Trzydzieści dziewięć (part II)

2K 91 5
                                    

Nie byłam wielką fanką gotowania. Tak szczerze to nienawidziłam tego robić. Ale Christian uparcie twierdził, że potrafię przyrządzać przepyszne dania.

I lubiłam to robić dla niego.

Nie lubiłam natomiast, gdy mnie wystawiał i olewał.

Wydawało mi się, że jestem wyrozumiała. Nigdy nie zrzędziłam mu nad uchem, że za dużo czasu poświęca pracy, nie śmiałabym zważywszy na fakt, że po części jestem zdana tu na jego łaskę. Po drugie nawet nie przeszło mi to przez myśl. Nie chciałam być typem żony, która ciągle o wszystko ma pretensje. Nasze małżeństwo nie będzie tak wyglądać.

Co nie zmienia faktu, że kiedy umawiamy się, że zjemy razem kolację, a on nie odbiera ani nie odpisuje i zostawia mnie z ciepłym jedzeniem na stole, nastrojową muzyką Norah Jones i butelką wina, to jestem trochę zła. Może nie zła. Zawiedziona, to lepsze słowo.

A co ważniejsze. Wcale wcześniej mu się to nie zdarzało.

Odkąd się zaręczyliśmy miałam wrażenie, że jego rodzice zrobią wszystko, żeby go ode mnie odciągnąć.

Ja: Jesteś zajęty?

Impuls. Pierwsze, o czym pomyślałam to napisanie do Caluma. Odkąd mamy kontakt wszystko wydaje się inne. Nie czuję się winna, że nic nie powiedziałam Christianowi.

Nie robię nic złego, ani nie mam złych intencji. Cal na pewno się nie zmienił. Nie miałam na co liczyć. Zakochanie minęło dawno. Jestem w szczęśliwym związku.

Cal: Jestem na randce

Na moment mnie zatkało. Wiedziałam, że chodzi na randki, ale mimo wszystko czułam się trochę zazdrosna. Odwieczne pytanie. Czemu? Dlaczego byłam zazdrosna o Caluma, kiedy mam już narzeczonego, z którym planuję przyszłość.

Jestem niepoważna.

Ja: Jezu, przepraszam

Ja: Nie pomyślałam

Cal: Wszystko w porządku?

Ja: Chciałam tylko porozmawiać, ale daj znać jak będziesz mieć czas

Cal: Mogę mieć czas nawet teraz

Ja: Nie wypada na randce

Ja: Nie chcę zabierać cię tej dziewczynie

Cal: Nie obrażę się, jeśli to zrobisz

Cal: Zadzwonię za 15 minut

Poczułam ucisk w żołądku. Wstałam jak oparzona z kanapy i podbiegłam do lusterka się przejrzeć.

Jakby to miało jakieś znaczenie. Przecież nawet mnie nie zobaczy.

Zaczęłam się denerwować. Rozmawiałaś już z nim idiotko, widziałaś go na własne oczy!

Ale to Calum. To zawsze będzie CALUM.

Kiedy to do mnie dotarło, opadłam na kanapę, sięgnęłam po kieliszek wina, który stał na stoliku obok i wypiłam jego zawartość.

To zawsze będzie Calum.

Niewiarygodne. Muszę się opanować. Jestem w prawdziwie szczęśliwym związku.

Christian to facet moich marzeń. Nikt inny.

Calum.

Christian!

Christian, który mnie wystawił, jego rodzice mnie nie znoszą, Christian, który kocha swoją pracę nad życie.

Moje rozmyślenia przerwał dźwięk kaczki. Numer Caluma wyświetlił się na ekranie.

Bez wahania odebrałam.

- Czy to normalne, że narzeczony wystawia cię na umówionej kolacji, kiedy gotujesz dla niego całe popołudnie, nawet jeśli nie znosisz gotować? – wypaliłam niekontrolowanie.

- Nie przypominam sobie, żebym miał narzeczonego – roześmiał się w słuchawce.

Ten śmiech. Ten cholernie, uroczy śmiech.

Dołączyłam do niego i przetarłam dłonią twarz ze zrezygnowaniem.

- Jestem wariatką? – zapytałam wprost.

- Dlaczego? Ty naprawdę nie znosisz gotować, ale dla niego chcesz. Facet cię nie docenia – stwierdził. – A gdzie on tak w ogóle jest?

- W pracy – odparłam i sięgnęłam bo butelkę wina.

Nalałam kolejną lampkę.

- Czy Tristan jest pracoholikiem? – zapytał.

Boże, jak ja tęskniłam za jego głosem. On jest... Wiecie. Ten głos to... To jest niesamowity.

- Ma na imię Christian – poprawiłam go po raz kolejny. – I po prostu dobrze wykonuje swoją pracę.

- Ale ty go usprawiedliwiasz, Katherine, niemożliwe – jęknął. – Bądź dobrą narzeczoną i go opierdol czasem.

- Mówi, kto? Zostawiłeś dziewczynę na randce – przypomniałam.

- I tak by nic z tego nie wyszło, to co innego.

- Dlaczego nie? Nie bądź wybredny – skarciłam go.

Chłopak zaśmiał się po raz kolejny. Cudowny śmiech.

- Po prostu nie jest tobą, Rine – oznajmił lekko.

Na początku mnie zatkało. Nie wiedziałam co powinnam odpowiedzieć. Czułam ciepło na policzkach i zastanowiłam się, czy to wino tak na mnie działa, czy... Czy Calum.

- Nie rób tak, bo mnie to zawstydza – wymamrotałam, ale nie mogłam przestać się uśmiechać.

- Chciałbym zobaczyć teraz twoją czerwoną twarz – zażartował.

- Wcale nie jestem czerwona!

Przez następne kilka minut sprzeczaliśmy się i wyzywaliśmy, na końcu zachodząc się śmiechem.

Jakie to było przyjemne.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych.

- Tęsknię za tobą, Rine.

Głos Caluma w słuchawce idealnie zgrał się z postacią Christiana w progu salonu.

Wstałam jak oparzona i przerażona na niego spojrzałam, trzymając telefon nadal przy uchu.

Poczułam się jak przyłapana na gorącym uczynku.

- Cześć kochanie! – zawołałam do Christiana.

________________________________

wesołych świąt nadal :)

We Met On IG |C.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz