14. 목요일

213 24 0
                                    

- No weź! Hyung!

- Nie, słońce. Zjadłeś pięć litrów lodów.

- Będę gruby, ale szczęśliwy.

Chłopcy wykłócali się już pięćdziesiątą trzecią minutę i niespecjalnie widać było szczęśliwe zakończenie.

- Dobrze, świetnie, w takim razie nie potrzebujesz mnie ani mojej zgody, Jeongguk. Do zobaczenia - zakończył oschle.

Był czwartek, do piątku niespełna jeden dzień, przez co był chodzącym kłębkiem nerwów.

Nie.
To za mało powiedziane.

Przeszedł szybko do swojej sali tanecznej, zamykając się w niej na dobre dwie godziny.

- Hyu-ung - wychlipał chłopiec, nerwowo wychylając głowę zza drzwi.

Podszedł do Jimina w zaskakująco szybkim tempie, od razu przyciskając policzek i piąstki do jego czarnej koszulki.

- Hej, czemu płaczesz, mały?

- Bo Tadashi, hyung... Tadashi n-nie żyje.

Maluch rozpłakał się na dobre, a Park musiał zacząć pamiętać o tym, żeby nie pozwalać mu oglądać animacji, w których dzieje się cokolwiek złego.

Nie lubił, kiedy jego najjaśniesze słoneczko płakało.

- Ale pamiętaj, że jutro piątek. Zostajemy w domu, tak?

- Tak.

timmarry ◇ jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz