. Muszę ustalić pewien fakt – zażądał brunet, po czym zerwał się z głównego miejsca przy stole i udał się w stronę korytarza.
*****
– I jak? – Luna doskoczyła do Harry'ego, gdy ten tylko przekroczył próg komnaty. Mężczyzna spojrzał na nią i gdy przypomniał sobie swoje pytanie wystosowane do urzędników, na jego ustach pojawił się uśmiech.– Odbędzie się jak najszybciej pogrzeb Desmonda. Potem moja koronacja – westchnął. –Jednak mam pewną kwestię, w której liczy się twoje zdanie.
– O co chodzi? – spytała Luna, nie domyślając się niczego.
– Czy zechcesz wyjść za mnie w dniu mojej koronacji i wspólnie ze mną zasiąść na tronie naszego królestwa? – spytał, przyklękając na jedno kolano. Dłonią chwycił drobną rękę kobiety i przysunął ją do ust.
– Harry...zaskoczyłeś mnie – zaczęła niepewnie Luna. Jednak z każdą kolejną sekundą na jej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech. – Ale oczywiście, że zechcę – dokończyła, schylając się i muskając wargi bruneta. Mężczyzna ułożył dłoń na tyle jej głowy i delikatnie przysunął ją bliżej siebie, aby pogłębić pocałunek.
CZYTASZ
Difficult Love // h.s. ✔
FanficGdy był już blisko usłyszał głos. Głos jakiejś dziewczyny. Śpiewała coś. Brunet wychylił się zza drzewa, dzięki czemu ujrzał ją w całości. Drobna brunetka, w jasnoniebieskiej, poszarpanej gdzieniegdzie sukni siedziała pod drzewem. Jej długie włosy r...