*Lissa*
- Chodź Liss, idziemy do pokoju wspólnego - zwróciła się do mnie Lily, gdy już skończyłyśmy ucztę. W ciągu tej godziny zdążyłam już dobrze poznać dziewczyny. Coś czuje ze się zaprzyjaźnimy. A co do chłopaków... a raczej słynnych Huncwotów... to szczerze się na nich zawiodłam. Żarty? Takie sobie. Rzucali głównie sucharami.A tak poza tym, co z dowcipem powitalnym? W dodatku strasznie mnie irytują. A szczególnie Potter. W tym momencie szczerze mam w dupie to, że ma takie piękne tęczówki w kolorze czekolady i to ze jest przystojny, skoro zachowuje się jak dzieciak a jego intelekt jest na poziomie 10-cio latka!
Gdy weszliśmy do pokoju wspólnego na moja twarz mimowolnie wpłynął uśmiech. Jednak jak zwykle ktoś musiał to wszystko zepsuć. Włącznie z dobrym humorem moim i dziewczyn. Zgadnijcie kto to taki....
- Ej, Evans umówisz się ze mną?
Prawidłowa odpowiedź! Tylko Potter może w tak rekordowym czasie sprawić, byśmy stały się ponure i zaczęły rozpaczać nad jego inteligencja, a raczej jej brakiem. Pytacie skąd to wiem? Podczas kolacji uraczył Lily tym pytaniem około 15 razy.
- Boże.... Potter kiedy ty w końcu zrozumiesz, ze ona nigdy się z tobą nie umówi?? - zapytałam retorycznie
- Ale.... - spróbował mi przerwać, ale ku na to nie pozwoliłam.
- Poza tym wiesz ze się powtarzasz? Spróbuj choc raz użyć tego, co masz tu - popukałam go po głowie - Chociaż wiem ze możesz mieć z tym problem skoro nic tam nie masz... - na mój komentarz dziewczyny zachichotaly - ale choć spróbuj sprawiać wrażenie na tyle inteligentnego, by zrozumieć że dziewczyna, która od dobrych czterech lata na twoje pytanie odpowiada NIE, to znaczy, że NIE umówi się z tobą?!
Potter sprawiał wrażenie obrażonego.
- To nie było miłe - burknął
- No cóż, ktoś musiał ci w końcu powiedzieć prawdę.... - odpowiedziałam i zwróciłam się do dalej chichoczących dziewczyn - Chodźcie do pokoju. Dzisiaj, tak jak uzgadnialiśmy robimy wieczór ploteczek?
- Tak - odpowiedziała Lily po czym znów zaśmiała się - Boże... jakie to było świetne....
- Jak tak dalej pójdzie to zatrudnimy cię jako prywatnego obrońcę... - dopowiedziała idąc za mną w kierunku naszego dormitorium Dorcas
- I będziesz spełniała swoje pasje zgaszając i szczerze mówiąc ludziom co o nich sądzisz - dokończyła Ann ze śmiechem
- No widzisz... ma się ten talent - teatralnie przerzuciłam włosy przez ramie, idąc po schodach jak modelka, na co dziewczyny odpowiedziały głośniejszym chichotem.
Weszłyśmy do pokoju i od razu rzuciłyśmy się a łóżka. Leżałyśmy tak dobre 10 minut.
- Dobra koniec tego dobrego! - Lily poderwała się z łóżka - Przebieramy się w piżamy i zaczynamy!
Nikt sie nie ruszył.
-Przydałoby sie coś do jedzenia - mruknęłam po kilku minutach ciszy. Dziewczyny zachichotały słysząc moją bezpośredniość.
- Przed chwilą obżerałaś sie jak świnia na uczcie i jeszcze ci mało?? - zapytała Dorcas z niedowierzaniem
Machnęłam lekceważąco ręką.
- To było dobre pół godziny temu. A poza tym potrzebujemy żarełka do pogaduszek.... Ledwo skończyłam zdanie, przez drzwi do naszego pokoju z wielkim "BUM" wpadł Syriusz.... ubrany w różowy strój jednorożca oraz z makijażem na twarzy, w którym dominował róż i brokat. MNÓSTWO BROKATU. Black stanął na środku pokoju i zaczął odgrywać szopkę. A to wyginał sie we wszystkie strony, albo biegał po pokoju jakby miał padaczkę.... Choć to wcale nie jest wykluczone.... Ale generalnie pokazywał swoje prawdziwe oblicze (czytaj: robił z siebie idiotę). Łzy wypływały mi z oczu a brzuch zaczął boleć. Nie kontrolowałam swoich ruchów.... co skończyło się tarzaniem się na podłodze, z rękoma na brzuchu i śmianiem się w niebo głosy.
Huncwot zakończył swój występ dość nieudaną próbą odśpiewania arii operowej. Coś czuję, że moje uszy będą potrzebowały uzdrowiciela.... W końcu w miarę opanowałam śmiech i podniosłam z ziemi.
- Co... to... miało...być???? - wydyszałam między niekontrolowanymi atakami chichotów, gdy tylko zerkałam na Blacka.
- No cóż.... Rogaś jest niezwykle kreatywny... - powiedział po czym ukłonił się i ruszył w kierunku drzwi.
- Czekaj! - krzyknęłam na co dziewczyny, które ,podobnie jak ja, dalej siedziały na podłodze ocierając łzy rozbawienia, spojrzały na mnie z niemym pytaniem - Przynieś nam coś do przekąszenia... Ploooooseeee - zrobiłam błagalne oczka, którym nikt sie nie oparł i nie oprze. Syriusz westchnął zrezygnowany.
- Niech wam będzie... - wyszedł najprawdopodobniej kierując sie w stronę kuchni.
Po kilku minutach udało nam się w końcu zebrać z podłogi.
- No dobra! Teraz to serio do łazienki! - krzyknela Lily na co ja zasalutowałam żartobliwie i zamknęłam się w łazience. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w moją piżamę, rozczesałam włosy (co było niezłym wyzwaniem bo zdążyły się pokołtunić), zmyłam makijaż i wyszłam. Dziewczyny spojrzały na mnie
- Niezły masz czas... - zaczęła Dorcas ale Lily natychmiast jej przerwała
- Dłużej się nie dało?!
Zaśmiałam się.
- Dało. Ale stwierdziłam ze wole wrócić i sie obżerać zamiast siedzieć tam godzinami - odpowiedziałam zerkając na wielki kosz z różnymi rodzajami słodyczy, który Syriusz musiał przynieść gdy byłam w łazience. Lily tylko podkręciła głowa z rezygnacją i sama zajęła pomieszczenie, które przed chwila zwolniłam.
Po około godzinie (Dorcas siedziała w łazience 40 min) wszystkie siedziałyśmy w łóżkach zwarte i gotowe na noc pogaduszek.
- Dobra opowiadaj jak się zaczęło z Potterem. Dlaczego się tak na ciebie uwziął?? - odrazu przeszłam do rzeczy. Lily tylko westchnęła zniesmaczona.
- Zaczęło się na czwartym roku. Wcześniej tylko cały czas się ze mnie naśmiewał. Pewnego dnia przychodzę do pokoju wspólnego a tu BUM! Wszystko w różu i serduszkach a na przeciwko wejścia ogromny transparent z tym słynnym napisem "Evans, umówisz się ze mną?" - Lily śmiesznie zmieniła głos co zabrzmiało.... ciekawie. Trzeba przyznać, aktorka jest niezłą - A pod nim kto? Potter oczywiście! I tak się zaczęło.
- Czemu sie nie zgodzisz?? - zadałam retoryczne pytanie na co Lily skrzywiła sie
- Wiesz.... przez pare lat mnie poniżał. Pewnie ma jakiś tam cel, żeby przelecieć wszystkie dziewczyny w szkole.... a ja nie chce być "tą kolejną". A tak poza tym.... - rudowłosa zaczęła sie niekontrolowanie rumienić - podoba mi sie ktoś inny.... Zresztą zbrzydło mi to pytanie. Przez pare lat słuchać 50 razy dziennie tego samego.... Chociaż.... dzisiaj było tego mniej....
- Czekaj.... 15 to mało?! - zapytałam
- Nie 15 a 5, Liss nie przesadzaj, a poza tym... tak to mało, zwykle zadawał te pytanie z 30 razy na uczcie powitalnej... - odparła Ann
- Co?!
- Tak.... Ale zmieniło się to dzisiaj.... przez ciebie - dodała Dorcas. Spojrzałam na nie dziwnie
- Nie patrz tak na nas - poirytowała się Lily - Przecież widziałyśmy jak wpatrywaliscie się w siebie przez dobre 5 minut na uczcie.
- Co ty....
- Nie wypieraj się - powiedziała twardo Dorcas
- I tak sie dowiemy - dodała Ann. Westchnęłam. Z nimi nie wygrasz
- Po prostu.... Jaaaa.... W pewien sposób nie mogłam się oderwać. Kompletnie zatonęłam w tych tęczówkach i.... No kurde, trzeba przyznać, przystojny jest!!! - żachnęłam się na co dziewczyny się zaśmiały
- I co... podoba ci się? - uśmiechnęła się Dor. Prychnęłam
- Gdyby nie był jaki jest to może bym się z nim umówiła.... Ale skończymy ten temat!
Dziewczyny zaśmiały się widząc moje zdenerwowanie.
- No wiec teraz opowiedz o sobie Liss - Ann spojrzała na mnie
- No okej.... - - No wiec.... Mam 16 lat. Mam urodziny 14 marca....
- Przecież Potter ma 14 stycznia - wyrwało się Dorcas. Uniosłam brwi i zmroziłam ja wzrokiem. Eeeech. Nie wyglada na starszego. No dobra może wyglada ale.... po jego zachowaniu tego nie widać.
- Ale wracając - ponownie się odezwałam - Oprócz tego jestem willą....
- Wow - wyrwało się Ann i Lily - To tłumaczy dlaczego połowa szkoły już na ciebie leci...
- Nie użyłam tego czaru ani razu odkąd tu jestem! - prychnelam - Dobra ale wracając... Moja rodzina.... śmiało można porównać ja do Blacków. To zamiłowanie do czystej krwi.... Mam starszego o 4 lata brata, Alexandra. Też się tu uczył.... Oczywiście był w Slytherinie. Moim marzeniem zawsze był Hogwart....
- To czemu nie przyszłaś tu 5 lat temu?? - Dorcas znów mi przerwała. Sięgnęłam ręką do koszyka mając ochotę na czekoladową żabę.
- Matka uznała ze "Jeszcze narobie wstydu rodzinie" dlatego wysłała mnie do.... Aaaaaaaaa!!!!! - cofnęłam się jak poparzona. W koszyku, zamiast na czekoladową pyszność natrafiłam na.... ogromnego, trzeba przyznać, i tłustego SZCZURA. A ja BARDZO boje się szczurów. Tak, ja, Lissandra Stark się czegoś boje. Dziewczyny zauważyły powód mojego przerażenia i również zaczęły krzyczeć i się cofać. W tym czasie szczur spokojnie wyskoczył z koszyka, po czym podszedł do drzwi i nigdy nic wyszedł z pokoju.
- Huncwoci... - powiedziała powoli Lily
- Zabije! - warknęłam i wypadłam z pokoju kierując się do dormitoriów chłopaków. A za mną równie zdenerwowane dziewczyny.
CZYTASZ
I was born to love you, Lissie || 𝙢𝙖𝙧𝙪𝙙𝙚𝙧𝙨
FanfictionBexbatonos jest szkołą, w której duży nacisk kładzie się na dobre wychowanie, wypowiadanie się i rodowód, co sprawia, że jej uczennice stają się prawdziwymi młodymi damami. Można powiedzieć, że dla pięknej córki szlachetnego i czystokrwistego rodu n...