rozdział 12

258 15 1
                                        

Leo
Po ostatniej rozmowie z Christy, moją ukochaną, zauważyłem że na prawdę ją zraniłem. Nawet nie wiem czy ona chce do mnie wrócić. Ta dziwka z klubu co chwile do mnie pisze o tym że usunięcie dziecka jest trudne i bardzo kosztowne. A ona nie ma tylu pieniędzy i że to też moja wina i powinienem ją wspomóc. Oczywiście zbieram pieniądze sam, by rodzice się nie dowiedzieli o tej ciąży. Tatiana ( bo tak ma na imię), jest już w drugim miesiącu ciąży,a dziecko rośnie. I to dwa miesiące bez mojej kruszynki...

Raz na mieście zauważyłem Christy z jakimś innym facetem. Śmiała się i była szczęśliwa. Kiedy ostatnio ją taką widziałem? Czyżby to jej nowy chłopak? Nie, wątpię. Może kolega. W tym momemcie uświadomiłem sobie, że czas coś zrobić, bo później może być za późno.

Dzisiaj postanowiłem że, pójdę do Christy by to wszystko unormować, i tak też zrobiłem. Gdy wszedłem do apartamentu, zobaczyłem, jak z windy wychodziła Christy, śmiejąca się z czegoś, trzymając tego samego chłopaka z baru pod pachą! Byłem wkurzony i zazdrosny, bo to dalej jest moja kruszynka! Zacząłem iść szybkim krokiem w ich stronę. Gdy Chrisry mnie zobaczyła, próbowała pociągnąć tego kolesia w drugą stronę, ale niezdążyła. Walnąłem z pięści gościa w twarz, przez co upadł na ziemię. Zacząłem go lać dalej. On próbował się bronić. Christy wrzeszczała na całe gardło-

-Puść go! Leo zostaw go!- próbowała mnie od niego odciągnąć, ja ją odepchnąłem przez co również upadła. Ochroniarze odsunęli mnie od skurwysyna, a ja wyzywałem go i szarpałem się. Recepcjonistka zadzwoniła po lekarza. Widziałem również jak Christy podbiegła do niego zapłakana. Zszedł również jej ojciec. Rozmawiał z ochroniarzami. Przyjechała też policja. Mam przerąbane. Dlaczego ja to zrobiłem?! Może Chrosty jest bardziej szczęśliwa z nim? Co ona sobie teraz o mnie myśli? Teraz mi nie wybaczy. Pogotowie już przyjechało. Opatrzyło debila. Chyba nic mu nie jest. Szkoda. W tym czasie podeszła do mnie Christy. Była wkurzona, ale też smutna i przerażona. Dała mi z liścia. Trochę bolało.

-Dlaczego to zrobiłeś?- spytała, a po jej policzkach popłynęły łzy. Nie odpowiedziałem.

-Pytam się!- krzyknęła już bardziej stanowczo.

-Bo..

-Bo?!

-Bo Cię kocham- wyrwałem się ochroniarzom i pocałowałem ją. Ona jakby go oddała, ale nie miał nic w sobie. Był bezuczuciowy z jej strony.

- To nic nie zmieni, wiesz o tym.- powiedziała zapłakana.

-Ale.. Jak tto?-spytałem

-T-to kon-niec Leo. Przepraszam, ale j-ja..- do oczu zebrało jej się wiecej łez. Mi w sumie też.

-ty?

-Ja nie umiem. Nie kocham... Już... Ciebie. Too.. K-koniec. Przepraszam...- odpowiedziała rycząc już. Po moich policzkach również popłynęły łzy.

- Mam jeszcze jedną prośbę- powiedziała chlipiąc.

-t-tak?- spytałem.

-Pocałuj mnie tak jak kiedyś... Proszę...- powiedziała, a ja się lekko uśmiechnąłem. Pocałowałem ją namiętnie, tak jak kiedyś. Gdy skończyliśmy, uśmiechnęła się lekko. Ja odwzajemniłem ten uśmiech.

-Pamiętaj Christy, że zawsze, będę Cię kochał. Bez względu na to czy ułożę sobie życie, czy nie. Zawszę będziesz moim słońcem. Kocham Cię Christy.- powiedziałem i znów popłynęły mi łzy.

-Ja Ciebie też Leo- powiedziała, kiedy oddałem sięw ręce policji....

******

just dance...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz