Stefan doszedł do siebie, wszystko wróciło do normy.
Właśnie wróciłem z treningu i brałem prysznic, kiedy Krafti wszedł do łazienki.
- Co tam? - zapytałem myjąc włosy.
- Mogę cię o coś spytać?
- Jasne - odparłem.
- Co się dzieje?
- To znaczy? - spłukałem włosy i zakręciłem wodę.
- Jesteś jakiś oschły - oznajmił. Wziąłem ręcznik, który powiesiłem na ścianie kabiny i owinąłem wokół bioder. - Czy mi się wydaje?
- Może trochę - wyszedłem z kabiny, wziąłem drugi ręcznik i zacząłem wycierać tors i włosy.
- O co chodzi?
- Wiem, że nie powinienem się tym przejmować - oparłem się o szafkę - ale gdy majaczyłeś...
- Co powiedziałem? - podszedł i objął mnie.
- Będziesz cały mokry.
- Trudno - rzucił. Pochyliłem głowę i mokrymi włosami dotknąłem jego koszulki. Zaśmiał się. - Więc? - spoważniał.
- Że nie chcesz żebym tu był i wszystko to moja wina.
- Wiesz, że to nieprawda, tak?
- Wiem, ale...
- Nie ma "ale" - objął mnie mocniej.
- Pamiętasz jak mi się oświadczyłeś? - uśmiechnąłem się.
- Nieee... - przeciągnął ostatnia literę. - Ale to zapewne była delikatna sugestia żebyś ty się oświadczył.
- A może ja nie chcę się żenić?
- Ze mną nie chcesz? - zmrużył oczy.
- Nie.
- Ooo... - próbował wepchnąć mnie pod prysznic, ale byłem silniejszy. Skrzyżowałem mu nadgarstki za plecami i wciągnąłem do kabiny. - Nie zrobisz tego.
- Jak to nie... - chwyciłem jego ręce jedną dłonią, a drugą odkręciłem wodę. Stefan zaczął mi się wyrywać. Też stanąłem pod strumieniem wody i go pocałowałem. Nie oddał pieszczoty. Stawiał się. Odsunąłem się trochę i roześmiałem. Wkurzył się.
Puściłem jego nadgarstki, pierwsze co zrobił, to zerwał ze mnie ręcznik. Zaśmiałem się i zdjąłem z niego koszulkę. Zabierałem się za spodnie, gdy złapał mnie za ręce.
- Nie - oznajmił. - Kara musi być - wyszedł z kabiny.
- Ale Stefan! - krzyknąłem za nim, zaśmiał się tylko.
Wytarłem się szybko, wciągnąłem spodnie od dresu i poszedłem za nim do sypialni. Stef akurat zakładał koszulkę.
- No co? - podciągnął prawy rękaw.
- Odwdzięczę się za to. Możesz być pewien.
- Tak? Aż się boję - zironizował, a ja uniosłem brwi.
- Zobaczymy - wziąłem telefon i zszedłem na dół. Usiadłem na kanapie w salonie. Po chwili obok usiadł Stefan. Włączył tv, widziałem jak na mnie zerka. Było mi trochę zimno, ale wiedziałem jak podoba mu się moje ciało.
Telefon zawibrował mi w dłoni.
Lena: Bierz Stefana i wpadnijcie ze
mną do mamy na obiad 😁Ja: Nie wiem czy będzie chciał, ma
na mnie focha😉Lena: Co? Czemu?😱
Ja: Wsadziłem go w ciuchach pod
prysznic 😂Lena: Ty zbrodniarzu! Zgłaszam to
do prokuratury!!!Zaśmiałem się, Stefan spojrzał na mnie podejrzliwie.
Lena: Będę za 10 min. Wciągajcie
spodnie😋Ja: Daj nam 20😋
Lena: Ok
- Ubieraj się. Lena po nas jedzie.
- Ile?
- 20 minut - wstałem i poszedłem na górę. Ściągnąłem dżinsy i koszulkę na długi rękaw. Minąłem się że Stefanem w drzwiach.
- Nie zamierzasz się do mnie odzywać? - zapytał kiedy byłem na schodach.
- Czemu?
- Bo się nie odzywasz - stanął stopień wyżej niż ja, więc był ze mną równy.
- Przecież z tobą rozmawiam. To ty masz focha - objąłem go.
- Wsadziłeś mnie w ciuchach pod prysznic - objął ramionami moją szyję.
- Jestem złym człowiekiem - wsunąłem dłonie do tylnych kieszeni jego spodni.
- Zauważyłem, że zawsze jak się przytulamy przynajmniej jedną Twoja ręka jest na moim tyłku. Dlaczego?
- Bo jesteś mój i mogę to zrobić - pocałowałem go. Wczepił palce w moje włosy.
- Cześć! - Lena weszła do mieszkania.
- Nie minęło 20 minut! - wziąłem Stefana za rękę i zeszliśmy do niej.
- Michi, ty prowadzisz - rzuciła mi kluczyki.
- Dlaczego? - zdziwiłem się.
- Nie będziecie się obmacywać w moim aucie - zaśmiała się. - Idziemy.
# # #
Przez ostatni czas wracałem skonany z treningów. Ledwo miałem siłę wziąć prysznic i padałem na łóżko.
I jeszcze Stefan chodził jakiś sfoszony. Chyba był zły za to, że nadal śpię w gościnnym. Robiłem to oczywiście specjalnie.
Przekręciłem się na prawy bok. Nie mogłem zasnąć. Przekręciłem się na plecy, kiedy uchyliły się drzwi pokoju.
- Śpisz? - szepnął mój chłopak.
- Nie.
- To dobrze - położył się przytulając do mojej lewej ręki. Położyłem dłoń na jego udzie.
- Co tam?
- Nie mogę spać.
- To się leczy - rzuciłem.
- Przez ciebie. Cały czas myślę o tym, że jesteś po drugiej stronie korytarza, a ja nie mogę cię dotknąć - wodził palcami po moim torsie. - Nadal mi nie ufasz?
- Ufam ci.
- To dlaczego się ode mnie odsuwasz? Trzymasz mnie na dystans?
- Nie robię tego.
- Owszem robisz... Prawie ze mną nie rozmawiasz... - odsunął się trochę.
- Nie robię tego celowo - położyłem się na lewym boku żeby patrzeć mu w oczy. - Treningi ostatnio mnie wykańczają. Jedyne na co mam ochotę po powrocie to sen... To jedyny powód. Nie chcę trzymać cię na dystans.
- To co tu - wskazał na pokój - robisz zamiast być ze mną w sypialni?
- To zrobiłem specjalnie żeby się z tobą podrażnić - pocałowałem go.
- Zastanawiałem się... Czy to wszystko... Przez to, że już cię nie pociągam...
- Zwariowałeś? - zaśmiałem się. - Chyba cię głowa boli - pocałowałem go. - Pociągasz mnie... Z każdym dniem coraz bardziej.
- Udowodnij - rzucił.
- Challenge accepted.