Rozdział 7.

212 24 7
                                    

Postawił przed brunetem kubek parującej kawy. Jungkook nie zareagował, a gdy Jimin ponownie zajął miejsce przy stole i zacisnął dłonie na swoim kubku, młodszy rzucił mu nieruchome spojrzenie swoich ciemnych oczu.

- Możesz mi nie wierzyć, ale to prawda - powiedział, zupełnie jakby wcale nie przerywał swojego monologu. Nabrał w płuca większej ilości powietrza, gdyż wyznanie swoich snów napawało do dawką potężnego strachu, który gnieździł się głęboko w jego podświadomości. - Hyung?

Różowy potaknął lekkim kiwnięciem głowy, a potem wziął łyk kawy. Zamrugał żeby jakoś odepchnąć od siebie resztki niewyspania. Znużenie z wczoraj dawało się we znaki. Jednak w jakimś sposób zapanował nad emocjami, aby wysłuchać tego co ma mu do powiedzenia nastolatek.

- Widziałem siebie - wyszeptał cicho Jungkook, a potem nagle zadrżał na ciele. Wstrząs był aż zanadto widoczny, a on nie umiał ukryć swoich obaw przed starszym. - Wisiałem na drzewie. Co prawda nie mogłem dostrzec swoich rysów twarzy z tamtej odległości, ale jestem pewny tego co mówię. Wisiałem tam, a z drugiej strony patrzyłem na siebie samego, hyung. Rozumiesz?

Jimin podniósł głowę, spotykając się wzrokiem z chłopakiem. Widział jak liczne emocje malują się w jego oczach.

- Tak, rozumiem - odpowiedział, oddychając głęboko.- W swoim śnie szukasz siebie samego.

Jungkook zmarszczył brwi, a potem sięgnął po kubek i się napił. Przez ten czas ciągle patrzył na różowego, jak gdyby chciał uzyskać od niego pomoc. Albo jakieś zrozumienie. Sam nie był pewny.

- Niezupełnie - mruknął, opierając się o krzesło i patrząc na swoje chude dłonie.- Nie wiem dlaczego zobaczyłem coś takiego. Ale potem...gdy zacząłem się zbliżać do trupa to...on nagle zniknął, a ja zostałem sam w lesie. Rozejrzałem się, lecz nikogo nie było. Tylko ja i...- zamarł nagle, a potem przymknął powieki. Wydawał się bardzo zmęczony. - Ja i...jakaś zjawa.

- Zjawa? - Jimin wyprostował się nagle, kładąc dłonie na stole. - Pojawił się duch?

Brunet nie odpowiadał przez parę minut, dlatego różowy pomyślał, że może zasnął. W końcu wczoraj rozmawiali do późna. Na szczęście Jungkook ocknął się z chwilowej medytacji i na powrót otworzył oczy.

- Być może tym duchem też byłem ja - wyznał, a jego skóra stała się biała jak papier. - Bo gdy popełniłem samobójstwo to odszedłem z tego świata. Stałem się zaledwie cieniem, zjawą. Hyung...myślisz, że skoro mam takie sny o własnej śmierci to...możliwe, że naprawdę się zabiję?

Jimin starał się połączyć myślenie młodszego w jedność. Niestety, na razie miał za mało wskazówek. Nadal nie wiedział co tak naprawdę dolega chłopakowi, z czym się zmaga. Musiał się tego dowiedzieć w pierwszej kolejności.

- Dlaczego chcesz odebrać sobie życie? - zapytał szczerze, patrząc mu prosto w oczy.- Powiedz mi z jakiego powodu chcesz to zrobić.

Jungkook był zdumiony taką odpowiedzią. Myślał, że różowy wytłumaczy mu własny punkt widzenia oraz jego domysły co może oznaczać tamten sen.

- Cóż...skoro tak stawiasz sprawę - zaczął, nabierając powietrza w płuca.- Nie wiem tego, hyung.

- Nie wiesz?

- Ja po prostu czuję, że nie pasuję do tego świata - mruknął zdawkowo, zaciskając usta w kreskę.- Nie mam zaniżonego poczucia własnej wartości ani nic podobnego. Nie widzę w życiu nic fascynującego. Nie interesują mnie ludzie ani związki. Więc...- zamilkł nagle, wpatrując się w starszego.

- A twoja rodzina? - zapytał Jimin, dobrze pamiętając o tym, że chłopak mieszka w sierocińcu.- Co się z nią stało? Opowiesz mi o tym?

- Nie mam ochoty - rzucił Jungkook, zastygając jak kamień. - Poza tym nie pamiętam. Mam luki w głowie, czarne dziury. Nic nie pamiętam, hyung.

Jimin tylko westchnął, sięgając po kawę. To będzie o wiele trudniejsze zadanie niż sądził na początku.

***

W tym czasie gdy różowy miał pacjenta, Jungkook zasnął w jego pokoju. Niemal błagał o odpoczynek starszego chłopaka, bo naprawdę nie chciał wracać do sierocińca. Poza tym, wizja nagabywania przez innych chłopców niezbyt mu pasowała. Pragnął odpocząć od całego świata i zaszyć się w jakimś miejscu. A mieszkanie Jimina było w sam raz.

Jungkook musiał przyznać, że obcowanie z tym chłopakiem nie jest takie złe. Jimin nie był natrętny ani litościwy. Po prostu zachowywał zdrowy rozsądek i starał się mu jakoś pomóc. A młodszy doceniał takie wysiłki, chociaż wiedział, że nic mu nie może pomóc.

W czasie gdy zasnął, obawiał się najgorszego. Koszmary zawsze się pojawiały, bardziej lub mniej straszne. Jednak, o dziwo, gdy wczoraj zasnął przy Jiminie, nie miał żadnych niepożądanych snów. Nie rozumiał przyczyny, być może był zbyt zmęczony na śnienie.

Brunet ułożył się wygodnie w niedużym łóżku, a potem przykrył ciepłym kocem i zamknął oczy. Mimo to, słyszał gdzieś cichy głos Jimina dobiegający z oddali. Nie przeszkadzał mu, zasypiał w gorszych warunkach. Jego oddech zaczął się uspokajać, a po kilku minutach, chłopak spał.

***

Gdy różowy zakończył terapię ze swoim pacjentem, mógł odetchnąć. Ostatnio nie miał czasu dla siebie, a ludzie przychodzili do niego z licznymi kłopotami. Najczęściej z depresją.

Jimin wstał z krzesła, a potem skierował się prosto do swojego pokoju. Zatrzymał się przed drzwiami, nie będąc przekonanym co do tego, czy wejść. Może Jungkook śpi, a on go obudzi gdy uchyli drzwi? Być może lepiej by było zostawić go w spokoju.

Mimo swoich obaw, Jimin nacisnął klamkę i zajrzał do środka. Spodziewał się widoku leżącego bruneta w swoim łóżku, natomiast to co zobaczył, zaniepokoiło go.

Młodszy leżał na podłodze, owinięty w koc. Jego postać była skulona w kłębek, a na skórze perliły się krople potu. Śnił koszmary.

Jimin czym prędzej wtargnął do środka, chcąc w pierwszym odruchu obudzić chłopaka. Jednak zawahał się. Czy zbudzenie go pomoże czy wręcz przeciwnie? Może Jungkook odnajdzie w tym lesie odpowiedzi na swoje pytania?

Różowy przygryzł usta, jednak widok cierpiącego nastolatka zmienił jego decyzję. Musiał go zbudzić i to jak najszybciej.

- Jungkook, obudź się - poprosił stanowczym tonem, potrząsając ramieniem bruneta.- Zbudź się, to tylko sen.

Chłopak przekręcił się na plecy, oddychając nierównomiernie. Widocznie był uwięziony i nie potrafił wyrwać się z koszmaru.

Jimin nie miał pojęcia co zrobić. Wstał i pospieszył do kuchni. Nalał do szklanki zimnej wody, a potem wrócił do pokoju. Opróżnił szkło z cieczy, wylewając ją prosto na twarz śpiącego.

Jungkook nagle otworzył oczy, kaszląc i starając się wyplątać z koca. Jego twarz była mokra, nie wspominając o włosach. Popatrzył z wyrzutem na starszego, a potem usiadł na podłodze.

- Hyung...- mruknął, wzdychając głęboko.- Mogłeś mnie zostawić, nie pierwszy raz śnię koszmar.

Jimin westchnął, kręcąc głową.

- Nie mogłem patrzeć jak się męczysz - odpowiedział, a potem wstał i podał rękę brunetowi.- Chodź, musisz się wysuszyć.

Jungkook spojrzał na swoje mokre ubrania, a potem wstał z pomocą różowego.

- Wielkie dzięki, hyung - wymruczał pod nosem. - Masz coś na przebranie czy mam sobie iść w mokrych ubraniach? 

Jimin nie odpowiedział, kwitując jego pytanie zaledwie cieniem uśmiechu.

*********************************************************************************************

Cold at nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz