12

2.3K 160 4
                                    

Liam przystanął przy wielkim głazie. Jak to mówił Harry? Do prosta? Szatyn westchnął i ruszył przed siebie. Rozglądał się uważnie, licząc, że za sprawą jakiejś dziwnej siły przypomni sobie wskazówki przyjaciela. Ostatecznie okazało się to być niepotrzebne. Zmysły i przeczucie mężczyzny skierowały go w dobrym kierunku. Po kilkunastu minutach jego oczom ukazała się drewniana chatka. Szatyn mocno się zdziwił. Nie należał do bogatszej warstwy społeczeństwa, ale jego dom rodzinny był w zdecydowanie lepszym stanie. Ten mógł w każdej chwili się zawalić. Niepewnie zbliżył się do drzwi i zapukał delikatnie. Nie chciał od razu przestraszyć dziewczyny.

Po kilku uderzeniach drzwi delikatnie się otworzyły, a Liam ujrzał twarz pięknej dziewczyny. Prawdą jest, że na jej widok serce szatyna zabiło szybciej.

– Kim jesteś? – spytała przerażona. W końcu nikt nie wie o jej istnieniu i o jej mieszkaniu.

– Spokojnie. Jestem Liam, kucharz w pałacu. Przysyła mnie mój przyjaciel, Książę Harry. Mam coś dla ciebie – na wspomnienie Zielonookiego Luna uchyliła drzwi i przyglądnęła się mężczyźnie.

– Jesteś sam? – spytała, wystawiając głowę zza drzwi, aby się rozglądnąć. Szatyn skinął głową na jej pytanie. – Wchodź – odparła z nieśmiałym uśmiechem i otworzyła szerzej drzwi.

Mężczyzna wszedł do środka i zaniemówił z wrażenia. Nie tylko z zewnątrz chatka odnosiła wrażenie nietrwałej.

– Przepraszam cię za moje zachowanie – zaczęła nieśmiało. – Znam tylko Harry'ego. Nikt tutaj nie przychodzi, nikt nie wie, że żyję. Twoja obecność mocno mnie zaskoczyła – szatyn posłał jej łagodny uśmiech i zgodnie z jej prośbą usiadł przy stole.

– Nic się nie stało. To zrozumiałe. Mam coś dla ciebie od Harry'ego, sam nie mógł ci tego przynieść. Ale myślę, że jak zapoznasz się z treścią to się wszystkiego dowiesz.

Dziewczyna chwyciła drżącą dłonią rulonik i odwiązała tasiemkę, po czym otworzyła list i zagłębiła się w jego treści. Liam zastanawiał się skąd dziewczyna potrafi czytać, była to dość rzadka umiejętność wśród zwykłych mieszkańców A nie ukrywajmy, ale Luna mieszka ona na odludziu. Najwyraźniej Harry zapomniał wspomnieć przyjacielowi o jej zmarłej matce, która to była nauczycielką dziewczyny. W sumie, Książę również niedawno się o tym dowiedział.

Szatyn przeniósł wzrok na towarzyszkę. Jej oczy śledziły pochylone pismo Zielonookiego, a policzki oblał rumienieć. Ciekawe co było w tym liście.

– Jak król mógł coś takiego zrobić? – odezwała się zdziwiona i jednocześnie zmartwiona. –Biedny Harry – jej głos załamał się, a twarz zakryły dłonie.

– Nie smuć się – Liam od razu zareagował. Nie mógł pozwolić, aby dziewczyna była smutna. –Król jest nieobliczalny, a Harry jest odważny i twardy. Wróci do nas za kilka dni i jestem pewny, że będziesz pierwszym obiektem jego zainteresowań – rzekł z promiennym uśmiechem posłanym w stronę rozmówczyni. Brunetka spuściła dłonie i również odwzajemniła gest.

– Dziękuję za przyniesienie listu. Dobrze, że Harry ma cię pod ręką.

– Jestem pewien, że zrobi wszystko aby również ciebie sprowadzić do pałacu. Ciągnie go do ciebie jakaś niewidzialna siła, czego jestem pewny – Luna nie potrafiła ukryć rumieńca jaki oszpecił jej twarz. Czuła się jak przyłapana na gorącym uczynku, a przecież niczego nie zrobiła.

– Wybacz moje maniery, nie przedstawiłam się. Luna – odezwała się nagle jeszcze bardziej zawstydzona. Szatyn zaśmiał się cicho.

– Liam – powtórzył swoje imię i rozglądnął się dookoła. –To twoja robota? – spytał wskazując wiszące na odstających fragmentach desek wianki. Luna skinęła głową z lekkim uśmiechem. –Są bardzo piękne. Nie myślałaś o tym, żeby sprzedawać je na targu?

Difficult Love // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz