Rozdział 5

336 17 1
                                    

*Lissa*

Ból. To cały czas czułam. Pieczenie w niektórych miejscach. To pewnie skutki zszycia ran. Lekki ciężar na brzuchu. I ciepło. Kotłujące uczucie w żołądku przez czuły dotyk na mojej dłoni.

Delikatnie uchyliłam powieki lecz niemal natychmiast je przymknęłam. Za jasno tu. Czuje się jakbym miała kaca. Ten sam ból głowy i oczu gdy zostaną poddane działaniu światła. Ból na całym ciele.

Kolejna próba otawarcia oczu zakończyła się powodzeniem.

Znajdowałam się w jasnym, dużym pokoju. Przez okno okolone niebieskimi zasłonkami wpadały promienie słoneczne. W rogu znajdowała się biała szafa, a na podłodze dywan w podobnym kolorze. Łóżko, na którym leżałam było również białe, lecz poszewka była niebieska.
Lecz najbardzej zainteresował mnie jeden fakt.

James Potter spał z głową na moim brzuchu. Jego ręka ściskała moja dłoń. Okulary były lekko przekrzywione, co dodawało mu uroku. Zaraz. Uroku?! O czym ja myślę?!

Spróbowałam lekko się podnieść lecz niemal natychmiast opadłam na łóżko z cichym jękiem. Całe ciało mnie piekło i bolało. Powtarzam się, prawda?
Jednak ten mały ruch wystarczył by zbudzić okularnika.

- Liss obudziłaś się! - zawołał po czym zrobił coś czego się po nim nie spodziewałam. Przytulił mnie. Po prostu. Przez chwile siedziałam jak spetryfikowana. Nikt mnie nigdy nie przytulał. No dobra, z dziewczynami się przytulałyśmy, ale nie w TAKI sposób. Jednak po chwili niepewnie objęłam bruneta i wtuliłam twarz w jego ramie.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Co? - zapytał zdezorientowany
- Pomogłeś mi - odszepnęłam
- Każdy by to zrobił na moim miejscu...... Ale mam jedno pytanie - tu się zawahał - Dlaczego przyszłaś po pomoc akurat tu? Przecież równie dobrze mogłaś jechać gdzieś indziej....
- Po prostu.... pomijam fakt, Że są tu wszyscy moi przyjaciele - powiedziałam cicho wahając się czy powiedzieć prawdę. Sama nie wiem dlaczego tak zrobiłam - Ja po prostu.... Odrazu o tobie pomyślałam... znaczy o was! Widziałam że ty.... znaczy wy! Że mi pomożesz.... pomożecie!  – w tym momencie cieszyłam się że dalej trwamy w uscisku. Inaczej chłopak zobaczyłby ogromne rumieńce, które powstały na mojej twarzy.
Co się ze mną dzieje?! Nigdy w życiu się nie zarumieniłam. Ani nie jąkałam w taki sposób. Nie miałam żadnego powodu. A teraz? Co tu się dzieje?! To po prostu nie ma prawa mieć miejsca! A tym bardziej nie z powodu Jamesa Pottera.

W tym momencie drzwi pokoju otworzyły się. Momentalnie odskoczyłam od chłopaka nie zdążając sie pozbyć czerwonych policzków.
W drzwiach stali wszyscy nasi przyjaciele - Syriusz, Remus, Peter, Dorcas, Lily i Ann. Te ostatnie odrazu rzuciły się na mnie z uściskami. Trzymały mnie tak, i trzymały trajkocząc coś do siebie wzajemnie.
- Ale nie myśl ze ci to od tak
odpuścimy - to było jedno z niewielu zdań które zrozumiałam - Szykuj się na spowiedź - dokończyła szeptem Dorcas po czym wszystkie się odsunęły.
- No widzę że śpiąca księżniczka się obudziła - inicjatywę przejął Black - A może to za sprawą pocałunku swojego księcia?
- Niestety nie - westchnęłam teatralnie - Dalej nie ma przymnie mojego Lucjuszka!
Zaczęliśmy się śmiać. Chciałam wstać ale oczywiście zapomniałam o bólu i spowrotem wylądowałam na plecach. Wszyscy ucichli.
- Cholerny ojcie..... znaczy..... kot! - jakoś nie miałam ochoty opowiadania im ze ojciec prawie mnie zabił, tylko dlatego, że się z nimi przyjaźnię.
- Liss.... powiesz nam ci się tam stało? - zapytała cicho Lily
- Ja.... bawiłam się z moim kotem.....
- Masz przecież sowe - Ann oparła dłonie na biodrach.
- Ale.... w domu mam kota! Tak! I wtedy.....
- Przestań zmyślać Liss! - Remus chyba się zdenerwował - Kot raczej nie rzucał na ciebie Crucio przez 15 minut!

Zagryzłam wargi. Nie mam pojęcia skąd o tym mogą wiedzieć. Nie chce ich okłamywać, ale co ja mam im powiedzieć? Że to przez ich przyjaźń zostałam tak potraktowana?

I was born to love you, Lissie || 𝙢𝙖𝙧𝙪𝙙𝙚𝙧𝙨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz