- Dziewczyny! - Marlene prowadzi nas do grupy Nieustraszonych, zgromadzonych na środku dużego, równo przystrzyżonego trawnika. Śliskam się na wilgotnej trawie przy każdym kroku, ale jakimś cudem udaje mi się nie wywrócić.
- Miło was poznać - ładna, ruda dziewczyna podaje mi rękę. - Jestem Nicole.
- Beatrice - przedstawiam się.
- Lacey - odzywa się stojąca obok dziewczyna z niebieskimi włosami.
Za nią stoi Lynn, dziewczyna z ogoloną głową. Wygląda, jakby marzyła tylko o powrocie do swojego pokoju. Mam nadzieję, że nie można tego powiedzieć o mnie.
- Shauna zaraz przyjdzie, kończy malować kije - mówi. - Znacie zasady?
Wszystkie trzy kręcimy głowami, co odrobinę podnosi mnie na duchu.
- No dobra - dziewczyna siada na ławce bez oparcia okrakiem, zupełnie nie przejmując się postrzępioną z boku suknią - Musicie wziąść kij i uderzyć w kule tak, żeby przeleciała przez bramki. Jasne?
- Nie byłoby łatwiej, gdybyśmy w to grały w dzień? - pyta Susan, marszcząc brwi.
- W dzień jest przecież jasno - Lacey patrzy na Susan, jakby ta była niedorozwinięta umysłowo. - Co to za zabawa?
Nagle rodzi się we mnie dziwna chęć, żeby na nią nawrzeszczeć. Nigdy wcześniej się z nikim nie kłóciłam, jeśli już, to prowadziłam kulturalną wymianę zdań.
Teraz czuję, że chcę walczyć. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek traktował w ten sposób moją przyjaciółkę.
W tym momencie jednak wraca Shauna, a ja jestem jej za to jednocześnie wdzięczna i niezadowolona, jakbym straciła szansę na coś, chociaż nie jestem do końca pewna na co.
- Już jestem - mówi, w rękach niesie kartonowe pudło.
- Nareszcie - komentuje Lynn.
Shauna stawia karton na ziemi, a ja zauważam, że od jej dłoni bike dziwny, zielonkawy blask. Jest już niemal kompletnie ciemno, więc każde światło jest łatwo zauważalne.
- Co z twoimi dłońmi? - pytam.
- To? - dziewczyna prezentuje jasne plamy na rękach. - Ubrudziłam się farbą przy malowaniu.
- Farbą?
- No co ty - odzywa się Christina. - Nigdy nie widziałaś fluorescencyjnej farby?
Kręce głową.
- Dzięki niej będziemy widziały bramki i piłkę - wyjaśnia Nicole. - Dobra, pomoże mi ktoś wszystko ustawić?
- Zaczyna się! - Marlene aż podskakuje w miejscu z ekscytacji i w tej chwili bardzo kojarzy mi się z małą dziewczynką, chociaż jest ode mnie o co najmniej pół głowy wyższa.
Razem z Susan i Christiną przyglądam się uważnie, jak Nieustraszone wbijają w ziemie świecące łuki, a potem wyciągają z pudła trzy świecące kule.
- Proszę - Marlene podaje mi kij, zakończony na dole czymś w rodzaju młotka.
- Dziękuję - uśmiecham się do niej. - Skąd to wziełyście?
- Zapytałyśmy gwardzistów - odpowiada blondynka, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Odwraca się w stronę pałacu i macha do gwardzistów stojących w drzwiach, którzy, co mnie zaskakuje, też jej machają.
Dziwny jest ten świat.
- Ja zaczynam! - oświadcza Lacey i przykłada kij do piłki, potem bierze zamach i uderza. Piłka leci przez trzy bramki, a potem uderza w słupek.

CZYTASZ
Queen ✔
Fiksi PenggemarTrzecie miejsce w konkursie Seventeeners2018 w kategorii "Nasi Idole Też Są Ludźmi", czyli ff. Rozdziały 1 - 50 zostały poprawione. * * * Beatrice żyje w społeczeństwie podzielonym na pięć frakcji. Nie pasuje do własnej, ale nie może nic na to pora...