Rozdział VI

539 47 24
                                    

Alyssa's POV

Wbiegłam do domu siadając na kanapę. Mój mózg chwilowo przestał pracować, a serce waliło jak oszalałe.

Co to kurwa było.

Schowałam twarz w dłoniach i wzięłam głęboki wdech.

- Wszystko okej? - spojrzałam na chłopaka wchodzącego do środka.

Wstałam gwałtownie do pozycji stojącej i podeszłam do bruneta.

- Tam na zewnątrz leży czyjaś ręka, a ty się pytasz czy wszystko ok? - powiedziałam naciskając na ostatnie słowa.

- Może... może jest na to jakieś logiczne wytłumaczenie. - odparł wahając się.

- Logiczne? - spytałam otwierając szerzej oczy. - Ktoś nie żyje James. I znowu to nam się to przydarza.

- Przecież nikogo nie zabiliśmy. - oznajmił siadając i patrząc mi prosto w oczy. - To nie nasza pieprzona sprawa.

- A jeśli tam gdzieś leży ciało? A co jeśli w okolicy przebywa morderca? - zaczęłam zadawać coraz więcej pytań.

- Jedynym mordercą tutaj, jestem ja. - powiedział spokojnie, przenosząc wzrok na podłogę.

Stanęłam w miejscu z lekko rozwartymi ustami. 

- I dobrze o tym wiesz. - dokończył.

Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Odwróciłam się w stronę schodów w celu powrotu do sypialni. Zrobiłam zaledwie dwa kroki i ujrzałam ciemność przed oczami. Po chwili poczułam zderzenie z podłogą.

**
- Nic ci nie jest? - usłyszałam głos chłopaka.

Otworzyłam powoli oczy, rozglądając się do okoła.

- Kurwa. - syknęłam łapiąc się za obolałe miejsce na głowie.

Jedyne co byłam w stanie sobie przypomnieć to to, że przed upadkiem byłam w salonie. Fakt, że obudziłam się w sypialni dość mocno mnie zdziwił.

- Co ja tu robię? - spytałam odwracając się w stronę chłopaka.

- Zemdlałaś wiec cię tu przeniosłem. - wyjaśnił jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie.

Spojrzałam na zegarek obok łóżka. 10:29. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zaczęłam wszystko analizować. W końcu po 10 minutach udało mi się wszystko przypomnieć.

Byłam w salonie.

James przegonił psy.

Wzięłam latarkę i...

- Ręka! - krzyknęłam wyrywajac się z zamyśleń. - Byłeś sprawdzić podwórko?

- Jeszcze nie. - odparł brunet najwyraźniej wystraszony moim nagłym wybuchem.

- Musimy to sprawdzić. - powiedziałam szybko wstając z łóżka ale już po chwili spowrotem siadając z powodu przeszywającego mnie bólu.

- Może lepiej zostań, ja się tym zajmę. - oznajmił brunet wychodząc z pokoju.

***
James POV

Wyszedłem na zewnątrz rozglądając się po okolicy. Niedaleko domu stała stara szopa. Zamknąłem na chwile oczy i wziąłem dwa razy głęboki wdech. Na samą myśl co mogłem tam zastać przechodził mnie dreszcz. Schowałem ręce do kieszeni i powoli skierowałem się w stronę szopy. Stanąłem przed dużymi drewnianymi drzwiami i ostatni raz wziąłem głęboki wdech. Złapałem za klamkę i pociągnąłem w swoją stronę. Juz po chwili uderzył we mnie odur zdechlizny. Odwróciłem głowę w drugą stronę automatycznie zwracając całe śniadanie. Otrzepałem się i spowrotem spojrzałem do środka. Moim oczom ukazał się zdechniety kot.

- Co kurwa? - zapytałem sam siebie.

- Coś się stało? - usłyszałem głos Chloe za sobą.

- Nie, nic. - odparłem szybko zamykając drzwi.

Dziewczyna zmarszczyła brwi ale już po chwili wzruszyła ramionami.

- Chciałbyś może do mnie wpaść? - spytała obojętnie.

- W sumie to czemu nie. - oznajmiłem idąc za blondynką.

****
Chloe wprowadziła mnie do środka, a moim oczom ukazał się bardzo nowoczesny salon. Ściągnąłem buty i usiadłem na dość dużym białym fotelu.

- Witaj chłopcze. - dobiegł do mnie głos jakiejś staruszki.

- Dzień dobry. - powiedziałem odwracając głowę.

Kobieta miała na oko może z 75 lat. Była w dość dobrej formie, twarz miała wymalowaną niczym gwiazda Hollywood. Usiadła naprzeciwko mnie przyglądając mi się dokładnie.
Uśmiechnąłem się nie wiedząc co robić.

- Jak masz na imię? - spytała odwzajemniając uśmiech.

- James. - oznajmiłem.

Staruszka nie spuszczała ze mnie wzroku ani ma chwilę. Zacząłem błądzić wzrokiem w poszukiwaniu ratunku.

- Babciu daj mu spokój. - moim oczom ukazała się moja deska ratunku.

To znaczy Chloe ekhm.

Kobieta jedynie uśmiechnęła się promienie i wyszła z pomieszczenia.

- To przecudowna osoba, ale potrafi być męcząca. - blondynka zaśmiała się spoglądając na mnie. - Masz ochotę na coś do picia?

- Nie, dziękuję. - powiedziałem.

* 2 godziny później *

Siedziałem w salonie z babcią Chloe, ponieważ blondynka wyszła na chwile do sklepu.
Znudzony oglądaniem tv zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu, a moją uwagę przykuło zdjęcie stojące na szafce. Wstałem podchodząc bliżej i przyglądając się fotografi uważniej. Nabrałem więcej powietrza marszcząc oczy ze zdziwienia.

- Kto to jest? - zapytałem patrząc na staruszkę.

- Moja córka. Uciekła z domu jakieś dziewiętnaście lat temu. Urodziła Chloe i przepadła bez śladu. Powiedziała, że urodzi  syna i znikła. Tak poprostu. Nie dając żadnych oznak życia. - wyjaśniła, a jej oczy się zaszkliły.

- Mama tej Chloe? - spytałem upewniając się.

- Tak. - staruszka spojrzała na mnie podnosząc brwi. - Czemu pytasz?

- Bo ta kobieta to moja matka. - powiedziałem gwałtownie wypuszczając powietrze z ust.

- Matko boska.. Jesteś pewien? - na twarzy kobiety pojawiło się zdziwienie ale również.. nadzieja?

- Tak. W stu procentach.  - oznajmiłem.

- Gdzie ona teraz jest? - zadała kolejne pytanie energicznie podnosząc się z kanapy.

Spojrzałem na nią smutno i usiadłem spowrotem na fotel.
Staruszka popatrzyła na mnie pytająco.

- 12 lat temu. - zacząłem. - Pojechaliśmy razem karmić kaczki. Wysiadłem z samochodu i podeszłem bliżej rzeki. Mama została w środku, a zanim się zorientowałem... Wjechała prosto do.. - urwałem, a po moich policzkach spłynęły łzy.

- Nic nie zrobiłem.. Pozwoliłem jej utonąć.. To wszystko moja wina. - dokończyłem.

Kobieta wstała z kanapy i usiadła obok mnie obejmując ramieniem.

- Byłeś jeszcze dzieckiem. Nie byłeś w stanie nic zrobić. Nie obwiniaj się. - powiedziała łamiącym się głosem.

W tym momencie do pokoju weszła Chloe patrząc na nas jak na wariatów.

- Co tu się dzieje? - spytała kładąc torby z zakupami na podłogę.

Coś czuje, że czeka nas ciężka rozmowa.

The End Of The F***ing World || część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz