- To zbyt banalne... To już ma... To daje mu Syriusz... Nie, to jest okropne! - Dorcas warknęła z irytacją, kiedy po raz kolejny odrzuciłam jej propozycję prezentu urodzinowego dla Jamesa. Szybko uchyliłam się, żeby uniknąć pędzącej w moim kierunku kitki brązowowłosej i ignorując jej złorzeczenia pod nosem ponownie się rozejrzałam starając się znaleźć coś odpowiedniego.
Dziewczyny już dawno kupiły Potterowi prezent (jeśli dobrze pamietam, to złożyły się na jakiś zestaw do pielęgnacji mioteł), ale ja miałam z tym niemały problem. Wszystkie rzeczy, które Dorcas mi proponowała, były aż zbyt oczywiste, a ja chciałam dać mu coś... oryginalnego.
- Patrz! Daj mu to! - wykrzyknęła entuzjastycznie Lily, wskazując na czarodziejskie szachy. Razem z Dor wymieniłyśmy spojrzenia, niepewne co do tego, czy żartuje, czy mówi poważnie, po czym przyniosłyśmy wzrok na Evans parskając, i stwierdzając, że to musi być to pierwsze.
- Dziewczyno, to tylko strata pieniędzy - zaśmiała się Medowes.
- Wolę kupić mu coś, z czego będzie korzystał - dodałam, idąc wzdłuż półki i dalej szukając czegoś idealnego na prezent.
- W sumie masz rację - mruknęła ruda, która, podobnie jak Dorcas, z uniesionymi brwiami słuchała, jak głośno myślę.
- To musi być coś klasycznego, prostego i jednocześnie zaskakującego i niebanalnego... - popukałam się parę razy po brodzie, głęboko się zastanawiając. Po chwili doznałam olśnienia. - Tak! To będzie idealne! Jak mogłam na to nie wpaść wcześniej?
Nie bacząc na rozbawione i jednocześnie zdziwione spojrzenia dziewczyn z impetem wyszłam ze sklepu Zonka, kierując się do innego, z mugolskimi rzeczami.
- Lissa? Co ty wyprawiasz? - usłyszałam głos Lily, która najwyrazniej rozpoznawała niektóre z mugolskich rzeczy. Kompletnie ją zignorowałam omiatając prawie że puste pomieszczenie wzrokiem i podchodząc do jednej z licznych półek. Na twarz mimowolnie wpłynął mi uśmiech, kiedy zobaczyłam liczne płyty winylowe zdobiące każdy fragment działu.
Westchnęłam cicho i przejeżdżając palcem po niektórych z okładek skierowałam się do miejsca, gdzie zauważyłam nazwę mojego kompletnego faworyta jeżeli chodzi o zespoły rockowe. Płyt była absolutna masa - od tych oficjalnych, wydawanych przez artystów, po wszelkie składanki. Mój wzrok przykuła jednak jedna, konkretna okładka.
QUEEN THE GREATEST HITS: FIRST VERSION
Niemal natychmiast pochwyciłam ją w dłonie i sprawdziłam spis utworów z drugiej strony.
Bohemian Rhapsody
Now I'm here
Killer Queen
Love of my Life
We will rock you
Somebody to love
You're my best friend
Seven Seas of Rhye- Idealne - szepnęłam, uśmiechając się szeroko.
- Queen? Nie wiedziałam, że ich znasz! - powiedziała ze zdziwieniem Evans. Przewróciłam oczami.
- Błagam cię, przecież nie można nie znać takiego zespołu! - odparłam, na co pokiwała głową z aprobatą.
- ...Queen? Co ma królowa do tych krążków w kartonach? - zapytała Medowes zdezorientowanym tonem. Spojrzałyśmy po sobie z Evans, a nasze spojrzenia nie ukazywały nic prócz kompletnego zażenowania jej brakiem wiedzy na ten temat.
CZYTASZ
I was born to love you, Lissie || 𝙢𝙖𝙧𝙪𝙙𝙚𝙧𝙨
ФанфикBexbatonos jest szkołą, w której duży nacisk kładzie się na dobre wychowanie, wypowiadanie się i rodowód, co sprawia, że jej uczennice stają się prawdziwymi młodymi damami. Można powiedzieć, że dla pięknej córki szlachetnego i czystokrwistego rodu n...