Trzydzieści siedem (pt. II)

3.4K 134 73
                                    


- Mama zaprasza nas jutro na obiad – oznajmił Christian, kładąc się obok mnie na kanapie.

Oglądałam powtórki Top Model w piątkowe popołudnie.

Na zewnątrz było słonecznie i całkiem ciepło. Oczywiście wolałabym nie siedzieć w domu, tylko ruszyć się gdzieś na miasto.

W końcu to Nowy Jork. Niestety nie miałam tu za wielu przyjaciół. Jedynie kilka osób z roku, ale nigdy nie miałam czasu się z nimi spotykać po zajęciach, ponieważ większość czasu spędzałam z Christianem. Odkąd zerwałam kontakt z Paige nie znalazłam drugiej przyjaciółki.

- Świetnie, na którą? – zapytałam tak entuzjastycznie jak tylko potrafiłam.

Miałam nadzieję, że to kupił.

To nie tak, że ja nie lubiłam rodziców Christiana. To oni mnie nie lubili. Wręcz nie znosili.

Owszem, byli sztywni, bardzo sztuczni i zdystansowani. Nie wiem czemu tak bardzo mnie nie lubili.

Może chodzi i status, ponieważ nie pochodzę z zamożnej rodziny. Może mają problem, że jestem z Australii. Szczerze? Wisi mi to. Jestem z Christianem, czy im się to podoba czy nie.

I zamierzam za niego wyjść.

Muszą się z tym pogodzić.

- Koło drugiej, tak myślę – odpowiedział i przyciągnął mnie do siebie, żeby złożyć pocałunek na moim policzku. – Idę wziąć prysznic. Zamówimy coś do jedzenia? Chińszczyznę?

- Zawsze! – zawołałam uradowana i od razu chwyciłam za telefon, który leżał na stoliku.

Christian roześmiał się i zniknął za ścianą.

Wybrałam innym numer telefonu, niż powinnam.

Ja: Możesz urządzić mi jakiś ładny pogrzeb?

Ja: Skromny, z dobrą muzyką i toną żarcia

Cal: I alkohol, dobry alkohol to podstawa

Ja: Miło by było gdybyś napisał „co, nie, nie umieraj, Rine, jesteś za młoda"

Cal: Twój wiek nie kończy się na „naście", robisz się coraz starsza

Cal: Wiesz jak to mówią

Cal: Baba z wozu koniu lżej

Ja: Ale z ciebie sucz

Cal: Dlaczego zamierzasz umrzeć?

Ja: Obiad u przyszłej teściowej?

Cal: To takie stereotypy...

Ja: Ona mnie nienawidzi, zresztą cała rodzina

Ja: Na pierwszej kolacji w jakiejś restauracji wyjaśniała mi do czego służy mały widelec, a do czego duży

Cal: Co za różnica, widelec to widelec

Ja: TO WIELKA RÓŻNICA

Cal: O Jezu, bo co

Cal: Małym je się tylko małe potrawy

Cal: A dużym duże?

Cal: Pff

Cal: Każdy to wie

Ja: Hahah

Ja: Chciała zaznaczyć terytorium. Nie wiem o co chodzi, ale ona chyba uważa, że Australijczycy to niecywilizowani ludzie

We Met On IG |C.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz