STEFAN
TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ
- Rozmawiałeś z nim? - zapytała Lena.
- Nie i nie mam zamiaru.
- A ja z nim rozmawiałam... Powalcz o ten związek... Do tej pory to Michi walczył. To on cię wspierał, kiedy byłeś w szpitalu, kiedy dowiedziałeś się, że nie wrócisz na skocznię i kiedy zacząłeś ćpać... On jest już zmęczony, Stefan... Zobacz ile dla ciebie poświęcił - kiedy mówiła po moim policzku spłynęła łza. - To była tylko chwila słabości, nie możesz mu tego wybaczyć?
- Nie.
- Nigdy nie miałeś chwili słabości?
- Nie zdradziłem go.
- Owszem. Zrobiłeś to nie mówiąc mu o swojej chorobie. Odbierz, kiedy zadzwoni.
- Od wczoraj już nie dzwoni.
- Wytrwał dłużej niż myślałam... On jest już zmęczony ciągłą walką o Ciebie, Stef... Zapiszę ci adres pod którym mieszka... Zostawię w kuchni - powiedziała i wyszła.
Siedziałem jeszcze chwilę na kanapie, po czym wstałem i poszedłem do łazienki. Ogoliłem się, ubrałem i wyszedłem z mieszkania zabierając karteczkę z adresem Michaela.
Stojąc pod drzwiami wziąłem głęboki oddech i zapukałem. Po chwili Michi otworzył mi drzwi, był zaszokowany moim widokiem, ale nic nie powiedział tylko wpuścił mnie do środka.
Dobrze wyglądał w ciemnych dżinsach i obcisłej koszulce. Seksownie jak zawsze.
Patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc. Miałem wrażenie, że blondyn chce się odezwać, lecz zrezygnował i podszedł do mnie. Jedną rękę położył na moim biodrze, a drugą pogłaskał mnie po twarzy. Stanąłem na palcach i pociągnąłem go do pocałunku. Położył dłonie na moich biodrach i przycisnął mnie do ściany za mną.
- Tęskniłem za tobą - szepnął w moje usta.
- Ja za tobą też - pogłaskałem go po piersi.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
- Lena lubi się wtrącać.
- Co teraz? - zapytał wtulając się we mnie i chowając twarz w mojej szyi.
- Chyba powinniśmy pogadać.
- Nadal jesteś zły? - poczułem jego oddech na skórze.
- Nie... Tylko... Chcę wiedzieć, czemu?
- Szczerze? - wyprostował się. - Nie wiem... Może alkohol zrobił swoje, a może byłem już zmęczony... Twoja choroba, koniec kariery, a potem narkotyki... Psychika mi siadała... Gdybym nie poszedł do tego klubu to nic takiego nie miałoby miejsca... Wniosek... To wina Gregora - uśmiechnął się.
- Z pewnością - zaśmiałem się.
- Przepraszam... Żałuję tego.
- Wiem.
- Kocham cię - szepnął.
- To też wiem.
- Daj nam jeszcze jedną szansę.
- Ty to zrobiłeś, więc ja też to zrobię - uśmiechnąłem się, a on mnie pocałował.