Trzydzieści cztery (pt. II)

3.1K 124 21
                                    

Tak bardzo jak uwielbiałam Stany Zjednoczone i dziękowałam Bogu, że udało mi się tu przeprowadzić, tak nienawidziłam Amerykanów w tamtym momencie.
- Mogłaby pani powtórzyć? - zapytał barista za ladą.
- Dwie latte, jedna średnia, jedna duża z mlekiem bez laktozy - wypowiedziałam po raz setny swoje zamówienie.
Czy tak trudno mnie zrozumieć przez ten akcent? Miałam nadzieje, że w końcu uda mi się go pozbyć. Czasem zdarzało się, że za szybko mówiłam i po prostu ludzie nie rozumieli co chcę im przekazać.
Najgorzej.
Tym razem mężczyzna zrozumiał, nabił zamówienie i wziął ode mnie banknot.
Odwróciłam się, że zobaczyć, czy Christian nadal zajmuje miejsce przy stoliku na zewnątrz.
Przez szklana ścianę mogłam zauważyć, jak pilnie studiuje czyiś akt notarialny.
Uwielbiałam go w garniturach. Wyglądał idealnie.
Hm, jak to się stało, że przeprowadziłam się do Nowego Jorku i jestem zaręczona? Tak, owszem. Zaręczona.
Może zacznijmy od początku.
Po ukończeniu szkoły razem z Paige ( pamiętacie jeszcze Paige? taka szmata co leciała na dwa fronty z Chasem i Ashtonem) złożyłyśmy podanie do zwykłego college'u w Sydney.
Na wakacjach podczas pracy w restauracji, gdzie dorabiałam sobie jako kelnerka, pewnego razu obsługiwałam pewną rodzinę.
Ojciec, matka plus syn i córka. Oboje dorośli. Wszyscy było ubrani w stroje typowo do gry w tenisa. Wyglądali trochę sztywno, mało co rozmawiali. Natomiast jeśli już podejmowali jaką wymianę zdań to słychać było, że nie są tutejsi.
Wykonywałam swoją prace tak jak zwykle.
Głowę ciągle zaprzątał mi Calum i choć starałam się wyleczyć z niego jak najszybciej, marnie mi szło.
Wracając do historii...
Syn  tej pary był niesamowicie przystojny. Czułam na sobie jego wzrok, kiedy przemierzałam sale z ich zamówieniami. Ogólnie by mnie to krępowało, ale on był naprawdę niezły. I wpadł mi w oko.
Kiedy skończyłam ich obsługiwać, zajęłam się sprzątaniem stolika, a cała rodzinka wyszła.
- Jestem pierwszy raz w Australii i od razu jestem oczarowany - usłyszałam głos za swoim plecami.
Odwróciłam się zaskoczona ze ścierką w ręce. Odgarnęłam kosmyki włosów z czoła i mimowolnie uśmiechnęłam się, rozpoznając mężczyznę.
To był on.
- Macie niezły gust muzyczny - dodał po chwili, wskazując wzrokiem na głośniki w sali. - George Ezra ma świetne piosenki.
- Właściwie to ja zajmuje się playlistą tutaj, więc chyba muszę przywłaszczyć sobie ten komplement - odparłam, podpierając bok.
Chłopak był średniego wzrostu brunetem, z ciemnym zarostem porastającym linię jego szczęki i trochę policzki. Piękne, błękitne oczy, które wręcz świeciły, kiedy utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Miał też ładny uśmiech.
- Nie mam nic przeciwko - zaśmiał się szczerze. - W prawdzie jestem tutaj na kilka dni, ale z chęcią posłuchałbym więcej o twoim guście muzycznym.
Uśmiechnęłam się szeroko.
I tak to się zaczęło. Z Christianem czułam coś podobnego jak z Calumem. Nie tak bardzo namiętne i żywiołowe, ale coś podobnego. I podobało mi się to. Z początku Christian miał być kimś kto pozwoli mi zapomnieć o Calu. Przeistoczyło się to w coś więcej. To on namówił mnie żebym złożyła podanie na uniwersytet w Nowym Jorku i udało się.
Moje życie obracało się o 180 stopni i podobało mi się to, co się działo.
Zakochiwałam się. Po uszy.
Moja mama bardzo lubiła Christiana i chociaż nie chciałam zostawiać jej samej, to nie udało mi się jej namówić, żeby wyjechała ze mną.
I tak o to znalazłam się w Nowym Jorku, na drugim końcu świata, zaręczona z Christianem Nowellem.
A teraz powrót do rzeczywistości.
Po kilku minutach odebrałam swoje zamówienie.
Powędrowałam do naszego stolika i zajęłam miejsce na przeciwko Christiana. Podsunęłam mu pod nos latte z mlekiem bez laktozy.
- Czy mnie naprawdę tak trudno zrozumieć? - jęknęłam, wyjmując z torby podręcznik do literatury.
Brunet podniósł wzrok znad papierów i posłał mi pokrzepiający uśmiech.
Ścisnął moją dłoń na stoliku.
- Ja uwielbiam twój akcent - powiedział szczerze. - Jest uroczy.
- Jest obrzydliwy, nie kłam - obruszyłam się i upiłam łyk kawy z filiżanki.
- Nie kłamię! - uniósł ręce w geście obronnym. - Ale może gdybyś troszkę wolniej mówiła...
- Och, zamknij już buzię - warknęłam i zanurzyłam się w lekturze.
- A ja cię kocham bardziej - odparł rozbawionym głosem.
Zwykle w poniedziałki zaczynałam wykłady przed południem, a skoro Christian pracował w rodzinnym biznesie to mógł pozwolić sobie, żeby przyjść do pracy trochę później.
Dlatego raz w tygodniu poranek spędzaliśmy w naszej ulubionej kawiarni, przygotowując się do pracy i wykładów.
Z lektury wyrwał mnie odgłos przychodzącej wiadomości.
Zerknęłam na wyświetlacz telefonu, który leżał na stoliku.
Wzięłam go do ręki i oparłam się na krześle.

Cal: Moje gratulacje :)

_________________
Dzień dobry,
tak wiem, mi też wydaje się, że jestem chora, ponieważ dodaje jeden rozdział o czwartej nad ranem i kolejny o dziesiątej, ale naprawdę jestem podekscytowana drugą częścią.
Cieszę się, że ktoś pamięta i się udziela.
Liczę na więcej
kocham

We Met On IG |C.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz