Kolacja

224 25 19
                                    

     Niezręczną atmosferę przerwały służki wnoszące do sali misy z jedzeniem. Pomieszczenie wypełniło się przyjemnym zapachem przypraw. Przede mną znajdowały się teraz przeróżne potrawy. Połowy z nich nie umiałam nazwać. - Kolejny urok bycia więźniem przez dziesięć lat. - Nałożyłam na swój talerz trochę ziemniaków i polałam sosem. Wahałam się między udkiem z kurczaka a czymś co wyglądało jak wędzona baranina, jednak nie chciałam ryzykować więc postawiłam na kurczaka. Jedzenie było przepyszne, nie pamiętałam już smaku nawet najzwyklejszych ziemniaków więc delektowałam się każdym najmniejszym kawałkiem. Nie jadłam dużo, nawet nie pomyślałam o tym, żeby wziąć dokładkę. Wiedziałam, że jeśli zjem za dużo to chwile później wszystko zwrócę, mój żołądek był bowiem przyzwyczajony do kawałka chleba i kubka wody dziennie. Gdy skończyłam jeść, służki zabrały mój talerz i zamieniły na czysty.
DESER!
Na pewno nie zmieszczę już więcej, tym bardziej jeśli ma to być coś słodkiego. Położyłam więc dłonie na kolanach i wyczekiwałam końca tego koszmaru. Patrząc na to wszystko i nie móc nic spróbować było niesamowitą męczarnią. 

     - Rosalie? - Podniosłam głowę i zobaczyłam, że Adelaida patrzy na mnie z uśmiechem na twarzy - Spróbuj ciasta cytrynowego, jest przepyszne!

     - Przepraszam ale więcej nie zmieszczę - Posłałam jej smutny uśmiech.

     - Prawie nic nie zjadłaś, widziałam przecież.

Nie wiedziałam jak wybrnąć z tej sytuacji, powiedzenie prawdy było dla mnie zbyt upokarzające.

     - Ja..

     - Rosalie nie zje więcej - Obróciłam się gwałtownie w lewo i spojrzałam na Thonego - Dziesięć lat była głodzona, wyobraź sobie co by się stało gdyby zjadła za dużo, księżniczko - Nie spoglądając na mnie wrócił do swojego posiłku. A ja z powrotem utkwiłam wzrok w pustym talerzu.

     - Przepraszam - Nie umiałam podnieść głowy, bałam się, że książę Marcial przypatruje się mnie i pewnie ma z tego niezły ubaw - Następnym razem spróbuje, obiecuje.

     - Nic się nie stało - Tylko tyle usłyszałam w odpowiedzi.

Powoli wszyscy zgromadzeni kończyli jeść, tylko księżniczka Lysanis pochłaniała kolejne porcje przeróżnych wypieków. Sala wypełniała się cichymi rozmowami. Miałam nadzieje, że kolacja zaraz dobiegnie końca, chciałam jak najszybciej udać się z powrotem do komnaty i zapaść w sen. Oczywiście nie było to takie łatwe, gdyż kątem oka dostrzegłam przyglądającego mi się księcia. Odważyłam się i podniosłam głowę.

     - A więc Rosalie.. - Moje imię wypowiedział przeciągając każdą sylabę. Nie wiem co kombinował ale żołądek już mi się ściskał z nerwów - Co takiego ukradłaś, że zostałaś skazana na tak długi wyrok?

Drań. Pieprzony, przystojny drań.

Oczy wszystkich skierowane były teraz na mnie. Tylko Anthony w dalszym ciągu wpatrywał się w talerz z ciastem.

     - Nie pamiętam - Udawałam znudzenie. Wiedziałam do czego to wszystko prowadzi - Byłam jeszcze dzieckiem.

     - Nie pamiętasz sytuacji która zniszczyła twoje życie? - Uniósł wysoko brwi i gwizdnął głośno - Nieźle musieli cię poturbować w więzieniu.

Kilka osób zachichotało. Król posłał rozbawione spojrzenie do swojego syna, następnie uśmiechnął się do mnie.

     - Liczyłem chociaż na ciekawą opowieść o tym jak strażnicy gonili siedmiolatkę - Ludzie których w dalszym ciągu nie znałam wybuchnęli śmiechem. Oczywiście z księciem i królem na czele. Królowa tylko spojrzała na każdego z osobna z wysoko uniesionymi brwiami.

WybranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz