Prolog

518 31 10
                                    

Kiedy całe życie jest się więzionym, nie ważne jak bardzo starasz się myśleć pozytywnie, nie ważne jak bardzo pragniesz wolności lub choć odrobine szczęścia, życie i tak toczy się dalej. Z każdym dniem uświadamiasz sobie, że tak to właśnie ma wyglądać, że nie ma innego sposobu bycia.
Uczysz się jednak.
Uczysz się jak najszybciej dokopać się do kolejnego złoża cennych kamieni. Uczysz się ile dynamitu możesz użyć maksymalnie. Uczysz się jak zasypiać na stojąco ze skrępowanymi rękoma. Uczysz się tego wszystkiego by życie choć czasami przynosiło ci satysfakcję.

- Pięć wiosen tu siedzisz i dalej nie umiesz tego porządnie zrobić?

- Ja nie umiem? To ty nic nie umiesz Rzeźniku - Młody mężczyzna podniósł wieko drewnianej skrzyni i spojrzał na swojego partnera.

- Weź dziesięć pałek, załatwimy to za jednym razem

Coś ją tknęło by wyrazić własną opinie, podniosła głowę i spojrzała na dwóch chłopów kłócących się o dynamit. Jej ręce związane sznurami wysoko nad jej głową poruszyły się nieznacznie a na jej twarz wpłynął cwaniacki uśmiech.

- Durnie! Dziesięć lasek? - Machnęła głową by odrzucić kosmyki włosów z jej twarzy a także by zwrócić na siebie uwagę większości więźniów - Zapowiada się niezły pogrzeb, miło było was znać!

Ten młodszy wyprostował się nagle i zmierzył ją wzrokiem lecz Rzeźnik powolnymi krokami zbliżył się do jej klatki i zacisnął pieści najmocniej jak potrafił.

- Coś jeszcze masz do powiedzenia dziewko?

- Zginiecie. - Powiedziała spokojnie dalej z uśmiechem na twarzy - Tunel się zawali od dziesięciu lasek

- Ha! Słyszycie ją? - Stary mężczyzna obrócił się do wszystkich i rozciągnął usta w szczerym uśmiechu - Ta oto „dama" - Wskazał rękoma na nią a wszyscy wybuchli śmiechem - Wydała na nas wyrok śmierci! - Uderzył rękoma w stalową klatkę i splunął pod jej nogi - Nie lekceważ mnie - Warknął po czym zniżył swój głos do szeptu - Wyjdź stąd a ja ci wywróżę śmierć, tylko uważaj... Bo ja sam dokonam egzekucji!

Nie wiedziała ile upłynęło czasu zanim przestali się z niej śmiać. Wiedziała jednak ile zostało do odpalenia dynamitu. Zamknęła oczy nadal się uśmiechając i liczyła kolejne minuty.
Jeszcze przed jej zmianą do celi wbiegło dwudziestu strażników, pięcioro z nich pilnowało więźniów, dziesięcioro próbowało dostać się do czwartego tunelu, trzech trzymało palące się pochodnie a ostatnim dwóm przypadło wynoszenie dwóch martwych więźniów.

Dzisiaj nie doszło do jej zmiany, mimo obelg rzucanych w jej stronę udało jej się zasnąć z uśmiechem na twarzy.

•••

  -Generale! - Krzyknął młody szeregowy próbując zrównać swojego konia z koniem Anthonego

     - Czego znowu chcesz Madranie? - Ukrył to przed nim ale prawda była taka, że właśnie został wybudzony z głębokich przemyśleń. Obrócił głowę w kierunku młodzieńca po czym od niechcenia zwolnił do jego tempa. - Jeśli znowu jesteś głodny to nawet nie próbuj o to pytać..

     - Nie nie! Skądże - Pogładził się po brodzie - Ja tylko chciałem się zapytać czy ta wielka budowla przed nami to więzienie..

     Mężczyzna wyprostował się w siodle po czym spojrzał przed siebie na gigantyczną górę która była dla niego aż nadto znajoma. Nie odwracając wzroku wymruczał pod nosem odpowiedź.

     - Tak, to jest więzienie. - Chwile pomyślał po czym dodał - Jeśli nie masz więcej pytań to proszę cię byś przyspieszył, jesteśmy chyba spóźnieni.

     - Tak jest Generale!

     Reszta podróży minęła im szybko, jedyny dźwięk słyszalny w ich zasięgu to stukot kopyt oraz ciężkie dyszenie Madrana dla którego taka podróż była zbyt dużym wysiłkiem. Gdy dotarli na miejsce okazało się, że przybyli jako ostatni. Dziewięciu generałów stało przy swoich koniach i czekało na przybycie ostatniego z nich. Bowiem do więzienia nie mogli wejść pojedynczo lecz wszyscy razem.

     - No! - Strażnik klasnął dłońmi - Skoro wszyscy są to możemy zaczynać.

     - Ilu więźniów znajduje się przy pierwszych czterech tunelach? - Zapytał generał króla Matheusa, władcy Partanków

     - Obawiasz się, że nie znajdziesz dobrej zdobyczy?Z tego co mi wiadomo Latheusie - Anthony zeskoczył z konia i podszedł bliżej - Jesteś z nas najstarszy. Powinieneś więc wiedzieć najwiecej - Posłał mu diabelski uśmiech - Dwieście więźniów.

     - Zgadza się - Strażnik czekał już przy wejściu

     - Miło cię widzieć Thony - Latheus podszedł do niego i uściskał - Jak się miewa król Harris?

     - Dobrze - poklepał go po ramieniu po czym ruszył do wejścia - Tylko nie myśl, że zgarniesz najlepszego!

WybranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz