Rozdział 1.

699 64 20
                                    

Gabinet Jimina prezentował się zupełnie nieprzeciętnie. Jak na tak doskonałego specjalistę jakim był w tak młodym wieku, chłopak był niezłym bałaganiarzem. Wystrój pokoju zaskakiwał porozrzucanymi rzeczami, a stos książek prawie nie mieścił się na biurku.

Wiecznie zabiegany chłopak nie zdążył posprzątać gdy do jego uszu doszedł dźwięk dzwonka. Jimin zatrzymał się na środku pokoju, z filiżanką kawy w jednej dłoni i ręcznikiem opadającym z głowy. Przed paroma minutami wziął szybki prysznic, aby się odświeżyć. Pacjenci byli tacy męczący czasami.

Chłopak nie miał pojęcia co robić. Przecież nie mógł się zaprezentować zupełnie obcej osobie w różowym szlafroku i turbanie na głowie. To by zniszczyło jego reputację fachowego lekarza.

- Co robić? - spytał sam siebie, z nerwów zagryzając wargę. Szybko ogarnął spojrzeniem pomieszczenie, a następnie niemal jak na sprężynie zaczął biegać czym prędzej upychając ubrania do szafy. - Już, chwileczkę! - krzyknął głośno.

Uprzątnięcie wszystkich drobiazgów zajęło mu kilka minut. Mimo wszystko Jimin liczył na to, że osoba czekająca po drugiej stronie drzwi zrezygnuje. Niestety, tak się nie stało.

Jimin zbliżył się do drzwi, przekręcając klamkę i spoglądając na osobę stojącą w przejściu. W ciemnościach korytarza niewiele mógł zobaczyć.

Wpuścił gościa do środka, zatrzaskując drzwi i odwracając się w jego stronę.

- Najmocniej przepraszam za bałagan.- powiedział, przyglądając się postaci nowo przybyłego.

Gdy chłopak się do niego odwrócił, Jimin dostrzegł jego ciemne oczy na sobie. Nieznajomy patrzył na niego zupełnie nieruchomo, a następnie odłożył plecak, który prawie zwisał mu z ramienia. Potem potrząsnął głową, a z jego czarnych włosów spadły krople wody.

- Ach, czyżby padało? - spytał bruneta, unosząc brwi. Nagle przypomniał sobie o tym, że ciągle ma na głowie ręcznik. Jednym ruchem dłoni zdjął go z głowy, odsłaniając kolor swoich włosów.

Nieznajomy nie odezwał się, rzucając przelotne spojrzenie na różowe włosy swojego lekarza. Miał nadzieję, że mu pomoże. Co prawda był dość młody, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. A jego dziwny strój nie zrobił żadnego wrażenia na brunecie. Przyzwyczaił się do dziwności tego świata oraz jego mieszkańców.

- Mogę tu usiąść? - spytał cichym głosem, a następnie bez pytania zajął miejsce na krześle. Opadł bez sił na oparcie, spoglądając nieruchomym wzrokiem w przestrzeń.

Jimin nie spodziewał się takiego zachowania, ale w końcu każdy był inny. On też na swój sposób czasem czuł, że robi trochę zwariowane rzeczy. A jako psychiatra powinien być opanowany. Powinien, a jednak było inaczej. 

Różowowłosy zajął miejsce przy swoim biurku, a potem ciaśniej otulił się szlafrokiem. Czuł się co najmniej niepewnie będąc w takim przebraniu w obecności tego chłopaka.

- Dlaczego przyszedłeś tak późno? - zaczął spokojnie.- Już po godzinach.

Brunet spojrzał na niego odważnie, a potem odpowiedział bardzo powoli, jakby z wahaniem.

- Nie chciałem żeby ktoś mnie widział.

Jimin nie miał pojęcia co o tym sądzić. Ułożył dłonie na biurku, pochylając się do przodu.

- Jak masz na imię? - to było pierwsze, czego musiał się o nim dowiedzieć.

Chłopak milczał długo, a potem westchnął. Spojrzał po sobie, nerwowo tarmosząc rękawy bluzy. Potem naciągnął kaptur na głowę, odpowiadając krótko i zwięźle:

Cold at nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz