Prolog - Orígenes

815 42 10
                                    

***

Szybkie ogłoszenie: to opowiadanie ma się nijak do serialu, historia tutaj jest zupełnie inna. Nie będzie tu wątków o Sol Benson itd, a także niektóre postacie mogą być zupełnie inne z osobowości, ten prolog również nie będzie opowiadał bezpośrednio o Lunie (ale pojawi się już w następnym rozdziale), ale mam nadzieję, że się szybko połapiecie. Także no, zapraszam do czytania :-D

***

Ricardo Simonetti od dziecka uwielbiał sport, a jednocześnie nienawidził niesprawiedliwości. W sporcie można przede wszystkim fajnie się zabawić i poczuć ducha rywalizacji, jednak to drugie zazwyczaj często sprowadzało do niepotrzebnych kłótni i sporów. Nie raz za młodego życia doświadczył sytuacji, gdy popularny na dzielni piłkarz naśmiewa się z początkującego wrotkarza. I Ricarda nie denerwował najbardziej brak umiejętności czy motywacji, najgorsze było, że zawsze jeden sport był traktowany lepiej, a drugi gorzej. Ale nieważne czy grasz w prostego ping-ponga, czy bardziej profesjonalniej, w tenisa, wciąż łączy nas ta sama pasja - sport.

Mężczyzna może nie był najlepszym sportowcem, ale za to znakomicie dogadywał się z dzieciakami, więc już dawno ustalił sobie swój cel życiowy: stworzy miejsce, gdzie każdy młody sportowiec będzie traktowany po równo, gdzie każdy będzie każdego szanował, gdzie nie będzie sporów ani walk pomiędzy drużynami, a każdy będzie miło spędzał czas. Postanowił stworzyć liceum idealne dla aktywnych dzieciaków. Nie zamierzał zakładać kolejnej nudnej szkoły, a miejsce, gdzie młodzi sportowcy rankiem uczyliby się podstawowych przedmiotów, a później spędzali czas kształtując swoją pasję.

I tak oto 1 Września 1998 roku pierwsi uczniowie przekroczyli próg Norte Escuela Deportiva w Buenos Aires.

Szkoła spotkała się ze świetnym odzewem; zapisywało się dużo uczniów, a atmosfera tam była doskonała. Każdy nastolatek zapisywał się pierwszego dnia do grupy sportowej, a do wyboru były chyba wszystkie możliwe sporty: od piłkarzów, koszykarzy, siatkarzy, przez tenisistów, biegaczy, łyżwiarzy aż do wrotkarzy, narciarzy, a nawet graczy w zbijaka. Chciał by każdy czuł się tutaj szczęśliwie. I pierwsze lata faktycznie takie były, aż do tego nieszczęsnego dnia w jego kalendarzu...

Drużyna wrotkarzy była grupą, w której zawsze wszystko przebiegało idealnie. Tak jak w pozostałych drużynach od czasu do czasu zdarzyła się mała potyczka, tak z wrotkarzami nigdy nie było problemu. Wszyscy trzymali się w dobrych stosunkach, ciągle robili próby chociażby po to, by znowu się spotkać i bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili. Jednak dwójka z uczniów: słodka Alicia i buntowniczy Diego, zaczynali czuć do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń. Po pewnym czasie zakochali się w sobie, wyznali sobie miłość i zostali parą. Obawiali się reakcji znajomych, w końcu wszyscy zawsze byli na etapie just friends. Klub jednak ciepło przyjął tą nowinę, a co najlepsze: wspólnie mianowali zakochanych gołąbków na liderów grupy. Diego i Alicia sprawdzali się w tej roli świetnie, można by stwierdzić, że były to złote czasy drużyny wrotkarskiej, a na dodatek ich związek był bardzo gorącym tematem w całym liceum. Ale jednak wszystko kiedyś ma swój koniec.

Diego po pewnym czasie zaczął czuć się źle w tym związku. Nie czuł do Alici tego, co wcześniej. Nie wiedział, z jakiego dokładnie powodu, po prostu, miłość przeminęła. Nie zamierzał więc zmuszać się do czegoś, czego nie chce, bo to spowodowałoby jeszcze gorszą relację pomiędzy nimi. Postanowił z nią szczerze o tym porozmawiać, zerwać.

Alicia była załamana. Byli przecież jedną z najpopularniejszych par w Norte Escuela Deportiva, wspólnie prowadzili grupę wrotkarską, przez ich związek zyskali wspólnie wiele korzyści, a teraz mu się tak po prostu znudziło? Kompletnie nie rozumiała Diega.

Wkrótce cała grupa wrotkarska dowiedziała się o zerwaniu. Jedni byli po stronie Alicii, inni stali murem za Diegiem. Drużyna nie mogła się pogodzić, powstał ogromny spór, który doprowadził do podzielenia jej na dwie, mniejsze grupy: Los Rebeldes, którzy przede wszystkim idą za głosem serca i jest to ich priorytet, ale nie zawsze są grzeczni i posłuszni jak się wydaje, oraz Los Vulnerables, którzy są zazwyczaj bardzo mili, ale żelaznie trzymają się zasad, a szczególnie tej jednej: nigdy nie zadawać się z Los Rebeldes.

Ricardo próbował pogodzić grupy, zrobił wszystko, co mógł, by wyeliminować albo chociażby załagodzić spór, ale to jeszcze bardziej pogorszyło sytuację. Mężczyzna bardzo nad tym ubolewał; chciał by wszyscy w tej szkole żyli w pokoju. Kolejne roczniki grup zdawały się powtarzać los poprzedników, a z każdym rokiem jeszcze bardziej rosła pomiędzy nimi wspólna nienawiść. Ricardo tracił nadzieję. Poddał się, ale nie potrafił wybaczyć sobie błędu. Wciąż wierzył w cud, ale nowe roczniki coraz bardziej rujnowały jego szczęśliwe zakończenie, jakie chciał zawsze stworzyć.

I tak lądujemy w teraźniejszości, w roku 2016. Grupą Los Vulnerables rządzi Simón Álvarez, zaś drużyną Los Rebeldes - Ámbar Smith. Rocznik jak każdy inny od kilkunastu lat - czują do siebie nieskończoną nienawiść i nawet nie zamierzają tego ukrywać. Dodatkowo sprawę pogarszał fakt, iż nastolatkowie kiedyś byli razem, ale ... im również nie wyszło.

I to tutaj rozpoczyna się nowy rozdział ...

. . .

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Cześć!

Nie jestem nowa na Wattpadzie, nawet pisałam tutaj kiedyś, ale ... lepiej tego nie wspominajmy XD.

Nabrała mnie taka wena na Soy Lunę, że muszę się wyżyć. Pierwotnie znowu miały ucierpieć Simsy i moja kolejna chora historia, ale uznałam ,,A co mi tam, napiszę opowiadanie!"

A tak w temacie tego opka, to prolog specjalnie miał być taki krótki i wprowadzający, ale już jutro planuje dać Rozdział 1, bardziej współczesny, żebyście się tak szybko ode mnie nie zniechęcili XD (ja wcale nie szukam sławy i atencji).

Jeśli ktokolwiek czyta ten mój monolog, to prosiłabym o jakieś nwm; rady, ocenę rozdziału. Co prawda jak już wspominałam pisałam tu kiedyś i jakimś cudem mam 5 z Polskiego (wciąż nwm jak), to jednak na pewno popełniam jakieś błędy, no i bardzo chętnie przeczytam wasze opinie. Nie zależy mi jakoś specjalnie na gwiazdkach, ale w sumie możecie mi dać jak chcecie XD.

Mam nadzieję, że ktokolwiek to czyta XD

We Can't Love Each Other | Soy LunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz