- No weź! Hyung!
- Nie, słońce. Zjadłeś pięć litrów lodów.
- Będę gruby, ale szczęśliwy.
Chłopcy wykłócali się już pięćdziesiątą trzecią minutę i niespecjalnie widać było szczęśliwe zakończenie.
- Dobrze, świetnie, w takim razie nie potrzebujesz mnie ani mojej zgody, Jeongguk. Do zobaczenia - zakończył oschle.
Był czwartek, do piątku niespełna jeden dzień, przez co był chodzącym kłębkiem nerwów.
Nie.
To za mało powiedziane.Przeszedł szybko do swojej sali tanecznej, zamykając się w niej na dobre dwie godziny.
- Hyu-ung - wychlipał chłopiec, nerwowo wychylając głowę zza drzwi.
Podszedł do Jimina w zaskakująco szybkim tempie, od razu przyciskając policzek i piąstki do jego czarnej koszulki.
- Hej, czemu płaczesz, mały?
- Bo Tadashi, hyung... Tadashi n-nie żyje.
Maluch rozpłakał się na dobre, a Park musiał zacząć pamiętać o tym, żeby nie pozwalać mu oglądać animacji, w których dzieje się cokolwiek złego.
Nie lubił, kiedy jego najjaśniesze słoneczko płakało.
- Ale pamiętaj, że jutro piątek. Zostajemy w domu, tak?
- Tak.
CZYTASZ
timmarry ◇ jikook
FanfictionTimberlandy, strach na samą myśl o hefalumpach i timberlandy. I timberlandy. I timberlandy. I gdzieś pomiędzy tym rudy Jimin z Jeonggukiem na plecach. wstyd mi, ale sentyment softtop!jm Jeremy Zucker - comethru